niedziela, 22 września 2019

Michał Stefaniak: Czy hieny zmienią dietę?


       Ostatnimi czasy bardzo głośno o proponowanej przez PiS podwyżce płacy minimalnej oraz o rzekomej inflacji, która podobno się z nią wiąże. Najgłośniej ujadają przedsiębiorcy, jednakże nie brakuje także i wielu pożytecznych idiotów, którzy naiwnie nabierają się na propagandę kapitalistów. 

Jak sprawa ma się do rzeczywistości? Żyjemy w kraju, w którym płace są czterokrotnie niższe niż u naszego zachodniego sąsiada, przy porównywalnych kosztach życia. Wszystkie podstawowe produkty, które są nam niezbędne do życia, u naszych sąsiadów są w zbliżonej bądź niewiele wyższej cenie. Nie brakuje też towarów, które są tańsze niż w Polsce – sprzęt elektroniczny, markowe ubrania, chemia i środki czystości, a nawet alkohol. Nie wspomnę nawet o różnicach jakościowych, gdyż to jest osobna kwestia, o której można napisać nie tylko osobny artykuł, lecz być może także i całkiem obszerną pracę naukową. 

Niemieckim (i nie tylko niemieckim) przedsiębiorcom taka sytuacja odpowiada. Wystarczy, że przeniosą swoje montownie, magazyny, call-center czy nawet i fabrykę o kilkadziesiąt kilometrów na wschód, do Polski; a miesięcznie zaoszczędzą ponad połowę kosztów „zasobów ludzkich” – gdyż do tego sprowadza się rola człowieka w dzisiejszym korpoświecie. 

Maksymalizacja zysków, ograniczanie wydatków – w biznesie nie ma sentymentów, nawet tych narodowych. Nie mają go przenoszący swoje biznesy m.in. do Polski kapitaliści z Unii Europejskiej, nie mają go też polscy przedsiębiorcy, którzy nie tylko zatrudniają, lecz coraz częściej sami wychodzą z inicjatywą ściągania do Polski cudzoziemców celem obniżania kosztów pracy. 

Wróćmy do meritum – inflacji. Jak wiadomo powszechnie, inflacja występuje zawsze wtedy, gdy na rynku zwiększa się ilość dostępnego pieniądza. Dziać się to może np. wskutek dodruku pieniądza, lecz także i w przypadku redystrybucji dochodów i swoistego „uwolnienia się” pieniądza, wcześniej nieobecnego na rynku – co ciekawe, kapitaliści „zapominają” o takiej naturalnej inflacji, gdy mówią o likwidowaniu podatków. Tak czy inaczej, zmniejszanie się poziomu nierówności społecznych zdecydowanie wpływać może na proces drożenia towarów, jednakże nie w przypadku Polski. Dlaczego? 

Jak wspomniałem na początku, towary u naszego sąsiada – a tak właściwie, to u wszystkich naszych sąsiadów, są w bardzo zbliżonej cenie. Jeśli już występują, to i tak nie można porównać ich do przepaści w zarobkach pomiędzy pracownikami z Polski a pracownikami z Niemiec. Jak działa ta „niewidzialna ręka rynku”, którą masturbuje się ogromna większość przeciwników podniesienia poziomu płacy minimalnej w Polsce? Tak, że gdy coś jest u nas droższe, to sprowadza się to zza granicy. Zwłaszcza w sytuacji, gdy pomiędzy państwami znajdującymi się w Unii Europejskiej nie ma cła i bez żadnych ograniczeń, sprowadzać możemy dosłownie wszystko. 

Będzie kwik, że zabijemy w ten sposób resztki polskiej przedsiębiorczości – w sumie, to średnio mnie już to obchodzi. Polscy przedsiębiorcy od wielu lat pokazują, że nie obchodzi ich ani los ich pracownika, ani problemy polskiego społeczeństwa. Służący za ich tubę propagandową Związek Przedsiębiorców i Pracodawców zagrał pierwsze skrzypce w procesie kształtowania zmian w polskiej polityce migracyjnej, forsując na rządzących ułatwienia w procesie przyjmowania pracowników zza granicy oraz aktywne poszukiwania nowych rynków „zasobów ludzkich” w postaci państw azjatyckich. Polskich pracodawców nie obchodzą także problemy ich pracowników – low job, low wages, low life – jesteś w stanie samodzielnie utrzymać się za 2 tysiące? Twojego pracodawcy to nie obchodzi – a jeśli się nie podoba to adios, pracownicy z Filipin lub Bangladeszu wkrótce to wezmą z pocałowaniem rączki. Brzmi jak scena z filmu? To rzeczywistość – podobnie jak polscy przedsiębiorcy ściągający towar z Chin i wybijający się na patriotyzmie konsumenckim, zatrudnianie pracowników przez agencje czy na umowach śmieciowych. 

Podsumowując – żadnej hiperinflacji nie będzie. Co najwyżej na rynku nastąpią przetasowania, a ludzie, którzy rentowność swoich biznesów zawdzięczają jedynie systemowi niesprawiedliwości społecznej, zmuszeni będą poszukać innych źródeł zarobkowania. W końcu niewidzialna ręka rynku działa, rynek nie znosi próżni, a chcącemu nie dzieje się krzywda… Tak to szło? 

Michał Stefaniak,

Praca Polska Lublin