piątek, 24 maja 2013

CHCEMY WYBORU !!! - Robert Larkowski

      SCENA POLITYCZNA JEST BAGNEM

    Papierowa wojna (pseudo)elit, która rozpętała się z zaciekłością nie notowaną od 1989 roku, rodzi przed nami zasadniczy dylemat. Dlaczego niezależni w myśli i czynie Polacy, muszą wybierać pomiędzy dżumą a cholerą; obozem liberalno-neokomunistycznym i chadecko-piłsudczykowskim, nie licząc ich paraendeckich i populistyczno-ludowych sojuszników, wraz z zawartym tamże bagażem osobistych nienawiści niedawno jeszcze zaprzyjaźnionych lub przynajmniej współpracujących ze sobą polityków? Polską rządzi chaos i rozprężenie moralno-społeczne, zwane demokracją. Narodowy tradycjonalista brzydzi się takim stanem państwa, formacjami nim rządzących, tzw. medialną opozycją i ogólnie całokształtem otaczającej nas rzeczywistości publicznej i duchowej.

Nacjonalistyczna alternatywa systemowo-ustrojowa odrzuca kosmetykę liberalnego komunizmu pudrem „rewolucji kaczystowskiej”, która po staremu bije pokłony bożkowi hasłowego demokratyzmu, globalistycznej hydrze antynarodowego kapitału, wyznaje fanatyczny syjonizm i amerykanizm, tudzież kult zgangrenowanego Zachodu pod postacią Unii Europejskiej. Gdzie tutaj odnowa moralna, zmiana priorytetów w polityce krajowej i międzynarodowej? Co gorsza obecna ekipa władzy doprowadziła do absurdu parlamentarno-gabinetowe gierki w celu zachowania wpływów, co zrodziło sytuację skrajnego odrzucenia przez społeczeństwo „brudnej” polityki i własnej aktywności w tym względzie. Polska jest określeniem geograficznym, zamieszkiwanym przez coraz bardziej wyalienowane atomy ludzkie, marzące nie o narodowym odrodzeniu, ale porzuceniu ziemi urodzenia, bo ginie w nich nadzieja na godny żywot w sferze idealistycznej i materialistycznej.
PO(UD/UW)-SLD,Ruch Palikota(plus drobniejsze lewactwo) to wróg jednoznaczny i nie podlegający dyskusji, zawsze tak mówiliśmy i odczuwaliśmy dyskomfort z powodu panowania tego antynarodowego frontu rozkładu. Jednocześnie przy całej krytyce Prawa i Sprawiedliwości, Ligi Giertycha czy Samoobrony, spodziewaliśmy się po tym układzie minimalnego choćby odwrócenia młyńskiego koła filosemityzmu i syjonistycznej zapalczywości minionych ekip, które z segmentu podległości światowemu lobby żydowskiemu uczyniły swój sztandar i swoisty wyznacznik firmowy na forum międzynarodowym. Okazało się, że Kaczyński, Lepper(* - wierny systemowi,ale w szczegółach niewygodny,za co pewnie zginął) i Giertych - chcąc uwiarygodnić swe partie wśród przedstawicieli syjonistycznych i prosyjonistycznych organizacji - przebili w filosemityzmie swych udeckich, neokomunistycznych,lewackich i liberalnych poprzedników. Pochodną tej taktyki jest rysująca się coraz szerzej fala nękania i sankcjonowania karnego działaczy autentycznie narodowych pod pretekstem „lżenia, wyszydzania i nawoływania do nienawiści” względem pewnej, wiadomej mniejszości. Z tego wynika również zabranie nam konstytucyjnych praw – z wolnością słowa i wypowiedzi w pierwszym rzędzie. Czego nie dokonano w PRL-u, a po okrągłym stole za panowania UD/UW czy SdRP i SLD, tego dokończą prawicowe, ludyczno-populistyczne i katolicko-narodowe PiS, LPR i Samoobrona ewentualnie PO i Ruch Palikota. Czy nie wstyd wam panowie z PiS, że w prześladowaniach konkurencyjnej formacji ideowo-politycznej, która w wielu punktach programowych jest zbieżna z linią waszych partii, jesteście bardziej gorliwi od Michnika, Urbana, Rafała Pankowskiego, homo-anarchistów i trockistów? Osobiście, obok złości, czuję z tego powodu rodzaj smutnej goryczy. Powróz na szyję(struny głosowe?) nie zakłada mi jakaś Sara Szczuka, lecz ideowy „brat”, rzekomo niepodległościowy narodowiec populista.
Mamy prawo mniemać, iż jesteśmy ofiarami gigantycznej mistyfikacji, w wyniku której PiS ogołocił rynek polityczny z elektoratu umiarkowanie narodowego, LPR z jego radykalniejszego skrzydła, zaś Samoobrona zagospodarowała nacjonalizujących lewicowych populistów. Następnie Jarosław Kaczyński zrobił czystkę i zagarnął elektorat Ligi i Samoobrony,mają lepsze kadry spin doktorów. Praktyka pokazuje, że nie były to ugrupowania – LPR,Samoobrona - kompatybilne ze swymi wyborcami, prowadząc politykę narodowo-ludowych haseł, bez ich praktycznej realizacji; powielając właściwe politykę neokomunistów i liberałów. Nas nacjonalistów wycięto z gry, bo poprzez swoją bezkompromisowość i niemożność sprzedania ideałów za stołki, staliśmy się niebezpieczni dla demoliberalnego establishmentu, mogąc zabrać mu społeczne poparcie. W tej operacji zgodnie działali „niepodległościowcy” z PiS-u(tudzież Ligi i Samoobrony) oraz „państwowcy” z SLD i PO . Teraz doszedł do nich Ruch Palikota. Liberałowie nigdy nie mieli zamiaru ciąć po swym lewackim anarcho-trockistowskim skrzydle, wykorzystując go doraźnie do zwalczania narodowych radykałów. Z kolei ci sami narodowi radykałowie, w potocznym rozumieniu fundamentalne skrzydło obecnego układu rządowego, są przez ten układ bezpardonowo gnębieni; zresztą, jak zauważyłem, we współpracy z liberałami typu udeckiego i neokomunistycznego. Rzecz to niespotykana, choćby w Niemczech i Rosji, gdzie nacjonaliści stanowią ostatnią rezerwę władzy do straszenia i szachowania opozycji i wrogów zewnętrznych( według zasady - patrzcie - oni to dopiero są groźni, i jak nie będziecie grzeczni, to oni pokażą wam, co to naprawdę jest skrajna prawica). Polskojęzyczne niby prawicowe elitki nie potrafią pojąć nawet tych przedszkolnych chwytów trzymania za pazuchą nabitego pistoletu. Wolą nas rozpędzić i być może powsadzać do ciupy, byle zadowolić „antyrasistowskie”, lewackie agendy Unii Europejskiej i oczywiście w pierwszym rzędzie lobby żydowskie. Tymczasem ośrodki te będą żądać więcej i więcej – szczególnie Żydzi, a taktyka małych i dużych ustępstw doprowadzi PiS i ogólnie całe państwo do katastrofy w sensie utraty suwerenności i resztek majątku narodowego.
Trudno pominąć problem motoru napędowego PiS-u w postaci mediów o. Tadeusza Rydzyka. Mniej ważne jest, kogo akurat o. Dyrektor popiera na świeczniku, wszyscy jego protegowani prędzej czy później kończyli na politycznym katafalku , obdarzeni niełaską wielce wpływowego kapłana. Bardziej zastanawia potęga Radia Maryja i TV „Trwam”(plus pism) w kontekście wyrugowania z Kościoła katolickiego sił autentycznie tradycjonalistycznych i przedsoborowych. Spotkałem się niejednokrotnie ze zdaniem tradycjonalistów z Bractwa św. Piusa X i tradycjonalistów-sedewakantystów, że media o. Rydzyka – całkowicie pod względem modernistyczno-dogmatycznym wierne duchowi Soboru Watykańskiemu II - postawiły tamę prawdziwej kontrrewolucji tradycjonalistycznej w Kościele katolickim. RM i „Trwam” zneutralizowały rozwijającą się katolicką antysoborową rekonkwistę, wlewając niezadowolenie wiernych z podkopującego katolicyzm nowinkarstwa, w nurt płytkiego kultu Jana Pawła II i braku jakichkolwiek polemik z procesami judaizacji i protestantyzacji Kościoła. Media o. Rydzyka są dzisiaj nad wyraz liberalne, również w sprawach ideowo-politycznych. Kiedyś jeszcze słuchacz mógł na antenie RM zadać pytanie o rozmiar wpływów żydowskich, dzisiaj tego typu telefon jest natychmiast ignorowany. Nie ma mowy o krytyce PiS-u z pozycji narodowo-prawicowych. Po każdym takim głosie, odzywa się dziesięciu rozhisteryzowanych słuchaczy, którzy nie życzą sobie podważania jedynie słusznej linii braci Kaczyńskich ze współpracownikami. Radio posiada nadal wiele zalet, lecz dla tradycjonalistycznych nacjonalistów jest to stacja zdecydowanie nieprzychylna. Zawsze lepszy Rydzyk od Życińskiego i jemu podobnych, ale także w sprawach wiary narodowi katolicy pragną mieć własne zdanie, wyrażane we własnych mediach. Takich po prostu nie ma.
Domagamy się możliwości trzeciego wyboru pomiędzy opisanymi powyżej żarnami politycznej bitwy na błoto, z gruntu rujnującej resztkę narodowej wspólnotowości. Mamy ku temu prawo i obowiązek. Nie godzi się wojować z ideowymi przeciwnikami donosem, zabijaniem ciszą i nasyłaniem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, której funkcjonariusze(w większości) są raczej zniesmaczeni używaniem ich do działań na wzór SB. Dziwny to wolny i demokratyczny kraj, gdzie narodowcy muszą ukrywać poglądy, a gdy je publicznie artykułują i pragną uczestniczyć w boju o parlament , bardzo szybko mają na karku wrogą lewicę i prawicę. Czy ci, którzy dla Narodu i Ojczyzny chcą najlepiej, z aktywności politycznej nie czerpią żadnych korzyści materialnych i stanowią pierwszą straż obrony polskiej racji stanu – muszą być w oczach każdej kolejnej władzy wyjętymi spod prawa banitami? Wstyd to i hańba nie dla nas, lecz tych, którzy wbijają nacjonalistom prawicowy nóż w plecy. Lewizna wroga narodowcom, to rozumiem; prawica w takiej roli nie jest prawicą tylko rodzajem antypolskiej agentury.

ROBERT LARKOWSKI - JESTEM WIELOLETNIM PUBLICYSTĄ I DZIAŁACZEM OPCJI NARODOWEJ. PUBLIKOWAŁEM M.IN. W "SZCZERBCU", "MYŚLI POLSKIEJ", "TYLKO POLSCE",PRASIE LOKALNEJ I POLONIJNEJ, OSTATNIO BYŁEM STAŁYM PUBLICYSTĄ - PORTALU KONSERWATYZM.PL.