niedziela, 20 marca 2016

Adam Busse: Marzec – miesiąc pamięci o zbrodniach USA i NATO


734984_621822891305410_5928639024278574403_n
   Marzec jest miesiącem, w którym upamiętniamy Żołnierzy Wyklętych, walczących od 1944 do 1963 roku przeciw sowieckiemu okupantowi. Marzec to także miesiąc nadejścia wiosny i pozbywania się zimy symbolicznym topieniem marzanny w rzece. O marcu w języku polskim występuje sporo przysłów. Mógłbym tak mnożyć i mnożyć niuanse, informacje i zdrobnienia na temat tego jednego z dwunastu miesięcy roku, ale nie o to tutaj chodzi. Marzec to również miesiąc tragicznych rocznic w historii świata, które przypominają o prawdziwym obliczu „szerzenia demokracji i wolności” przez USA i NATO.

Zostanie to zobrazowane na kilku przykładach zbrodni, jakich się dopuścili. Jednym ze świadectw pamięci o tym jest powyższa fotografia pokazująca bombardowanie Nowego Sadu w 1999 roku. 24 marca 1999 roku rozpoczęła się operacja NATO pod kryptonimem „Allied Force” skierowana przeciwko Jugosławii, trwająca 76 dni (do końca czerwca 1999 roku), która spowodowała śmierć ponad 1500 Serbów (przeważnie ludności cywilnej, w tym 450 serbskich dzieci). NATO wbrew medialnej propagandzie nie bombardowało celów wojskowych, tylko obiekty cywilne, szpitale, szkoły, przedszkola, cerkwie, mosty, hotele, siedziby mediów i fabryki. Najgłośniejszymi incydentami były zbombardowanie ambasady chińskiej w Belgradzie, wówczas zginęło trzech obywateli Chin, a 27 zostało rannych, co wzbudziło oburzenie opinii publicznej na politykę Stanów Zjednoczonych; śmierć 3-letniej Milicy Rakić od alianckiej bomby w nocy z 17 na 18 kwietnia 1999 roku w apartamencie w okolicy lotniska Batajnica czy bombardowanie w nocy z 19 na 20 maja 1999 roku oddziału neurologicznego szpitala w Dedinju – zginęła trójka pacjentów, a poważnie ranne zostały dwie ciężarne kobiety. W teorii operacja „Allied Force” miała doprowadzić do zakończenia wojny w Kosowie, wycofania stamtąd serbskich wojsk oraz powrotu do negocjacji pokojowych, w rzeczywistości pogłębiła katastrofę humanitarną na Półwyspie Bałkańskim pod koniec lat 90. XX wieku – tu trzeba przypomnieć o wspieraniu przez Waszyngton UCK (Armii Wyzwolenia Kosowa), de facto albańskiej organizacji terrorystycznej, która zbroiła się z pieniędzy zarabianych poprzez masowy handel narkotykami (gł. heroiną) oraz pożyczki finansowe z Arabii Saudyjskiej, a nawet od samego Osamy bin Ladena, dokonywała czystek etnicznych na ludności serbskiej w Kosowie, porwań dla okupu, handlu żywym towarem, organami ludzkimi, a także represjonowała tych Albańczyków, którzy nie chcieli respektować działań terrorystów i pragnęli życia w harmonii z Serbami. Ta terrorystyczna organizacja od 1999 roku pełni funkcję „stróża porządku” w Kosowie i legitymizuje gwałcenie praw ludności serbskiej, podpalania cerkwi, napady, pobicia, bezprawne aresztowania Serbów oraz groźby wobec ich rodzin. To nie przeszkadzało oczywiście Stanom Zjednoczonym wspierać albańskich terrorystów w celu osłabienia państwa serbskiego, czemu przysłużyło się utworzenie 17 lutego 2008 roku państwa Kosowa, które i tak nie uzyskało pełnego uznania międzynarodowego (na 193 państwa członkowskie ONZ 97 z nich uznało powstanie tego przedziwnego państwa oraz władze w Prisztinie). A które to państwo zostało zbudowane dzięki prowadzonej przez Imperium Osmańskie wielowiekowej polityce wynaradawiania Serbów i sprowadzania ich do roli mniejszości na terenie Kosowa na rzecz Albańczyków, którzy napływali na te tereny i stali się większością. Tym samym Stany Zjednoczone Ameryki pokazały Europejczykom kły i jak w poprzednich latach w innych częściach świata, tak i wtedy pokazały prawdziwe oblicze swojej imperialnej, neokolonialnej polityki. 20 marca 2003 roku o godzinie 3:30 czasu polskiego pierwsze bomby spadły na stolicę Iraku, Bagdad, rozpoczynając operację militarną pod kryptonimem „Iracka Wolność”. Operacja prowadzona pod auspicjami USA (bez zgody Rady Bezpieczeństwa ONZ!) miała na celu obalenie Saddama Husajna oraz rządu nacjonalistycznej, panarabskiej partii Baas pod pretekstem „wojny z terroryzmem”, rzekomego wspierania Al-Kaidy i posiadania broni masowego rażenia przez Bagdad.

