niedziela, 6 października 2019

Léon Degrelle

Przedmowa

        Francuzi, którzy wyjechali do Belgii wkrótce po wyborach z 1936 roku, nie bez zaskoczenia odkryli wielkie napisy namalowane białym kolorem na ulicznym bruku, a czarnym na domach, które rozkazywały kolejno: „Głosuj na Rexa” albo ogłaszały: „Rex zwycięży”. Co sto metrów na drogach Flandrii, jak i w pięknych lasach, rzucały się w oczy te wróżebne słowa lub pojawiały się wymyślne plakaty, ozdobione jaskrawymi kolorami lub ogromnymi fotografiami młodego, energicznego człowieka. Tacy byli ostatni świadkowie tej kampanii wyborczej, tak ostrej i tak zaskakującej, która miała doprowadzić do belgijskiej Izby, na dwustu posłów, dwudziestu jeden członków nowej, rok temu nieznanej, sławetnej partii reksistowskiej.


========================================================================
Jak wszystkie prawdziwe rewolucje, Rex jest więc jednocześnie rewolucją polityczną, jak i moralną. To tutaj trzeba sobie przypomnieć początki partii. Mimo że tolerował wszystkie wyznania religijne, Rex nigdy nie krył się z faktem, że jest ruchem katolickim i oświadczał nawet, że jedynym środkiem do walki z bolszewizmem jest chrześcijaństwo. W swoim założeniu ochrony rodziny, przyznaje słusznie niezwykle ważne miejsce odrodzeniu zasad moralnych, a Les Principes Rexistes naświetlają nam szczegółowo „plan czystości ulicy”, organizację spektakli, a zwłaszcza kina. „Uważamy, mówili, że wzrost liczby rodzin jest niezbędnym warunkiem do wzrostu materialnego kraju”. W tym względzie, zauważmy to dokładnie, nie ma mowy o ludzkiej utopii. Léon Degrelle i Jean Denis doskonale wiedzą, że zlikwidowanie oficjalnych domów publicznych, żeby pozbyć się prostytucji oraz piękne, kolorowe plakaty nie zachęcą nikogo do prokreacji. To, co jest istotne, to pozytywne działania – żeby zwalczać prostytucję, lepiej jest ścigać szefa, który płaci niewystarczająco swoim pracownikom czy badać warunki, w jakich śpi się w slumsach niż podejmować wielkie zobowiązania o zabarwieniu moralnym. To, co należy pochwalić w reksizmie, to praktyczne podejście do rozwiązywania problemów. Każdy miałby się czym zainspirować z tak rozsądnych rozwiązań.
======================================================================== Nie mamy potrzeby ani ochoty na parady, powiedział mi od razu Léon Degrelle. Nie jesteśmy zmilitaryzowaną partią. Przeprowadziłem całą swoją kampanię bez broni, nawet bez kija. Każdy może mnie zaczepić, a ja nie chodzę z ochroną, kiedy idę na spacer. Wolę od czasu do czasu dać się pobić socjalistom – przydarzyło mi się to już. To prawda, że w Belgii zebrania są ogółem dobrze chronione. Nie tak jak we Francji.

Léon Degrelle nie tylko dał się znokautować, ale prawie dał się zabić. Wiadomym jest, że we wrześniu na zebraniu, które było zabronione, przemawiał na statku na Mozie, oświetlany przez projektory. Strzelano do niego w Seraing, zraniono dwóch z jego znajomych. On się nie poruszył. Ten przejaw fizycznej odwagi wywarł ogromne wrażenie i niesłychanie wpłynął na jego autorytet.
========================================================================
Obraz może zawierać: 1 osoba, tekstW Bouillon Léon Degrelle poznał wartości życia chłopów i nawiązał kontakt ze swoim krajem w namacalny sposób. W Leuven poznał uroki intelektualnych przyjaźni, zaczął rozumować o wszechświecie, czyniąc w tym samym czasie próby sił jako inspirator dla innych. W Meksyku dowiedział się jak ludzie się poświęcają i poprzysiągł sobie, że w miarę możliwości jego sił, jego ojczyzna nigdy nie zazna błędów i zbrodni, które zbroczyły krwią ten obcy kraj. Przed swoimi dwudziestymi piątymi urodzinami powrócił do Belgii, bogatszy o te trzy zasadnicze doświadczenia i gotowy do działania. Czas zabaw i pasji literackich, mimo że wydawał się wciąż temu poświęcać, skończył się. Inna przygoda się zacznie. Wkrótce młody pisarz, pamiętając wciąż o tym, że jest poetą, skieruje do Matki Boskiej Dobrej Rady i Mądrości Serca wzruszającą modlitwę, która jest jak duchowy testament jego młodości: