W Warszawie odbyła się manifestacja organizowana przez
Konfederację Korwin Liroy Braun Narodowcy, która miała na celu sprzeciw
wobec polityki prowadzonej przez Unię Europejską. Manifestację chciała
zablokować grupa lewicowych radykałów z Antify.
„Stop dyktatowi Berlina i Brukseli” – to hasło przewodnie
pierwszomajowego „Marszu Suwerenności, który przeszedł ulicami Warszawy.
Uczestnicy antyunijnej demonstracji podkreślali swoje niezadowolenie z
obecnej formy funkcjonowania Unii Europejskiej, a także wyrażali
sprzeciw wobec polityki uległości wobec Berlina i Brukseli. – Polacy
mają prawo stanowić własne prawo, nie będzie Bruksela pisać polskiego
prawa! – mówił poseł Robert Winnicki.
W pokojowej demonstracji sprzeciwu wobec Unii Europejskiej wzięło
udział kilka tysięcy osób, które wykrzykiwały patriotyczne i antyunijne
hasła. Na czele marszu niesiono transparent z napisem: „Nie dla UE”.
Podczas manifestacji można było usłyszeć hasła: „Tu jest Polska, nie
POLIN”, „PiS, PO jedno zło”, a także „Precz z Unią Europejską”.
– Nie chcemy cesarstwa niemiecko-radzieckiego. Suwerenność to polski
język, polska złotówka – mówił poseł Marek Jakubiak. – PiS podpisywał
Traktat Lizboński, to niech się tłumaczy. PiS spowodował, że utraciliśmy
suwerenność. Powinni na kolanach przepraszać – wtórował mu Janusz
Korwin Mikke.
Przebieg manifestacji relacjonował na Twitterze Krzysztof Bosak,
wiceprezes Ruchu Narodowego. „Minęliśmy Królewską. Przesuwamy się przez
prawdziwe morze pro unijnej propagandy POPISu dlatego poruszamy się dość
wolno, ale nie odpuszczamy. Tu są dziesiątki stoisk, scen, namiotów
etc. Wszystko w niebiesko-gwiazdkowej tonacji. Jakiś kosmos” – napisał.
Na trasie przemarszu nie zabrakło lewicowych prowokatorów, którzy w
asyście flag Unii Europejskiej oraz tęczowych transparentów LGBT,
próbowali zablokować manifestację. „Doszło do próby zablokowania
legalnego zgromadzenia. Z naszej strony podjęliśmy stosowne działania.
Osoby blokujące zostały usunięte z trasy. Wobec osób naruszających prawo
podjęte zostaną kroki wynikające z obowiązujących przepisów prawa” –
powiedział rzecznik warszawskiej policji kom. Sylwester Marczak.
Podczas końcowych wystąpień, które miały miejsce przed budynkiem
Komisji Europejskiej w Warszawie, organizatorzy podkreślali, że
manifestacja nie jest jedynie sprzeciwem wobec polityki UE. Politycy
zachęcali do wzięcia udziału w wyborach do europarlamentu, a także
mówili o konieczności walki o wolność. - Jeśli ja nazwę zboczeńca
zboczeńcem to idę siedzieć. Czy to jest wolność? To jest wolność tylko
dla tych z Unii, a reszta nie ma wolności – mówił Janusz Korwin-Mikke.
Z kolei Kaja Godek mówiła o tym, że Polacy powinni sprzeciwiać się
zagrożeniom cywilizacyjnym płynącym z Zachodu. - Bruksela ma pomysł na
Polskę: aborcja, lgbt, niszczenie gospodarki, pozbawianie możliwości
suwerennego podejmowania decyzji. Za odebrane Polakom pieniądze
sponsoruje lewackie organizacje, homobojówki i feministki – stwierdziła.
Przypomnijmy, że Marsz Suwerenności odbył się wbrew prezydentowi
Warszawy Rafałowi Trzaskowskiego. Polityk Platformy Obywatelskiej
zakazał manifestacji, ale organizatorzy odwołali się od tej decyzji. Sąd
uwzględnił odwołanie i zezwolił na antyunijną demonstrację, nie
znajdując podstaw do jej zakazania.
Źródło: polsatnews.pl, nczas.com