niedziela, 4 sierpnia 2019

prof Jacek Bartyzel: Czym naprawdę był faszyzm?


Znalezione obrazy dla zapytania prof Bartyzel 
         W obliczu zalewu bredni, jakimi jesteśmy częstowani przez nieuków albo kłamców na temat faszyzmu, warto przypomnieć, choćby wyrywkowo, ustalenia poważnych uczonych, reprezentujących różne dyscypliny i szkoły badawcze oraz mających przeciwstawne poglądy polityczne.

HUGH TREVOR-ROPER (1914-2003), brytyjski historyk:
„[Faszyzm] jest wprawdzie ograniczony w czasie i miejscu, ma w historii powszechnej wyraźny początek i wyraźny koniec, wydaje się łatwy do zdefiniowania, ale ta jednolitość, ta definicja zostały mu sztucznie narzucone. Pod jedną nazwą kryją się setki rozmaitych odmian. Abstrakcja, bardzo dogodna jako inwektywa, jest zupełnie nieprzydatna dla definicji. W porównaniu, komunizm, jego ideologiczna antyteza, choć bywa również epitetem obraźliwym, jest jasny i dokładnie określony. Poprzez wszystkie herezje i odchylenia daje się sprowadzić do jednego źródła. Ma swoją doktrynę, czy dogmat, który daje się sformułować i którego tożsamość głoszą wszyscy jego zwolennicy na całym świecie. Faszyzmowi brak takich rygorów intelektualnych i uznanych proroków” (Zjawisko faszyzmu [1968], [w:] Faszyzmy europejskie (1922-1945) w oczach współczesnych i historyków, Warszawa 1979, s. 411).

RENZO DE FELICE (1929-1996), włoski (pochodzenia żydowskiego) historyk, komunista-trockista, później socjalista:
„[Faszyzm] reprezentował w jakimś stopniu, przynajmniej w początkach swego istnienia, powszechne żądanie, aby przywrócić rangę człowieczeństwa zagrożonego przez kryzys spowodowany zmianami gospodarczymi i społecznymi, jakie wywołała wojna” (Interpretacje faszyzmu, Warszawa 1976, s. 29).
„Elementem, który odróżnia reżim faszystowski od reżimów reakcyjnych i konserwatywnych, jest mobilizacja i zaangażowanie mas. To, że owa mobilizacja przybiera formy demagogiczne, to już inna sprawa: założeniem jest czynne uczestnictwo mas, nie odsunięcie ich od rządów. (...) Inny element rewolucyjny – to fakt, że włoski faszyzm stawia sobie za zadanie (...) przekształcenie społeczeństwa i jednostki w sposób, który nigdy dotąd nie był wypróbowany ani zrealizowany” (Wywiad na temat faszyzmu [1975], [w:] Faszyzmy europejskie (1922-1945) w oczach współczesnych i historyków, Warszawa 1979, s. 779).
„Różnice między faszyzmem włoskim a nazizmem są ogromne; są to dwa światy, dwie tradycje, dwie historie, do tego stopnia różne, że jest bardzo trudno połączyć potem we wspólnej ocenie” (tamże).

ALBERTO AQUARONE (1930-1985), włoski historyk, “nieortodoksyjny” marksista:
„Pod rządami faszyzmu nie udało się nigdy stworzyć państwa totalitarnego, w sensie całkowitej integracji społeczeństwa z państwem. (...) Nie nastąpiła wcale całkowita dyskredytacja Korony: monarchia przez cały okres faszystowski była ośrodkiem władzy i wpływów politycznych, (...) zatem nieuchronnie elementem, który rozbijał jednorodność i zwartość faszystowskiej klasy rządzącej. (...) Sprzeczność nie do pogodzenia pomiędzy wiernością wobec dynastii i wiernością wobec reżimu była kulą u nogi faszyzmu przez cały czas jego panowania. (...) Proces faszyzacji wojska nie został nigdy w pełni doprowadzony do końca, a u większości oficerów przywiązanie do króla przez cały czas przeważało na wiernością faszyzmowi. (...) Poza zasięgiem władzy reżimu pozostawał całkowicie Kościół. (...) Większość faszystów pozostała zasadniczo socjalistami, jeśli mieli socjalistyczną przeszłość, katolikami – jeśli należeli uprzednio do Włoskiej Partii Ludowej, liberałami – jeśli wywodzili się z szeregów liberalnych” (Państwo totalitarne a dyktatura personalna [1965], [w:] Faszyzmy europejskie (1922-1945) w oczach współczesnych i historyków, Warszawa 1979, s. 487-489).

AUGUSTO DEL NOCE (1910-1989), włoski filozof katolicki:
„Rozróżnienia zarówno faszyzmu, jak i nazizmu od nacjonalizmu sensu stricto dokonać można z łatwością. Nacjonalizm jest w istocie tradycjonalizmem, dąży do uwiecznienia jakiegoś dziedzictwa. Faszyzm natomiast rozumie pod pojęciem ››naród‹‹ nie dziedzictwo wartości, ale wzrastanie w siłę. W przeciwieństwie do nacjonalizmu nie pojmuje on historii jako jakiejś wierności tradycji, ale jako bezustanny akt tworzenia, któremu wolno obalić na swej drodze to wszystko, co mu się przeciwstawia” (L’epoca della secolarizzazione, Milano 1970, s. 118).

