poniedziałek, 24 lutego 2020

Grecja: Mieszkańcy przeciw zalewowi imigrantów


Grecy tracą cierpliwość do imigrantów. Kraj wciąż gnębi kryzys, a branża turystyczna czuje się zagrożona
       Kilkaset osób protestowało w greckiej miejscowości Makrygialos przeciw planom prawicowego rządu Kyriakosa Mitsotakisa, by ulokować około 200 imigrantów w budynku opuszczonego szpitala dla psychicznie chorych. Do podobnych wystąpień doszło też w innych miejscowościach kontynentalnej Grecji; między innymi w miejscowości Vrasna mieszkańcy sprzeciwili się przeniesieniu do ich przedszkola imigranckich dzieci.

Protestujący zapowiadają fizyczne blokowanie wjazdów autokarów z migrantami. „Jesteśmy zdecydowani bronić naszej ojczyzny. Zrobimy wszystko, by ich powstrzymać” zapowiada jeden z protestujących w Makryliagos. Sprzeciw kierowany jest też przeciw reżymowej konserwatywnej partii rządzącej realizującej politykę Wielkiej Zamiany: „Znamy ich plan. Chcą islamizacji całego świata zachodniego. Nie uda im się” dało się słyszeć z mikrofonów w Makryliagos.

Powodem protestów jest rządowy zamiar rozsiedlenia w kraju 38 tys. imigrantów (oficjalnie władze podają liczbę  6 200 osób) przebywających na greckich wyspach Lesbos, Samos, Chios, Kos i Leros. Liczba migrantów stale wzrasta, a wyspy ulegają przepełnieniu, wobec czego część ludności napływowej rząd planuje przesiedlić na kontynent. Konserwatyści zapowiedzieli zamknięcie do końca roku obozów dla imigrantów na wyspach Chios, Lesbos i Samos oraz zastąpienie ich mniejszymi, które mają być gotowe do połowy roku. Sprzeciwili się temu mieszkańcy wysp, godząc się jedynie na obozy przejściowe, obsługujące migrantów przed odesłaniem ich na kontynent lub do Turcji. W odpowiedzi rząd zagroził konfiskatą ziemi na okres trzech lat na potrzeby budowy obozów dla imigrantów. W reakcji na te groźby, 14. lutego mieszkańcy wysp przenieśli swoje protesty do Aten.

(na podst. dailymail.co.uk/ opr. RL)