Najprawdopodobniej ktoś znów zarzuci mi sianie defetyzmu i "proroctwo
beznadziei", ale kierując się maksymą o historii jako nauczycielce
życia być może warto choć na chwilę pochylić się nad podejmowanymi w
przeszłości próbami ratowania państw znajdujących się tuż nad
przepaścią. Siła rozpędu, z jaką "Polin w organizacji" przetacza się po
kraju nad Wisłą, musi budzić już nie tylko zaniepokojenie co
zacniejszych przedstawicieli żywiołu polskiego, ale i konieczność
budowania przez nich przestrzeni dla
funkcjonowania w zaprowadzanym właśnie nowym porządku
polityczno-policyjnym. Innymi słowy: jeśli okaże się - co jest wielce
realną perspektywą - że nie zdołamy utrzymać suwerennej władzy nad
naszym terytorium, to już dziś musimy przygotować plan przechowania
własnego potencjału i jego rozlokowania w obszarach umożliwiających
podjęcie aktywności w nowych, korzystniejszych uwarunkowaniach
geopolitycznych. Nasze pokolenie ma obowiązek przekazania narodowego
depozytu swoim następcom.
Mądry naród, to naród przewidujący. Jeśli mierzymy się z tą definicją,
okazuje się, że zbyt rozgarnięci to my nie jesteśmy. Za całe dekady
klęsk odpowiedzialni są nie tylko nasi wrogowie, ale my sami. A jeśli z
powodu tego wpisu ktoś znów zechce mnie zlinczować, niech lepiej poszuka
polskiego Reinharda Gehlena. Chętnie stanę u jego boku.
Za: facebook.com
OD REDAKCJI: Myśl zacna aczkolwiek o ratowaniu suwerenności państwowej mogliśmy marzyć w 1944 roku, teraz to musimy walczyć o wolność osobistą.