Początkowo amerykańska administracja bagatelizowała skutki irańskiego
ataku będącego odwetem za zabicie generała Ghasema Solejmaniego.
Ostatecznie poinformowano jednak, że w wyniku wystrzelenia rakiet
balistycznych na bazy Stanów Zjednoczonych w Iraku, do szpitali trafiło
dokładnie trzydziestu czterech amerykańskich żołnierzy.
Rzecznik Pentagonu Jonathan Hoffman przyznał wczoraj, że atak
przeprowadzony przez wojsko Iranu w dniu 8 stycznia rzeczywiście
przyniósł straty. W jego wyniku ucierpiało trzydziestu czterech
żołnierzy stacjonujących w amerykańskich bazach, choć jeszcze kilka dni
temu była mowa jedynie o jedenastu wojskowych. Początkowo USA
bagatelizowały skalę ataku.
Z informacji podatnych przez Departament Obrony Stanów Zjednoczonych
wynika, że siedemnastu z trzydziestu czterech żołnierzy przewieziono do
szpitali w Niemczech, a ośmiu z nich przetransportowano następnie do
Ameryki. Jeden został z kolei ewakuowany do Kuwejtu, natomiast szesnastu
pozostało w Iraku i wrócili oni już do służby.
U wszystkich amerykańskich żołnierzy stwierdzono urazowe uszkodzenie
mózgu (traumatic brain injury, w skrócie TBI). Osoby, które jeszcze nie
powróciły do służby dalej pozostają pod obserwacją w szpitalu. Co
ciekawe, władze USA zostały poinformowane o szkodach dopiero 16
stycznia, bo zgodnie z procedurami zgłaszane są tylko przypadki śmierci,
utraty kończyn i wzroku.
Na podstawie: bbc.com.