Pomyłka premiera Morawieckiego, który przypisał J. Piłsudskiemu słowa R.
Dmowskiego (zresztą cytując je niedokładnie) jest bardzo
kompromitująca, ponieważ dotyczy bodaj najbardziej znanej frazy, jaką
druga z tych osobistości napisała ("Jestem Polakiem, więc mam obowiązki polskie"- przyp. Redakcji RCR). Dowodzi to po prostu historycznego
nieuctwa polityka-technokraty. Jest to również kompromitacja personelu
gabinetu szefa rządu, bo ktoś przecież - a jak sobie wyobrażam, więcej
niż jedna osoba - czyta tekst tak ważnego wystąpienia przed jego wygłoszeniem i sprawdza ewentualne potknięcia, nie tylko natury pjarowskiej.
Na głębszym poziomie kompromitacja ta dotyka cały obóz rządzący, który tak krzykliwie i nachalnie usiłuje wziąć w agendę monopol na płomienny patriotyzm, pamięć historyczną i cześć dla tradycji - a tu taki wstydliwy lapsus.
Ale na najgłębszym poziomie jest to symptom
zapaści kulturowej i edukacyjnej, która dotknęła - jak widać na
omawianym przykładzie - już pokolenie 40-latków, którzy dzisiaj rządzą
(może raczej administrują) Polską, a w następnych rocznikach jest
jeszcze gorzej. Za moich czasów, kiedy ktoś w szkole, na uczelni lub w
kręgu koleżeńskim palnął tego rodzaju głupotę, dotyczącą postaci
historycznych lub nawet fikcyjnych bohaterów książek czytanych przez
wszystkich (jak choćby "Trylogii" Sienkiewicza), to zanim sprostował to
nauczyciel, wykładowca lub kolega, już rozlegał się homerycki śmiech
obecnych i wówczas delikwent czerwienił się ze wstydu, pragnąc zapaść
się pod ziemię. Dziś, kiedy w podobnych przypadkach prostuję pomyłkę
studenta, to nie widzę, żeby ani on, ani jego koledzy, w jakimkolwiek
stopniu się wstydzili, nawet nie próbują tego udawać. Jest im to
doskonale obojętne kto naprawdę i co powiedział, bo to są dla nich, jak
powiedział guru postmodernizmu Rorty, "zwłoki metafor naszych przodków"
(choć oczywiście Rorty'ego też nie czytają, co akurat nie jest wielką
stratą). To są po prostu Eliotowscy "wydrążeni ludzie" - wydrążeni z
tradycji, o której jednak coś tam od czasu do czasu publicznie bełkoczą,
kiedy mają nadzieję, że przyniesie im to mandat, posadę lub inną
synekurę.
Za: facebook.com