niedziela, 18 sierpnia 2019

Brygada Świętokrzyska NSZ - Uwaga, będzie kontrowersyjnie


Obraz może zawierać: 28 osób, uśmiechnięci ludzie
Na zdjęciu: Żołnierze Brygady Świętokrzyskiej w Czechach, maj 1945 r. Widoczna mieszanina umundurowania polskiego i amerykańskiego. [A]

         Brygada Świętokrzyska jest uznawana za jedną z najbardziej kontrowersyjnych formacji w historii polskiej wojskowości. Nazywa się ich ''hitlerowskimi kolaborantami'', ''nazistami'' etc., zaś ostatnio jest na jej temat wyjątkowo głośno z powodu obchodów 75. rocznicy jej utworzenia.

Jednak ja muszę przyznać, że dzieje Brygady to materiał na świetny serial wojenny... ale biorąc pod uwagę nasze produkcje, gdzie wszędzie muszą wsadzić ślimaczących się do siebie kochanków, to lepiej, żeby tego nie ruszano. 
 
Osobiście miałem okazję poznać weterana Brygady, porucznika Edmunda Poniewierskiego, na spotkaniu w Pilźnie. Pan porucznik był bardzo wzruszony przy spotkaniu. Chyba dziwiło go, że daleko od Polski jakiś chłopak w amerykańskim mundurze salutuje mu po polsku i prosi o autograf... ;)
Brygada Świętokrzyska miała w założeniach być jednym z trzech dużych związków Narodowych Sił Zbrojnych, mających utworzyć Grupę Operacyjną ''Zachód'' (dwie pozostałe miały nazywać się Częstochowska i Poznańska). Celem takiej formacji miało być postępowanie za frontem i zajmowanie terenów opuszczonych przez Niemców zgodnie z doktryną Związku Jaszczurczego - oparcia granicy na Odrze i Nysie. Ponieważ wybuchło Powstanie Warszawskie, utworzenie dwóch pozostałych jednostek stało się niemożliwe. Powstała tylko Brygada Świętokrzyska, złożona z dwóch pułków piechoty: 204. Ziemi Kieleckiej i 202. Ziemi Sandomierskiej. Jednostka liczyła wówczas 850 ludzi, a dowódcą został mjr Antoni Szacki ''Bohun''.

Warto tu wspomnieć, że Narodowe Siły Zbrojne od klęski stalingradzkiej za głównego wroga uważały ZSRR, słusznie przewidując, że Niemcy wojnę przegrają. Jednakże, w lipcu i sierpniu 1944 roku doszło do kilkunastu większych i mniejszych starć z jednostkami niemieckimi, m.in. 22 lipca pod Czarnocinem uwolniono polskich chłopów i rozbito oddział SS i żandarmerii, pod Kurzelowem rozbijając niemiecką kolumnę samochodową 20 sierpnia zdobyto 300 karabinów, a pod Raszkowem 23 sierpnia, dowiedziawszy się, że Niemcy mordują ukrywających się żołnierzy AK, Brygada uderzyła na jednostkę żandarmerii.

Niedługo potem doszło do walk z oddziałami Armii Ludowej. Co ciekawe, Brygada kilkukrotnie współpracowała z oddziałami Batalionów Chłopskich, a przynajmniej raz, kiedy rozbrojono żołnierzy BCh po wyjaśnieniu nieporozumienia, broń została im zwrócona. Relacje z AK i BCh, mimo, że dość chłodne, to były poprawne i nie dochodziło do walk. ''Nieporozumień'' nie wyjaśniano za to z AL - gdy oddział AL Tadeusza Maja ps. ''Łokietek'' wysadził pociąg i ograbił polskich pasażerów (nie udzieliwszy im pomocy), z Brygady wyruszył batalion, który wdał się w strzelaninę z alowcami. 3 zginęło, 32 niedługo potem wzięto do niewoli (później wypuszczonych).

8 września pod Rząbcem doszło do najsłynniejszej bitwy. Alowcy pojmali patrol Brygady. W odpowiedzi wysłano cały 202. pułk i 1. batalion 204. pułku, które okrążyły zgrupowanie komunistów. Liczyło ono 300 ludzi i składało się zarówno z członków AL, jak i partyzantów sowieckich i oficerów NKGB. Jego celem było m.in. zniszczenie Brygady Świętokrzyskiej. Po godzinnej walce komuniści poddali się, tracąc 34 poległych i 30 rannych. Po stronie Brygady był jeden ranny. Do niewoli wzięto 107 przeciwników. Co ciekawe, atak nastąpił, gdy pojmani przez AL żołnierze NSZ stali nad wykopanymi przez siebie grobami. Część jeńców po przesłuchaniu i rozbrojeniu zwolniono, kilkunastu dobrowolnie wstąpiło do Brygady (w tym przyszły adiutant ''Bohuna''), co wywołało bunt sowieckich jeńców, których nie zwolniono. Podczas jego tłumienia żołnierze Brygady otworzyli ogień, przez co zginęło 67 sowieckich spadochroniarzy.

