Od niedzieli na tereny północnej Syrii zajmowane przez Kurdów
wkroczyło syryjskie wojsko, natomiast dzisiaj znaleźli się na nim
również rosyjscy żołnierze. Władze w Moskwie twierdzą, że ich głównym
celem będzie powstrzymanie ewentualnej konfrontacji, czyli oddzielnie od
siebie Tureckich Sił Zbrojnych oraz Syryjskiej Armii Arabskiej.
Do konfliktu w północnej części Syryjskiej Republiki Arabskiej
odniósł się Aleksander Ławrentiew, specjalny wysłannik Rosji do spraw
Syrii, który towarzyszył rosyjskiemu prezydentowi Władimirowi Putinowi w
jego podróży na Półwysep Arabski. Według Ławrentiewa cała ofensywa
Tureckich Sił Zbrojnych (TSK) oraz sprzymierzonych z nimi „rebeliantów”
jest sytuacją niedopuszczalną.
Przedstawiciel Moskwy podkreślił, że Turcja nie ma prawa wejść na
syryjskie terytorium dalej niż na 30 km od granicy tego kraju z Turcją,
nie mając również możliwości rozmieszczenia na stałe swoich wojsk.
Ławrentiew poinformował dodatkowo o kluczowej roli jego kraju w zawarciu
porozumienia pomiędzy syryjskim rządem a kurdyjskimi liderami, a także o
kontakcie pomiędzy władzami Syrii i Turcji.
Rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow, powiedział z kolei mediom o stałej
łączności pomiędzy Rosją i Turcją, która ma odbywać się zarówno kanałami
dyplomatycznymi, jak i wojskowymi, co ma wykluczać możliwość walk
pomiędzy siłami rosyjskimi i tureckimi. Zdaniem rosyjskich mediów
właśnie dzięki temu nie doszło jak dotąd do walk Syryjczyków z Turkami,
zaś Ankara i Damaszek mogą zawrzeć porozumienie na temat powstania
strefy buforowej w północnej Syrii, której pojawienia się oczekują
tureckie władze.
Na podstawie: kommersant.ru, bbc.com.