wtorek, 3 grudnia 2019

Eugeniusz Onufryjuk: Dziedzictwo Căpitanula

Ci z nas, którzy polegną
Znalezione obrazy dla zapytania codreanuBędą mieli imiona i grobowce bohaterów.
A nasi oprawcy będą nosili piętno zdrajców
I będą przeklęci z pokolenia na pokolenie!

Kapitan

       30 listopada wspominamy noc sprzed 81 lat, kiedy w więzieniu, na rozkaz tchórzliwych polityków gabinetowych został zamordowany wraz z towarzyszami największy syn swojej ziemi. Zamordowany z polecenia kochanki, której król-pantofel był posłuszny. Uduszony drutem, postrzelony, wrzucony do ciemnego dołu, zalany wapnem. Pochowany w nieznanym miejscu miał zniknąć z pamięci ludzi. Następnego dnia oprawcy opublikowali fałszywy komunikat, jakoby tych 14 ludzi zostało zabitych przy próbie ucieczki. 

Dwa lata później – po tym jak król-degenerat niegodny tronu swoich przodków, był zmuszony abdykować, bo nie potrafił obronić kraju przed upokorzeniem – 30 listopada męczennicy zostali podniośle pochowani: trumny bohaterów były niesione w uroczystej procesji, lud na ulicach składał hołd swojemu wielkiemu rodakowi. Dla zagorzałych zwolenników i dla przyszłych pokoleń prawicy męczennik został wzorem do naśladowania. 

Mimo swojej śmierci, i późniejszego zniszczenia Ruchu Legionowego, Kapitan wciąż jest drogowskazem dla wszystkich, którzy się utożsamiają z prawicą integralną. Oczywiście osoby, które są gotowe sprzedać swoje ideały dla stołków i pieniędzy będą mówić, że to był antysemita, radykał, czy nawet szpieg Włoch i Niemiec, powtarzając kłamstwa jego oprawców. Mówią to osoby wskutek swoich kompleksów szukające uznania demoliberalnego świata. Przywódca, który zbudował swoją organizację na wzór średniowiecznego zakonu rycerskiego, który był radykalnie antynowoczesny, tradycjonalistyczny i archaiczny budzi u takich osób strach i niezrozumienie.

By zrozumieć Ruch Legionowy, należy uświadomić sobie jedną rzecz: o wiele bardziej niż ruch radykalnego nacjonalizmu był to ruch radykalnego chrześcijaństwa. „Legionista wierzy w Boga i modli się o zwycięstwo Legionu” – takie słowa napisał Kapitan w Podręczniku przywódcy gniazda. Nie było to mdłe chrześcijaństwo pacyfistyczne z Jezuskiem-hippisem, którego chce nowoczesny świat, i wizją którego coraz częściej jesteśmy karmieni z ambon przez oportunistyczny kler. To było chrześcijaństwo w myśl słów Zbawiciela: „Nie mniemajcie, żebym przyszedł puszczać pokój na ziemię, nie przyszedłem puszczać pokoju, ale miecz” (Mt 10;34) oraz „…a kto nie ma, niech przeda płaszcz swój, a kupi miecz” (Łk 22;36). Ruch Legionowy był ruchem żarliwych chrześcijan, którzy nie szczędzili swojego życia w służbie Bogu i Ojczyźnie. W swoich gniazdach, najmniejszych jednostkach organizacyjnych Legionu, żelaznogwardziści dużo czasu poświęcali na modlitwę i post. Spójrzmy na plan spotkań obowiązujący każde gniazdo: każde spotkanie zaczynało się od modlitwy i wspomnienia o towarzyszach poległych za Legion. Również na spotkaniach formacyjnych podkreślano konieczność rozwoju duchowego członków Legionu, poświęcano dużo uwagi odrodzeniu moralnemu członków Legionu, a przez to i całego narodu rumuńskiego.

Odrodzenie moralne wiązało się z legionową koncepcją omul nou, nowego człowieka. Sam wyraz brzmi znajomo: w XX wieku nowy człowiek był kształtowany w Związku Radzieckim przez bolszewików i w Trzeciej Rzeszy. Z jednej strony uderzające podobieństwo w nazwie, lecz właśnie na nazwie wszelkie podobieństwa się kończą. Legionowy omul nou jest nowym człowiekiem z listu św. Pawła do Kolossan: „Nie kłamajcie jedni drugim: zwlókłszy z siebie starego człowieka z uczynkami jego, a oblókłszy nowego tego, który się odnawia w poznanie podług wyobrażenia tego, który go stworzył”. Nowy człowiek Legionu miał być człowiekiem odnowionym wewnętrznie przez wiarę, gotowym walczyć bez względu na wszystko za Boga i naród (właśnie w takim porządku, jak śpiewała legionowa młodzieżówka: „Za Krzyż Święty i za Ojczyznę bronimy puszczy i zdobywamy szczyty”). 

