Poobiedni kieliszek dobrego koniaku. Szybki i ogólnikowy przegląd serwisów „prawicowej extremy”. Niemal wszędzie króluje informacja, że Konfederacja Wolność i Niepodległość
jest jednym z pięciu ogólnopolskich komitetów wyborczych. Niby
sukces(?), ale… czytając publicystykę działaczy narodowych różnych
konotacji, od dłuższego już czasu daje się dostrzec pewien kwitnący
rezonans zarówno wokół partii politycznej o nazwie Ruch Narodowy, jak i
współtworzonej przez nią inicjatywy Konfederacja. Rezonans ów wywołują
zarówno sympatycy, jak i przeciwnicy obu projektów – oczywiście mowa o
osobach oscylujących światopoglądowo w obrębie Obozu Narodowego.
Sympatycy to, jak wiemy ogólnie ujmując satelickie organizacje Ruchu Narodowego i Młodzieży Wszechpolskiej etc., a także część „antygiertychowskiego”
ramienia LPR; natomiast przeciwnicy, to kolejny odłam spadkobierców
nieboszczki LPR i co niewątpliwie wprawia w osłupienie, aż kilka
środowisk wywodzących się z tegoż ugrupowania (chociaż nie tylko) od lat
pozostające w otwartym konflikcie z familią Giertychów i jej
poplecznikami, ale równie mocno co oni, obruszające się na widok
niewątpliwie potrzebnych przecież zmian, jakie zachodzą od dłuższego
czasu w szeroko rozumianym Obozie Narodowym. Nie można tu również
zapomnieć o niezależnych i rozproszonych środowiskach odwołujących się
do myśli narodowo demokratycznej niemających w zasadzie nic wspólnego ze
spadkobiercami LPR. Dzisiaj do adwersarzy (co notabene nikogo nie
powinno dziwić) zaliczyć również można, jeszcze do niedawna przychylnie
spoglądające na Ruch Narodowy, środowiska narodowo radykalne, czy jeżeli
ktoś woli narodowo rewolucyjne. O ile dla nikogo nie powinna być
niespodzianką postawa sympatyków oraz słusznie negatywny stosunek
środowisk narodowo rewolucyjnych (o przyszłości środowisk narodowo
rewolucyjnych już niebawem ukaże się oddzielny artykuł), o tyle
niewątpliwie dziwić już może sceptyczna, a czasem wręcz wroga postawa
niektórych środowisk stricte endeckich tudzież krypto endeckich
(specjalnie pomijam nazwiska i nazwy organizacji) zarówno w stosunku do
podmiotu organizacyjnego Ruch Narodowy, jak i powołania samego projektu
Konfederacja.
Można się dziś zastanawiać, dlaczego Ruch
Narodowy nie skupia wokół siebie, a idąc dalej tworzy wespół z innymi
środowiskami narodowo demokratycznymi w ramach Konfederacji Wolność i Niepodległość
nurtu stricte endeckiego. Teraz jak sądzę jest ku temu doskonała
okazja. Konfederacja jest już oficjalnie ogólnopolskim komitetem
wyborczym, listy wyborcze dawno są ułożone, próba więc budowania
szerszego nurtu endeckiego nie będzie li tylko (niestety) niemal już
tradycyjnie, próbą budowania czegokolwiek wyłącznie na czas wyborów.
Pytaniem pozostanie, czy Ruch Narodowy skupiając wokół siebie (np. w
ramach Konfederacji) większość środowisk endeckich stanie na wysokości
zadania i sprosta próbie czasu, czy też skończy się (znów tradycyjnie?)
na niedojrzałości politycznej liderów poszczególnych środowisk, klapkach
na oczach w połączeniu ze wspólnymi interesami, interesikami, układami i
układzikami oraz zwykłej wierze w nieomylność wodzów? Szczerze mówiąc
nie wiem, nawet nie wnikam, bo chyba jednak lepiej zająć się sprawami
formacyjnymi, czy ideowo-programowymi (ot rola dla współczesnych
środowisk narodowo-rewolucyjnych) niż poświęcać swój czas i potencjał
marnując go na jakiekolwiek przepychanki i polemiki z osobami ponoć
stojącymi po tej samej stronie barykady, a faktycznie zwyczajnie
rzucającymi kłody pod nogi…
Kończąc ów krótki felieton, chciałbym
zaznaczyć, że zupełnie nie zgadzam się z wnioskami części Kolegów w tym
m.in. z Kolegą Robertem Winnickim, iż cały spór jest wyłącznie
konfliktem o charakterze pokoleniowym. Nie, nie jest takowym – i piszę
to z całą świadomością jako osoba, która już dawno przekroczyła
czterdziesty rok życia. Jak to często bywało w łonie Obozu Narodowego,
poza zwykłą mentalnością niektórych liderów – bynajmniej nie tą
wypływającą z różnic międzypokoleniowych – czy też szerzej środowisk,
kryje się tu drugie dno będące swoistą zabawą w wielką politykę przez
ludzi, którzy najzwyczajniej nie mają szabel, aby ją uprawiać, czy też
zabawą w politykę w piaskownicy gdzie jest mniej piasku niż samych
bawiących się. Ot taka dziwna przypadłość naszych narodowych (nie tylko
tych endeckich) sfer, odkąd pamiętam mówiących o zjednoczeniu, i
nieważne, że przez kolejne waśnie i podziały… Walka trwa!
O autorze: dumny mąż i
ojciec. Absolwent Kolegium Jagiellońskiego – Toruńskiej Szkoły Wyższej.
Manager związany z sektorem FMCG. Publicysta, działacz społeczny i
narodowo-radykalny. Biegacz amator i fan długich dystansów, pasjonat
historii, gór, górali i góralszczyzny. Idealista, romantyk i pragmatyk w
jednej osobie, entuzjasta innowacji i nowych technologii.