▼
środa, 7 sierpnia 2013
Ad maiorem Dei gloriam, Pro publico bono, Usque ad finem.
Oto dwie naczelne zasady, których staramy się przestrzegać:
"Gdy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą... Gdy ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa twoja ręka, aby jałmużna twoja była w skrytości." (Mt 6, 1-4)
"Bądź miłosierny Jeżeli będziesz miał wiele, hojnie dawaj, jeżeli mało, mało z chęcią udzielaj" (Tob 4.8).
(Będziemy nader radzi, jeśli chętni dopomożenia nam w dziłalności Fundacji będą mieli te zasady na uwadze.)
___________________________________________________________________________________________
Wybitny Polak, Stanisław Staszic powiedział: "Paść może naród wielki, zniszczeć nie może, tylko nikczemny".
Naszym katolickim i polskim zadaniem jest szczególna troska o to aby zachować Naród polski od znikczemnienia. Realizacja wiodących celów Fundacji temu ma właśnie służyć. Tak opieka i troska w zakresie zaniedbanych, a jeszcze bardziej zapomnianych polskich cmentarzy, porządkowanie wnętrz i otoczenia starych, opuszczonych kościołów rzymskokatolickich (domów Bożych przecież), jak wszelka pomoc osobom narodowości polskiej lub pochodzenia polskiego pozostającym na Obczyźnie; a także działalność na rzecz oświaty i kultury polskiej (zwłaszcza wśród młodego pokolenia). Pragniemy przybliżyć Polonii na Kresach wschodnich sprawy polskości i dowieść, że Polacy o Nich nie zapomnieli.
Nieprawdopodobnie tragiczne były losy Polaków trwających na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej. Ale cechowała ich niesamowita wiara katolicka, bohaterskie trwanie bez lęku przy Macierzy. Koniecznym jest, w tym miejscu, przytoczenie słów Marii Rodziewiczówny wyrażonych w książce: "Florian z Hłuszy". Ta najbardziej katolicka i polska pisarka tak pisała:
"...Nasz wieczysty los kresowy. Tak było od szesnastego wieku, kiedy nas tu postawiono na rubieży i kazano trwać i bronić. Wyszczerbiliśmy się przez kilkaset lat i nieliczni przetrwali... Cztery wieki na zatraconych placówkach - żeby tam w głębi kraju żyli, używali, pili, żarli, panoszyli się, kłócili, mieli sławę i zaszczyty, dobra i tytuły - kosztem tej głupiej, bezmózgiej, szalonej rzeszy osadników skazanych na łup i pastwę wschodniej dziczy. Pokolenie każde dawało krew, mienie. Kto ocalał, wracał do spalonych dworów, dźwigał, budował, chował dzieci, kładł się w grób i śladu po nim nie zostało nawet na cmentarzu, nawet pod kościołem, nawet w księdze parafialnej - bo następna nawała paliła znowu odbudowane dwory, kościoły, dokumenty, wyrzucała na śmiecie trumny i kości. Szczątki, co cudem ocalały, rodzinnych papierów - to jedno martyrologium narodu idiotów. A Polska za ich piersiami kwitła bezpiecznie, aż z dostatku i swawoli musiała zgnić i przepaść. Wtedy zaczęła się walka o niepodległość. Kto przetrwał i pozostał po najściach tatarskich, moskiewskich, kozackich, ten doczekał się innego sposobu zagłady: konfiskata i Sybir, Konfederacja Barska, Insurekcja Kościuszkowska, Napoleońskie legiony, dwa powstania dokonały dzieła. Możemy księgę swą podpisać i zamknąć. Nie ma nas nareszcie, odsłużyliśmy Polsce ad finem... Polacy w tej czterystaletniej służbie Polsce zdobyli trzy rzeczy, o których tutejszy autochton nie ma pojecia: honor, uczciwość i bohaterstwo w ofierze. Ani żebrać, ani poddawać się, ani zdradzać przodków nie będziemy. A zresztą wprawę w dźwiganiu ruin mamy. Jeszcze raz egzamin zdamy."
