sobota, 4 kwietnia 2020

Krzysztof Zagozda: Czasem ponosi mnie brawura


Obraz może zawierać: 2 osoby
        Czasem ponosi mnie brawura i wtedy zaczynam surfować po serwisach internetowych redagowanych przez tych, co to chcą z nami budować Rzeczpospolitą Przyjaciół. Wiem, lekarz zalecił mi unikanie sytuacji stresowych, a tu na każdym kroku na przygodnego czytelnika czekają wilcze doły. Raz do nich wpadniesz i... już biegasz po miejskich skwerach w poszukiwaniu żółciutkiego żonkila. Dlatego jestem ostrożny jak chrabąszcz i staram się dobrze wybadać grunt, po którym stąpam. Podejmuję ryzyko, a ono często zostaje mi hojnie wynagrodzone. W jaki sposób? Dziś na przykład dowiedziałem się, że w Polin będę mógł łatwo dorobić się niezłej fortunki. Bez inwestycji i bez ryzyka. Ręczna piła mi wystarczy. Nie wierzycie?

Pomysł na ten biznes podsunęło mi niezmiernie przeze mnie szanowane Forum Żydów Polskich. Zaczęło się niewinnie, a skończyło przepysznie. Pewnie pamiętacie, że w Księdze Powtórzonego Prawa stoi zakaz wycinania drzew owocowych. Żydzi są bogobojni i taki zakaz to dla nich rzecz święta. Nawet nie próbują go naruszać. Wolą go... obchodzić. W tych swoich Talmudach i halachach opisali sporo trików, jak to tego swojego boga mogą ograć, to znaczy zrobić coś przeciw niemu tak, by się nie kapnął. Gdy poznaję tę ich pomysłowość, to zaczynam zastanawiać się, kto kogo stworzył...

Ale wróćmy do tych owocowych drzewek. Gdy wszystkie te Talmudy i halachy zawiodą, Żyd i tak nie jest całkiem bezradny. Choć sam nie ma odwagi narazić się swojemu bogu, to nic nie stoi na przeszkodzie, by uczynił to goj. To taka trochę odmienna od chrześcijańskiej wersja miłości bliźniego. Dam mu garść srebrników, on wytnie wredne drzewko i niech sam się już martwi, co dalej. 

Sezon na szabes-gojów uważam za rozpoczęty.

Za:  https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10216472908717150&set=a.1290776911416&type=3&theater