wtorek, 2 lutego 2016

43 lata od zalegalizowania aborcji w USA. Co po latach mówi „winowajczyni”?


 
   Kilka dni temu (w styczniu - przyp. red. RCR) minęły czterdzieści trzy lata od zalegalizowania aborcji w Stanach  Zjednoczonych. Jedna decyzja sądu w sprawie Normy McCorvey, występującej pod pseudonimem Jane Roe, spowodowała lawinę zabójstw dzieci w tym kraju. Od 1973 roku zabito ich około 40 milionów.

Dziś Norma McCorvey, choć przez wiele lat związana z przemysłem aborcyjnym, opowiada, jak została wykorzystana przez dwie prawniczki, których celem było zalegalizowanie aborcji w USA. Zaproponowały ciężarnej, bezdomnej Normie jedzenie, po jakimś czasie skłoniły do podpisania papierów w sprawie, jak również przekonały ją do dokonania aborcji, mówiąc, że jej dziecko to tylko zlepek komórek. Po tym, jak dopięły swego, zostawiły Normę samej sobie. McCorvey żyła na ulicy.

W latach dziewięćdziesiątych pracowała w dwóch klinikach aborcyjnych. Obecnie Norma opowiada o panującym tam brudzie, krwi na ścianach, szczurach, ale przede wszystkim o najbardziej przerażającym pomieszczeniu, w którym trzymano zabite dzieci oraz części ich ciał: „Niektóre dzieci wpadały do wiader, inne nie… Smród był okropny. Plastikowe worki pełne fragmentów ciał dzieci, drobne, malutkie ręce i stopy, widoczne w słojach, zamrożone w krwi. Personel kliniki aborcyjnej zawsze mówił o tych rozczłonkowanych dzieciach jako o „tkance”.

Norma opowiada również, jaki wpływ wywiera zabijanie dzieci na pracowników takiej fabryki śmierci. Ona sama przetrwała tam stosunkowo długo, gdyż jak mówi, przez większą część czasu była odurzona alkoholem lub narkotykami. Działalność placówek aborcyjnych Norma podsumowuje zdaniem: „Pracownicy kliniki cierpią, kobiety cierpią, a dzieci umierają.”

Dziś Norma McCorvey walczy o prawo do życia dla nienarodzonych. Czuje, że spoczywa na niej odpowiedzialność nie tylko za zabicie swojego dziecka czy aborcje, przy których asystowała, ale za życie wszystkich 40 milionów dzieci zabitych „dzięki” wyrokowi, który zapadł w jej sprawie.

Rzeź, która od dwóch pokoleń dokonuje się w USA, sprawia, że co najmniej setki milionów ludzi – matek, ojców, pracowników „klinik” aborcyjnych, dalszych rodzin wszystkich tych osób, dotkniętych jest traumą zabicia dziecka. A wszystko to przez jeden akt prawa.

W Polsce obowiązuje ustawa pozwalająca na zabijanie poczętych dzieci w pewnych przypadkach. Głównie chodzi o dzieci podejrzane o chorobę lub wadę genetyczną. Według danych NFZ w roku 2014 w polskich szpitalach ginekolodzy zabili ponad 1800 dzieci. Obowiązkiem ludzi sumienia jest powstrzymanie tych zbrodni.

Aleksandra Musiał – Ekspert Fundacji Pro-prawo do życia 


Za: http://www.stopaborcji.pl/43-lata-od-zalegalizowania-aborcji-w-usa-co-po-latach-mowi-winowajczyni/