Fundacja zajmuje się wieloma celami. Formalnie są one wymienione w Statucie Fundacji. Wiodącym zadaniem Fundacji jest upamiętnienie Tych, którzy na Tamtych Ziemiach współtworzyli historię i kulturę, trwając niezłomnie przez stulecia - mimo prześladowań - przy wierze katolickiej, języku, kulturze i tradycjach przodków. Tam to każda grudka ziemi jest przesiąknięta polską krwią oddawaną na tym Przedmurzu Chrześcijaństwa.
Realizując swoje zadania Fundacja stara się dbać szczególnie o:
opiekę nad dobrami kultury polskiej, a zwłaszcza cmentarzami, kościołami, klasztorami itd., w tym pomoc w ich odbudowie i odtwarzaniu,
upamiętnianie miejsc urodzenia, pobytu, pochówku Polaków, którzy się zasłużyli dla wiary, oddania Ojczyźnie, pomocy ludziom żyjącym na ziemiach będących w zainteresowaniu Fundacji,
szczególne uhonorowanie mogił Tych, którzy zostali zabici za wiarę i Ojczyznę, za to, że byli Polakami.
Fundacja próbuje się zajmować też:
pomocą charytatywną Polakom na Ukrainie i Białorusi,
organizowaniem oraz finansowaniem wypoczynku wakacyjnego i rehabilitacji dzieci z Ukrainy i Białorusi,
organizowaniem oraz finansowaniem opieki społecznej dla Polaków z Ukrainy i Białorusi,
wspomaganiem polskich palcówek oświatowo-wychowawczych tamże,
pomocą dzieciom i młodzieży z polskich rodzin uczących się w Polsce,
wspieraniem działalności społecznej, kulturalnej, naukowej i oświatowej środowisk polskich na Ukrainie i Białorusi,
dystrybucja wydawnictw własnych i innych,
różnymi innymi działaniami na rzecz Polaków i rodzin polskich na Ukrainie i Białorusi.
Założyciel Fundacji, Bogdan Moroz, już w maju 1999 roku zaczął zajmować się sprawami będącymi obecnie celami Fundacji. Inspiracją była lektura listu Adolfa Moroza Taty założyciela Fundacji, którego znalezienie wydawało się przypadkowe (a jednak: "Nie ma przypadków, są tylko znaki" - tak mawiał, znany przedwojenny kaznodzieja, ksiądz Bronisław Bozowski). Od tego wszystko się zaczęło. Dlatego trzeba zacytować odnośny fragment wzmiankowanego listu (pisany był w Szczecinie dnia 3 czerwca 1978 roku):
"Chciałbym się wybrać w moje rodzinne strony do ZSSR, ale nie z wycieczką - o co nie jest trudno - ale to jest tyle co nic; bo się jest niewolnikiem wycieczki i w takim układzie nie zobaczyłbym nawet swego miasta rodzinnego. A jakbym chciał bardzo zobaczyć Zbaraż i miejscowości, w których mieszkałem i przebywałem. Ażeby to się spełniło, to trzeba mieć zaproszenie od kogoś z ZSRR, a już po 35-latach nie pamiętam nazwisk Ukraińców, których znałem w swojej młodości. Może Ty, w jakiś sposób, przez kogoś otrzymasz takie zaproszenie! Stać mnie obecnie na to, aby Tobie, Krysi (żona założyciela - przyp. B.M.) i Zbyszkowi (brat założyciela, syn Adolfa - przyp. B.M.) zafundować taki wypad do mojej Ojczyzny młodości. Piękny tam Kraj, płynący mlekiem i miodem. Takiej ziemi urodzajnej nie było, gdzie indziej, w Polsce. To jest niesłychany skandal, aby człowiek nie mógł normalnie pojechać do innego kraju, jak na przykład do krajów demokratycznych (USA, Anglii, RFN, Francji itp.). Ten przeklęty, zbrodniczy czerwony faszyzm i totalizm boi się nawet swego cienia."
Pojechałem Tam, byłem wielokrotnie, i to co się obecnie dzieje jest pokłosiem tego co widziałem. A widziałem biedę ludzi, zaniedbane i zapomniane groby, zniszczone kościoły, klasztory itp., zapomnienie cywilizacyjne. Początkowo jeździłem na Ukrainę jako osoba prywatna. Aby lepiej realizować postawione sobie zadania postanowiłem ustanowić Fundację, czego dokonałem w styczniu 2001 roku. [...]
Więcej na stronie www Fundacji: http://podole.org/news-index.html