„Kultura bowiem czeka na
zasadniczą rewolucję, rewolucję oczywiście nie w sensie drapieżnych
manifestów czy stworzenia nowych partii w kulturze, które mogłyby
wzajemnie ze sobą walczyć. Rewolucję, która przebudowałaby lub założyła
cztery węgły przynajmniej pod nową budowę polskiej świadomości
kulturalnej”1 pisał w burzliwych latach wojennych w
swoim „Pamiętniku” poeta, dramaturg, krytyk literacki i publicysta pisma
„Sztuka i Naród” w jednej osobie, Andrzej Trzebiński. Dziś spoglądając
na rozwijający się w błyskawicznym tempie polski Obóz Narodowy chyba nie
sposób się z nim nie zgodzić.
W innym miejscu tego niezwykłego diariusza poety o nacjonalistycznym światopoglądzie czytamy zaś: „Musimy
dać, musimy się zdobyć na ekspansję nie tylko wielkiej tradycji
historycznej, ale i poczuwającej się do obowiązku wielkości aktualności
życia kulturalnego”2. Czy więc kultura i kontrkultura
rzeczywiście muszą być współcześnie wyłącznie domeną zniewieściałej – że
nie rzeknę, „spedalonej” – lewicy? Gdzie jest powiedziane, że
środowiska nacjonalistyczne, czy też szerzej i nieco ogólniej ujmując,
patriotyczne, nie mogą poruszać się po rubieżach do tej pory dziewiczych
dla siebie, i rzekomo zarezerwowanych wyłącznie dla lewackich
środowisk? Otóż – NIGDZIE! Przecież to my mamy być panami formy, a nie
odwrotnie!
Likwidacja jakiś czas temu, wydaje się
serca i zarazem mózgu lokalnego lewactwa, jakim była na północy Polski
pewna kafejka, to jedno. Mały plusik w walce z lewactwem zdobyty. Drugim
natomiast jest – co mnie akurat twórczo bardziej intryguje – fakt, że
nie możemy skupiać się WYŁĄCZNIE na formule sprzeciwu wobec kulturowej i
społecznej działalności liberałów/ anarchistów/ kryptokomunistów itp.,
ale powinniśmy samemu, jako lokalne środowiska nacjonalistyczne, nie
wiem może ze względu na swą słabość również wespół z państwowcami,
ultrakonserwatystami, monarchistami etc., czyli właściwie umownie,
środowiskami patriotycznymi, zastanowić się co zrobić, aby powołać do
życia iście Tożsamościowe Centra Kulturalne (TCK)…
Zastanówmy się pokrótce, jakie zadania
powinny stać przed takowym tożsamościowymi centrami. Oczywiście
dowolne, takie jakie uznamy w określonej sytuacji za stosowne, gdyż –
jak to ująłem we wstępniaku, co zresztą odkąd pamiętam mieszkając
jeszcze na Skalnym Podhalu, zawsze powtarzałem pośród rodzimych
podtatrzańskich nacjonalistów – to my mamy być panami formy, a nie
odwrotnie. Forma panująca nad nami ma nazbyt często miejsce we
współczesnym Obozie Narodowym, co już z samego założenia spycha nas na
tory jakiegoś tam skansenizmu historycznego, rocznic, pomników,
cmentarzy, manifestacji, czy też zwykłych plakatowań oraz rozklejania
wlepek etc. To wszystko oczywiście samo w sobie jest ważne, ale nie może
być głównym i jedynym elementem naszej działalności, o czym niestety
często raczymy zapominać. Nastała najwyższa pora, aby w końcu zaprzestać
epatowania samą frazeologią rekonstrukcji historycznej. Narodowy,
tożsamościowy aktywizm powinien być osadzony w sferze kulturalnej,
sportowej, społecznej, a także tej socjalnej. I tak w ramach działań
Tożsamościowych Centrów Kulturalnych przede wszystkim zaliczyć możemy
animowanie szeroko pojętych wydarzeń, przykładowo oscylujących wokół
wszelkiej pomocy socjalnej i wolontariatu, propagowania zdrowego trybu
życia i zachowań proekologicznych, organizowania różnego rodzaju
treningów sportowych wraz z aranżowaniem przeróżnych zawodów, rajdów,
memoriałów, promocji sceny narodowej, tożsamościowej, patriotycznej (czy
jak ktoś tam ją sobie nazwie), rozpowszechniania wydawnictw
narodowo-patriotycznych, organizowania wszelkiego rodzaju wernisaży,
wystaw, wieczorów poetyckich, podwieczorków literackich dla dzieci,
koncertów, pokazów filmowych, spotkań autorskich, konferencji, agory
wymiany myśli społeczno-politycznej, warsztatów animacji komputerowych,
porad prawnych i księgowo-kadrowych etc., oraz wiele, wiele innych.