Nowy człowiek ma rozwijać w sobie cechy heroiczne, by prowadzić walkę przeciwko wrogom. Walka ta miała wymiar nie tylko materialny, ale i duchowy: nowy człowiek powinien walczyć przeciwko własnej upadłej naturze i przeciwko siłom zła. Walka materialna jest ściśle powiązana z walką duchową, pierwsze jest skutkiem tej drugiej. Jest to również przesłanie dla nas: siłę do naszej codziennej walki powinniśmy czerpać z naszej wiary. W naszej działalności musimy codziennie krzyżować siebie dla dobra naszej Ojczyzny. Praca na rzecz narodu wymaga wyrzeczeń – poświęcamy swoje siły, swój czas, swoje przyjemności w imię idei. Każdy wykonuje tę pracę według własnych możliwości i zdolności, w różnych miejscach. Każdy na swój sposób musi się przykładać do budowy wielkości własnego narodu. Sam Kapitan tłumaczy nam różnice między Ruchem Legionowym, a faszyzmem czy narodowym socjalizmem:

Faszyzm skupia się na formie zewnętrznej, czyli na ustroju państwa; narodowy socjalizm zajmuje się głównie ciałem, czyli kwestią rasową; natomiast legionaryzm zajmuje się czymś o wiele głębszym – duszą, czyli wzmacnianiem się poprzez kultywowanie cnót chrześcijańskich i przygotowywaniem się do ostatecznego zbawienia, zbawienia, udzielanego przez Kościół”.

W swoich zapiskach z więzienia Kapitan pisał, że głównym celem Ruchu Legionowego był rozwój w duszy człowieka dwóch rzeczy: cnót ascetycznych i etyki heroicznej. W końcu sam baron Evola, inny patron skrajnej prawicy, był pod wrażeniem Capitanula. Julius Evola po spotkaniu z Kapitanem w Zielonym Domu (tak się nazywałała główna siedziba Legionu), które zostało zorganizowane przez Mirceę Eliadego, poprosił Codreanu o pamiątkę. Kapitan dał mu w prezencie opaskę z symbolem swojego ruchu. Na pytanie Evoli: co znaczy ten symbol, Kapitan się uśmiechnął i odparł, że ma nadzieję, iż kratę więzienną. Kilka miesięcy później jego słowa się ziściły. 

Jednym z aspektów, którymi straszy nas demoliberalna propaganda, kiedy chodzi o Kapitana, jest kult śmierci i męczeństwa. Nie ma się co temu dziwić: każdy z nich boi się o własną skórę, największą wartością dla nich jest wygodne życie doczesne, a wartość człowieka jest mierzona wielkością konsumpcji. Dzisiejszy świat nie jest w stanie zrozumieć, jak ktoś może dobrowolnie pójść na śmierć w imię swoich ideałów, narodu, ojczyzny i Boga. 

Dla legionistów śmierć nie była bynajmniej czymś strasznym, przecież każdy z nich wiedział, że życie doczesne jest zaledwie jedną chwilą. Odwrotnie – śmierć była dla legionistów „najdroższą oblubienicą” i każdy chciał „wraz z Kapitanem radośnie się poświęcić”. Są znane przypadki, jak legioniści po wymierzeniu sprawiedliwości kolejnemu draniowi (jak na przykład jednemu z oprawców Kapitana, ministrowi Calinescu) sami poddawali się policji. Legionista wiedział, że jego życie jest w rękach Boskich i nawet śmierć jest wyrazem Jego woli. Dlatego członkowie ruchu ochoczo składali ofiarę swojego życia, by z niebios wspierać swoich towarzyszy. 

Również Kapitan poniósł męczeńską śmierć. Mimo że jego ciało zostało zabite, jego ducha nikt nie mógł zabić. Kapitan patrzy na nas dziś z niebios. I jednak – jest nadal obecny. A więc w tym dniu warto powtórzyć stary legionowy okrzyk

Căpitanul Codreanu – Prezent!
Kapitan Codreanu – Jest wśród nas!
Eugeniusz Onufryjuk