Różnego rodzaju potyczki i bitwy toczyły się w zasadzie aż do końca roku. Brygada walczyła raz z jednym, raz z innym wrogiem. Świetnym tego przykładem był grudzień 1944 roku. 20 grudnia w Marcinkowicach 204. pułk został zaatakowany przez 200-osobowy ''własowców'' (jeńcy mówili, że brali udział w tłumieniu Powstania). Natarcie powstrzymano, a potem ruszono do kontrataku, w którym zginęło 30 przeciwników. Następnego dnia z kolei rozbito w Maciejowie oddział partyzancki NKWD ''Awangarda'' lejt. Tichonina.

Uspokojenie na froncie wykorzystano na reorganizację. Rozbudowę przerwała niespodziewana ofensywa styczniowa Armii Czerwonej w 1945 roku. Brygada Świętokrzyska znajdowała się wówczas w okolicach Radomia. Komendant Główny NSZ, generał NSZ, Zygmunt Broniewski, nakazał wycofać się na Śląsk - za wszelką cenę uniknąć zniszczenia i przebijać się na zachód. Mimo to, jeszcze 13 stycznia 1945 r. Brygada stoczyła bitwę z niemieckim batalionem żandarmerii, ale bój zakończył się patem. Ponieważ siłowe przebicie się przez linie niemieckie okazało się być niewykonalne, a od wschodu zbliżały się sowieckie oddziały, podjęto decyzje o pertraktacjach.

Brygada trafiła do Żarnowca, gdzie dzięki wstawiennictwu jednej z najbardziej tajemniczych postaci w historii NSZ - kpt. Huberta Jury ''Toma'' - uzyskała zgodę na przeprawę. Sam ''Tom'' zasługuje na osobny wpis - dość powiedzieć, że jego kontakty z Niemcami umożliwiły Brygadzie wycofanie się.

Sytuacja była dziwna dla obu stron, powstał ''stan niewojowania'', Polacy do kontaktów z Niemcami wysłali mjr. Karpowicza. Do Brygady przybył później, w charakterze oficera łącznikowego, kapitan SS, Paul Fuchs - były szef radomskiego Gestapo. Niemcy zezwolili Polakom wycofywać się w kierunku czeskiej Pragi, prowadząc cały czas grę z Polakami. Widzieli w nich sojuszników w walce z ZSRR. Po drodze, do Brygady przyłączyło się 120 jeńców z Powstania Warszawskiego, oraz sporo cywilów z robót przymusowych.

Później był już pobyt na terenie Czech, we Vsekarach. Niemcy dostarczali Polakom żywność i medykamenty. Organizowano kursy i szkolenia. Niemcy bardzo liczyli na udział Brygady Świętokrzyskiej w walkach na froncie po stronie III Rzeszy, co stanowiłoby - w ich mniemaniu - poważny argument polityczny (Brygada liczyła wówczas już 1400 ludzi). W tym celu zaproszono zastępcę dowódcy Brygady, mjr. Władysława Marcinkowskiego ''Jaxę'' na kilka konferencji z udziałem przedstawicieli środowisk faszystowskich i kolaboracyjnych, m.in. rumuńskiej Żelaznej Gwardii i węgierskich Strzałokrzyżowców. Polacy jednak udzielali bardzo mglistych i wymijających odpowiedzi, aż w końcu odmówili jakiegokolwiek udziału w bloku antykomunistycznym. Co ciekawe, w tym okresie, dzięki wstawiennictwu ''Jaxy'' udało się uwolnić z berlińskiego więzienia żonę premiera Stanisława Mikołajczyka.

W tym czasie z Brygady wysłano do Polski kilka patroli pieszych w celu rozpoznania sytuacji w Polsce i skontaktowania się z KG NSZ. Część została rozbita przez UB, niektórym udało się wrócić. Ponadto, 70 ochotników w 8 grupach przygotowali Niemcy do skoku ze spadochronem na terytorium Polski, gdzie mieli wykonywać działania dywersyjne. Polacy zgodzili się, ale po wylądowaniu wszystkie grupy po przerzucie do Polski zerwały kontakt z Niemcami i uciekły w las, do oddziałów partyzanckich.

W końcu kwietnia Polacy wymusili zgodę na Niemcach, by pozwolili im się wycofać na zachód. Niemcy przystali na to, zakazując im jednak wejścia do Pragi. Dowództwo Brygady przystało na ten warunek i od razu wysłało do Włoch kilku oficerów (w tym oficera RAF, ppor. Richarda V. Tulleta) w celu skontaktowania się z II. Korpusem gen. Andersa. Nawiązano też kontakt z czeskim podziemiem, gdzie Polacy obiecali udzielić wsparcia w przygotowywanym powstaniu w Pilźnie.

Polacy, pod koniec kwietnia, zbliżywszy się do Pilzna, wysłali patrol do wojsk amerykańskich i nawiązali kontakt z amerykańską 2. DP i wskazali Amerykanom cele do zbombardowania. 5 maja Brygada uderzyła na obóz koncentracyjny w Holiszowie, gdzie wyzwoliła tysiąc kobiet i wzięła do niewoli 200 esesmanów. Oddajmy głos świadkom.

