W niedzielę przez partii rządzącej
odwiedził Zbuczyn koło Siedlec i wziął udział w pikniku rodzinnym.
Kamera telewizji TVN24 zarejestrowała jego rozmowę z jedną z
uczestniczek pikniku, w której Kaczyński się tłumaczył z bierności
swojej partii wobec tęczowych prowokacji.
Kobieta zadała Kaczyńskiemu pytanie, co
jego partia zamierza zrobić z tęczowymi paradami. „My się na to jako
Polacy nie zgadzamy” – mówiła kobieta. Prezes PiS odpowiedział, że gdyby
to od niego zależało, sprawa byłaby „jasna”. Powoływał się przy tym na
przykład swojego brata, który zakazał „marszu równości”, gdy był
prezydentem Warszawy.
„Natomiast, no tu jest
sprawa przepisów Unii Europejskiej. No uchylą nam takie zakazy. Sądy
zresztą też uchylą, bo sądy są całkowicie pod wpływem tej ideologii” –
mówił Kaczyński. „To trzeba inaczej, spokojnie ograniczyć to. W ten
sposób, żeby to nie niszczyło polskiej kultury, nie niszczyło polskiego
Kościoła. I o to będziemy walczyć” – podsumował prezes Prawa i
Sprawiedliwości. Co prawda, Kaczyński nie powiedział, na czym to
„spokojne ograniczanie” miałoby polegać.
(na podst. kresy.pl/oprac. Eugeniusz Onufryjuk)
Komentarz redakcji: Tymi
słowami Kaczyński potwierdził, że udawany sprzeciw PiS-u przed nową
falą liberalizmu tak i pozostanie tylko przykrywką, bo jego ugrupowanie
nie zamierza wprowadzać rozwiązań prawnych, które by chroniły
społeczeństwa przed paradami obrzydliwości, na wzór rosyjski czy
turecki. Pamiętajmy również, iż sprowadzenie debaty publicznej do
kwestii LGBT i kolejnych prowokacji tych środowisk, to najlepsza opcja
dla partii rządzącej. W myśl strategów PiS-u, będzie do czynnik
konsolidujący elektorat wokół niego.
Warto zaznaczyć, że PiS, będąc formacją
zachodniacką, nigdy nie podejmie stanowczych kroków przeciwko czemuś, co
do nas przychodzi z Zachodu. Brak rozwiązań prawnych też jest
spowodowany agendą pro-LGBT aktualnego gospodarza Białego Domu i jego
emisariuszy na świecie.