Poprzez te wszystkie działania mamy sprawić, iż transgresja
nacjonalistycznej kontrkultury stanie się solą w oku zdemoralizowanego
liberalizmu i zniewieściałego lewactwa. Musimy przejść w końcu na tym
polu do konkretnych działań, wyznaczyć sobie cele, które po realizacji
odbiją się szerokim i pozytywnym echem w dziedzinie kontrkultury i
kultury zarówno w skali lokalnej, jak i ogólnopolskiej. Oczywiście na
początek przede wszystkim należy się skupić na wymiarze stricte
lokalnym, na ten ogólnopolski przyjdzie jeszcze czas…
Pamiętać jednak przy tym musimy, iż
naszym celem w ramach tworzenia Tożsamościowych Centrów Kulturalnych nie
może być i nie jest oferowanie, czy też odtwarzanie w odmienionej
wersji wartości i norm wypływających z systemu demoliberalnego. Naszym
celem jest narodowa rewolucja dusz, a więc całkowite wyzwolenie z nich
Narodu, a co za tym idzie zaproponowanie mu całkowicie nowych rozwiązań.
Stąd też bynajmniej nie opowiadamy się za reorganizacją współczesnej
kultury, ale za opcją zastąpienia nową, bazującą na duchu wyzwolenia od
konsumpcjonizmu, materializmu, schematyzmu i demoliberalnego
doktrynerstwa. Występując przeciwko współczesnej konsumpcyjnej kulturze
oraz systemowi społecznemu i politycznemu utrwalającemu jej przejawy
odrzucamy także wartości, normy zachowania i styl życia prezentowane
przez obecny system, z którym, mówiąc bez ogródek, najzwyczajniej nie
chcemy mieć nic wspólnego. Dlatego też Tożsamościowe Centra Kulturalne
mają być wyrazem naszej negacji konsumpcyjnego podejścia do życia,
wyłącznego nastawienia na zysk i karierę, przyjętych podziałów
społecznych, jak również kultury masowej pozbawiającej człowieka i cały
Naród indywidualności na rzecz osobowości masowej i globalnej. Temu
wszystkiemu poprzez TCK musimy powiedzieć stanowcze NIE!
Jako swoiste zakończenie niech posłużą tu jakże wciąż aktualne słowa kolejnego, obok Trzebińskiego, przedstawiciela środowiska pisma „Sztuki i Naród”, Wacława Bojarskiego:
„Nadchodzą jednak czasy wielkiego starcia ideowego. Mający zdecydowaną
postawę opartą o uniwersalistyczny pogląd na świat – wiemy, że mamy
także wewnętrznych przeciwników mocnych, którzy, być może przez pewien
czas będą rządzili państwem. Starcia nie będziemy unikali. Wolność? Tak,
ona jest naszym celem. Lecz rozumiana nie jako prawo do zrzucania z
siebie odpowiedzialności za rzeczywistość, lecz jako służba idei”3.
Chce się rzec, nic dodać nic ująć… Myśl i czyn!
O autorze: dumny
mąż i ojciec. Absolwent Kolegium Jagiellońskiego – Toruńskiej Szkoły
Wyższej. Manager związany z sektorem FMCG. Publicysta, działacz
społeczny i narodowo-radykalny. Biegacz amator i fan długich dystansów,
pasjonat historii, gór, górali i góralszczyzny. Idealista, romantyk i
pragmatyk w jednej osobie, entuzjasta innowacji i nowych technologii.
1 A. Trzebiński, Pamiętnik, Warszawa 1972, ss. 88, 171-172.
2. Tamże.
3.
W. Bojarski, Sztuka i Naród nr 1, 2
kwietnia 1942 r., [w:] Tenże, O nową
postawę człowieka tworzącego.