piątek, 8 listopada 2019

Stanisław Cat-Mackiewicz: "Luty 1934"


Znalezione obrazy dla zapytania kameloci króla akcja francuska
         Podziwiam naród francuski. I dlatego powtórzę impresje naocznego świadka, który był na Konkordzie w dniu 6 lutego 1934 roku, kiedy rojaliści, byli kombatanci i inne grupy prawicowe szli demonstrować przed parlament z jednym tylko okrzykiem: "Precz ze złodziejami!". Na rozkaz pana Frota, dyktatora aspiranta, od strony siedziby parlamentu, pałacu Burbońskiego, rozpoczęły się salwy z rewolwerów, oddawane przez tak zwaną <<garde mobile>>, to jest policyjną siłę zbrojną, coś w rodzaju pieszej żandarmerii. I każda taka salwa zamiast rozpraszać demonstrantów targała tym tłumem naprzód, porywała tych Francuzów ku tym, którzy strzelają. Na zapach prochu i zapach krwi tłum reagował wybuchem odwagi, wybuchem naprzód. Tam dalej, poza asfaltami placu Zgody, poza cudnymi liniami tego najwspanialszego placu miejskiego całego świata, na rue Royale, panie, które znalazły się na chodnikach tej eleganckiej arterii paryskiej, panie, które przyszły za demonstracjami, dziewczyny z rodzin arystokratycznych, kobiety, które znalazły się na tej ulicy przypadkiem, i wreszcie stale tam krążące luksusowe prostytutki wpadały do kawiarń, a zwłaszcza do znanej, wielkiej kawiarni Webera, porywały serwery i rużdelewrem znaczyły na tych białych serwerach czerwony krzyż. 
Organizowały szpital dla rannych. Na mokrych od piany szampana stolikach Webera popłynęła krew rannych, których tam składano. Kobiety z przewiązanymi serwetami z czerwonym krzyżem, wymalowanym rużdelewrem, biegały po rannych na plac Zgody. Trochę operetki, uhonorowanej krwią prawdziwą. I znowuż salwy, i znowu ten bezbronny tłum rusza naprzód do ataku na strzelających. To odważny, to bojowy naród ci Francuzi.

"Słowo" z 1 lipca 1934 r.

Za: facebook.com