niedziela, 5 kwietnia 2020

Krzysztof Zagozda: Sam nieraz wspominałem o "małej Arce"


Obraz może zawierać: na zewnątrz         Przyjaciele! Akurat zdecydowanej większości z Was nie muszę przekonywać, że SPRAWY nie idą w dobrym kierunku. Co prawda nic jeszcze nie jest przesądzone, jeszcze nie rozpoczęła się ostateczna batalia i wcale tym wpisem nie nawołuję do kapitulacji. Roztropność jednak nakazuje czynić przygotowania adekwatne do rozwoju sytuacji, być gotowym na różne scenariusze. Ten najbardziej pesymistyczny został zilustrowany choćby w "Narodzinach Metanoi" Stanisława Krajskiego. Kto zna tę powieść (można ją przeczytać w sieci), wie, o czym mówię: świat pełen przemocy, grupka sprawiedliwych, enklawa. 

Sam nieraz wspominałem o "małej Arce". Wielu z tych, którzy jeszcze kilka miesięcy temu uśmiechali się pod nosem czytając o takich pomysłach, dziś zaczynają myśleć o zapewnieniu bezpieczeństwa sobie i swoim bliskim. Temat będzie nabrzmiewać i stawać się coraz bardziej aktualny. Pomysły są różne: od przysłowiowych mysich dziur po samowystarczalne siedliska skupiające nawet kilka tysięcy mieszkańców.

Zastanawiam, czy ktoś z Was bierze pod uwagę taką ewentualność, taką formę próby ucieczki przed totalnym zniewoleniem? Kliknięcie "kciuka w górę" będzie twierdzącą odpowiedzią na to pytanie. Proszę o przemyślane zachowanie.