piątek, 3 maja 2019

Marsz Suwerenności przeszedł przez Warszawę. Antifa próbowała zablokować manifestację


Marsz Suwerenności przeszedł przez Warszawę. Antifa próbowała zablokować manifestację
       W Warszawie odbyła się manifestacja organizowana przez Konfederację Korwin Liroy Braun Narodowcy, która miała na celu sprzeciw wobec polityki prowadzonej przez Unię Europejską. Manifestację chciała zablokować grupa lewicowych radykałów z Antify.

„Stop dyktatowi Berlina i Brukseli” – to hasło przewodnie pierwszomajowego „Marszu Suwerenności, który przeszedł ulicami Warszawy. Uczestnicy antyunijnej demonstracji podkreślali swoje niezadowolenie z obecnej formy funkcjonowania Unii Europejskiej, a także wyrażali sprzeciw wobec polityki uległości wobec Berlina i Brukseli. – Polacy mają prawo stanowić własne prawo, nie będzie Bruksela pisać polskiego prawa! – mówił poseł Robert Winnicki.

W pokojowej demonstracji sprzeciwu wobec Unii Europejskiej wzięło udział kilka tysięcy osób, które wykrzykiwały patriotyczne i antyunijne hasła. Na czele marszu niesiono transparent z napisem: „Nie dla UE”. Podczas manifestacji można było usłyszeć hasła: „Tu jest Polska, nie POLIN”, „PiS, PO jedno zło”, a także „Precz z Unią Europejską”.

– Nie chcemy cesarstwa niemiecko-radzieckiego. Suwerenność to polski język, polska złotówka – mówił poseł Marek Jakubiak. – PiS podpisywał Traktat Lizboński, to niech się tłumaczy. PiS spowodował, że utraciliśmy suwerenność. Powinni na kolanach przepraszać – wtórował mu Janusz Korwin Mikke.

Przebieg manifestacji relacjonował na Twitterze Krzysztof Bosak, wiceprezes Ruchu Narodowego. „Minęliśmy Królewską. Przesuwamy się przez prawdziwe morze pro unijnej propagandy POPISu dlatego poruszamy się dość wolno, ale nie odpuszczamy. Tu są dziesiątki stoisk, scen, namiotów etc. Wszystko w niebiesko-gwiazdkowej tonacji. Jakiś kosmos” – napisał.

Na trasie przemarszu nie zabrakło lewicowych prowokatorów, którzy w asyście flag Unii Europejskiej oraz tęczowych transparentów LGBT, próbowali zablokować manifestację. „Doszło do próby zablokowania legalnego zgromadzenia. Z naszej strony podjęliśmy stosowne działania. Osoby blokujące zostały usunięte z trasy. Wobec osób naruszających prawo podjęte zostaną kroki wynikające z obowiązujących przepisów prawa” – powiedział rzecznik warszawskiej policji kom. Sylwester Marczak.

Podczas końcowych wystąpień, które miały miejsce przed budynkiem Komisji Europejskiej w Warszawie, organizatorzy podkreślali, że manifestacja nie jest jedynie sprzeciwem wobec polityki UE. Politycy zachęcali do wzięcia udziału w wyborach do europarlamentu, a także mówili o konieczności walki o wolność. - Jeśli ja nazwę zboczeńca zboczeńcem to idę siedzieć. Czy to jest wolność? To jest wolność tylko dla tych z Unii, a reszta nie ma wolności – mówił Janusz Korwin-Mikke.

Z kolei Kaja Godek mówiła o tym, że Polacy powinni sprzeciwiać się zagrożeniom cywilizacyjnym płynącym z Zachodu. - Bruksela ma pomysł na Polskę: aborcja, lgbt, niszczenie gospodarki, pozbawianie możliwości suwerennego podejmowania decyzji. Za odebrane Polakom pieniądze sponsoruje lewackie organizacje, homobojówki i feministki – stwierdziła.

Przypomnijmy, że Marsz Suwerenności odbył się wbrew prezydentowi Warszawy Rafałowi Trzaskowskiego. Polityk Platformy Obywatelskiej zakazał manifestacji, ale organizatorzy odwołali się od tej decyzji. Sąd uwzględnił odwołanie i zezwolił na antyunijną demonstrację, nie znajdując podstaw do jej zakazania.
  
Źródło: polsatnews.pl, nczas.com