HUGH SETON-WATSON (1916-1984), brytyjski historyk:
„Ich [ruchów faszystowskich] pierwotne idee przypominają często idee staroświeckich konserwatystów, [ale] ich metody walki, a nawet całe pojęcie organizacji politycznej nie odpowiada wyidealizowanej przeszłości, lecz teraźniejszości. Ich poglądy są może nostalgiczne, a na pewno elitarne, lecz jako siła polityczna są raczej demokratyczni niż oligarchiczni. (...) [Faszyzm] jest ruchem, którego podstawę stanowi znaczne poparcie mas. Wszystkie ważniejsze ruchy faszystowskie powstały w opozycji do istniejących reżimów. Wszystkie musiały walczyć o władzę, a niektóre były surowo prześladowane. Wszystkie uważały swoje zwycięstwa (niektóre krótkotrwałe) za triumf idei rewolucyjnej. Żaden z tych ruchów nie starał się przywrócić przeszłości. Ich ideologie były zasadniczo reakcyjne, lecz nie można ich określić jako ››kontrrewolucyjne‹‹, bo nie starały się przywrócić czegoś obalonego przez poprzednią rewolucję. Były to w zasadzie ruchy rewolucyjne” (H. Seton-Watson, Faszyzm, prawica, lewica [1966], [w:] Faszyzmy europejskie (1922-1945) w oczach współczesnych i historyków, Warszawa 1979, s. 390, 399).

ANDRZEJ PISKOZUB (ur. 1933), polski historyk cywilizacji:
„[Faszyzm] jako system władzy, stał się ››kontrą‹‹ wobec zagrożenia bolszewickiego i przeszedł z nurtu kontestacji politycznej do nurtu władzy politycznej tylko dlatego, że zagrożenie komunistyczne wcześniej się pojawiło. Gdyby zagrożenia nie było, nie byłoby też racjonalnych przesłanek do faszystowskiej ››kontry‹‹. Wówczas faszyzm, jako system władzy politycznej, albo nie pojawiłby się w ogóle, albo też jego incydentalne wystąpienie byłoby zjawiskiem w takiej sytuacji zupełnie irracjonalnym. (...) „[Faszyzm] wykoleił się w ideologię przemocy dopiero w zderzeniu z rosyjskim bolszewizmem” (Faszyzm w cywilizacji zachodniej jako ideologia kontestacji politycznej, „Arcana”, 34/2000, s. 74-75, 85).
FRIEDRICH AUGUST VON HAYEK (1899-1992), austriacki ekonomista i filozof polityki, liberał:
„Tym co Niemcy [hitlerowskie] mają wspólnego z Włochami [faszystowskimi] i z Rosją [komunistyczną] nie jest prusactwo, lecz panowanie poglądów socjalistycznych. I to nie z klas pogrążonych w pruskim tradycjonalizmie (...) – lecz z mas ludowych wyrósł Narodowy Socjalizm” (Droga do niewolnictwa [1944], bmw 1988 /II obieg/, s. 8).

JULES MONNEROT (1909-1985), francuski socjolog, gaullista, później lepenista:
„[Faszyzm] stawia na porządku dziennym zasadę solidarności społecznej historycznego kolektywu, który Mussolini określał terminami narodowymi, a Hitler rasowymi. Byłby to więc w sensie etymologicznym ruch socjalistyczny” (Sociologie de la révolution, Paris 1969, s. 592).

ZEEV STERNHELL (ur. 1935), izraelski (urodzony w Polsce) historyk:
„Kiedy Mussolini i Leon Blum, Franklin D. Roosevelt, Franco i José Antonio, Codreanu, Piłsudski, Henri de Man, Joseph McCarthy i Charles de Gaulle, każdy i wszyscy po kolei byli obdarzani etykietkami: faszysta, cóż wówczas mógł faszyzm oznaczać? I tak długo, jak socjaliści byli komunistom znani jako socjalfaszyści, podczas gdy pruscy junkrzy, włoscy konserwatyści albo francuski ruch Ognistego Krzyża byli piętnowani jako faszyści przez tych samych ludzi, których Togliatti, Thorez i Thälmann demaskowali jako faszystów, jak było możliwe, nawet dla większości politycznie doświadczonych ludzi rozpoznać, co faszyzm w rzeczywistości oznacza?” (Fascist Ideology, [w:] W. Laqueur, Fascism. A Reader’s Guide, Cambridge 1991, s. 315).

I jeszcze raz HUGH SETON-WATSON:
„Komuniści często używają określenia ››faszystowski‹‹ jako terminu obraźliwego; nie oznacza to ››faszystowski‹‹ w ścisłym znaczeniu tego słowa, lecz ma zdyskredytować osoby lub grupy, które z jakichkolwiek powodów przeszkadzają komunistom w ich zamiarach. Słowo to używane jest także często jako inwektywa przez ludzi o mętnych poglądach ››lewicowych‹‹, z których wielu z powodu młodego wieku nigdy osobiście nie cierpiało ani nie znalazło się w poważnym niebezpieczeństwie wskutek faszyzmu” (H. Seton-Watson, Faszyzm, prawica, lewica [1966], [w:] Faszyzmy europejskie (1922-1945) w oczach współczesnych i historyków, Warszawa 1979, s. 389).