Porucznik Stanisław Jaworski ''Korwin'':

"Pod obóz podeszliśmy lasem. Moment ataku był dobrze wybrany, bo w czasie, kiedy większość załogi niemieckiej jadła obiad w jadalni. Biegiem przekroczyliśmy most i bez strzału znaleźliśmy się na terenie obozu. W czasie biegu zauważyłem w oknach budynków twarze więźniarek, których wyrazu do dziś nie mogę zapomnieć. Inna kompania wkroczyła do jadalni i rozbroiła Niemców. Tymczasem drugi batalion 204. pułku został zaangażowany do likwidacji niemieckich bunkrów z ciężkimi karabinami maszynowymi, które znajdowały się we wschodniej części obozu. Z powodu zaskoczenia akcja ta trwała krótko i zakończona została likwidacją karabinów maszynowych i wzięciem do niewoli Niemców."

Zofia Plebaniak, więźniarka Holiszowa:

[5 V] Naraz krzyk wstrząsa powietrzem, aż szyby do reszty wylatują.Podnoszę głowę. Wojsko polskie! Polacy! Nasi! Paliaki! Polonais! Powariowały – myślę, wstając pomału; chcę wyjść na podwórze. Stanęłam i jak gdyby skamieniałam. Rzeczywiście! Nasi żołnierze! Biegają z karabinami w garści, rozbrajają Niemców. Kobiety całują mundury, orły na ramio-nach żołnierzy, i wszystkie okropnie krzyczą. [...] A kiedy wybiegły w wielkim popłochu nasze »auzejerki« i Francuzki rzuciły się bić je, poczułam niesmak. Biją bezbronne. Wtem nadbiegł żołnierz,wołając: »bić ich nie wolno, są aresztowane«. Byłam mu wdzięczna i dumna, gdyż Francuzki musiały odejść; a Rosjanki wołały, że Polacy znani są z kurtuazji dla pań''.

Oczywiście, atak na Holiszów był zręcznym wybiegiem taktycznym, który pozwolił uwiarygodnić się w oczach Amerykanów, ale nie można zapominać, że, być może, ocalono tysiąc istnień. Amerykanie zaś byli pod wrażeniem dyscypliny polskiego oddziału i na pamiątkę wspólnych działań oficerowie Brygady mogli nosić na ramieniu naszywki amerykańskiej 2. Dywizji Piechoty. Niedługo potem Brygada została rozbrojona pod naciskiem Sowietów, ale Amerykanie Brygady nie wydali. Większość jej żołnierzy trafiła do Polskich Kompanii Wartowniczych.

Czy Brygada Świętokrzyska była jednostką kolaborancką? Na moje oko - nie. Nie wypełniła żadnego zadania zleconego przez Niemców, przez pół roku korzystała z ich ''gościnności'', nie oferując w zasadzie nic w zamian, poza mglistymi odpowiedziami. Nawet przeszkoleni dywersanci od razu uciekli w las. Ocalono przed aresztowaniem, a najprawdopodobniej zabiciem w mokotowskich piwnicach przez ubeckich zbirów - ponad 1400 osób, w tym ponad setkę powstańców warszawskich. To była czysta Realpolitik, tak rzadka w naszym narodzie. Sól w oku komunistów, którzy stawali na głowach, by wydać im żołnierzy, albo przynajmniej zabić dowódcę (''Bohun'' przeżył co najmniej dwa zamachy na swoje życie).

Ci, którzy ''kolaborację'' Brygadzie zarzucają, najczęściej ignorują, że podobne taktyczne rozejmy z Niemcami zawierała AK m.in. na Wileńszczyźnie. Jakoś też dziwnie ''zapomina się'' o sowieckich gierojach z GL-AL, mordujących Żydów i AK-owców, współpracujących z Gestapo i NKWD jednocześnie. :)
Ten post to nie jest naukowa rozprawka o dziejach Brygady, ani nawet próba takiej twórczości. Ale mam nadzieję, że zdołałem dość dobrze i ciekawie opisać tę historię.

I, tak nawiasem mówiąc, pod naciskiem Warszawy, płk Szacki został postawiony przed francuskim sądem w 1950 r. Sąd francuski, całkowicie bezstronny wobec NSZ, pułkownika z zarzutu kolaboracji oczyścił.
Cóż powiedzieć? Jako komentarz wystarczą zapiski podchorążego Bolesława Kempy. Pod datą 29 kwietnia 1945 r. zapisał on:

''Jedyne, czym się pocieszamy to tym, że Rząd Lubelski nie dostał dopuszczony do konferencji w San Francisco, że ci pioruńscy bolszewicy nie będą mogli naszą Polską zawładnąć. Może już wreszcie nastąpi ta chwila odwetu i będziemy mogli do Polski zwycięsko powrócić.''
Ostatnie zdanie wyczerpuje temat.