Od 1998 roku Waszyngton przygotowywał się do działań na rzecz usunięcia Husajna, w tym celu przeznaczył 97 milionów dolarów na wspieranie opozycji, prowadził loty patrolowe w rejonie strefy zakazu lotów, dążył do modyfikacji sankcji ONZ oraz opracowania taktyki wojny prewencyjnej w Iraku. Operacja trwała do 9 kwietnia 2003 roku, gdy amerykańskie wojska przejęły kontrolę nad Bagdadem oraz rozpoczęły instalowanie podległych im władz politycznych. Mimo planowych zadań nie zakończyła się sukcesem, nie odnaleziono dowodów na posiadanie BMR, odsunięto Saddama Husajna od władzy i na jego miejsce wprowadzono tymczasowe władze, które nie były w stanie uporać się ze skutkami II wojny w Zatoce Perskiej, a co więcej – rozpoczęła się okupacja Iraku, na nowo rozgorzał konflikt religijny między milicjami szyickimi i sunnickimi, a przeciwko amerykańskim siłom okupacyjnym i ich sojusznikom (Wielka Brytania, Hiszpania, Australia i Polska) partyzanckie i terrorystyczne działania podjęły Al-Kaida oraz oddziały fedainów i dawnych sił specjalnych lojalnych poprzedniej władzy. Doszło również do katastrofy humanitarnej, bowiem w wyniku działań wojennych szacunkowe liczby ofiar sięgają od 655 tysięcy do 1,2 miliona irackich cywilów (zarówno w wyniku okupacji amerykańskiej, jak i walk wewnętrznych). W grudniu 2011 roku z Iraku wycofały się amerykańskie siły okupacyjne, jednak sytuacja była daleka od stabilnej i jest do dzisiaj, poprzez sięgający nawet szczytów władzy konflikt polityczny za rządów premiera Nuri al-Malikiego oraz postępującą równolegle z wojną w Syrii ofensywę dżihadystów w północnym Iraku, co doprowadziło do proklamowania 29 czerwca 2014 roku Państwa Islamskiego. Dalej, rozpętano piekło „arabskiej rewolucji” w Libii w 2011 roku, skierowanej przeciw ponad 40-letnim rządom pułkownika Muammara Kaddafiego.

17 marca 2011 roku uchwalono rezolucję nr 1973, mającą na celu zamknięcie przestrzeni powietrznej nad Libią i rozpoczęcie operacji wojskowej w celu obalenia władzy w Trypolisie na rzecz „demokratyzacji” kraju, co równało się w praktyce interwencji zbrojnej i w dalszej perspektywie – okupacji Libii. W pierwszych godzinach bombardowań Libii, jakie rozpoczęły się pod koniec marca 2011 roku wraz z ogłoszeniem startu operacji „Świt Odysei”, zginęło 48 cywilów, a 150 zostało rannych. Naloty na obiekty cywilne oprócz libijskiej stolicy objęły również Benghazi, Misratę, Syrtę i Zuwarę. Dalsze bombardowania przynosiły coraz to większą liczbę ofiar wśród cywilów oraz potęgowały opór wojsk wiernych Kaddafiemu, który w jednym ze swoich ostatnich przemówień ogłosił, że Libia miała do wyboru zwycięstwo albo śmierć. Interwencja zbrojna NATO, która wsparła rebelianckie i islamistyczne siły opozycyjne, zakończyła się obaleniem władzy w Trypolisie oraz ustanowieniem „rządów demokratycznych” Libijskiej Rady Narodowej. 20 października 2011 roku pod miastem Syrta Muammar Kaddafi został zamordowany przez rebeliantów, pomimo iż oficjalne media podawały jako przyczynę śmierci wykrwawienie się z powodu ran postrzałowych w obie nogi.

Dzisiaj natomiast w Libii realizuje się scenariusz somalijski, za obecnych rządów parlamentarnych Trypolis nie jest w stanie kontrolować licznych milicji plemiennych, pomagających w trakcie rebelii obalić Kaddafiego, działają dwa odrębne od siebie ośrodki władzy – Izba Reprezentantów w Tobruku oraz Powszechny Kongres Narodowy w Trypolisie (zdominowany przez islamistów), niejeden raz daje o sobie znać Zielony Ruch Oporu, nieuznający żadnego z rządów libijskich po usunięciu Kaddafiego, a także mają miejsce akcje zbrojne Państwa Islamskiego, prześladowania chrześcijan oraz niekontrolowany napływ imigrantów do Europy z wybrzeża libijskiego. Jest to kolejny rezultat bezprawnej agresji USA i NATO na suwerenny kraj, który konkurował na rynku ropy naftowej i gazu. Rok później opinią publiczną wstrząsnęła inna zbrodnia dzielnych „żandarmów demokracji”. Tym razem w Afganistanie, w prowincji Kandahar. Tam 11 marca 2012 roku amerykański żołnierz, sierżant Robert Bales, bez zezwolenia w nocy opuścił miejsce stacjonowania i dokonał masakry afgańskich cywili. Zastrzelił 16 osób, w tym dziewięcioro dzieci i trzy kobiety, ciała niektórych z nich podpalił, chcąc zatrzeć ślady zbrodni. Mord doprowadził do gwałtownych protestów Afgańczyków przeciw obecności wojsk USA w ich kraju, wskutek nich musiano zawiesić operacje bojowe, a amerykańscy śledczy pojawili się na miejscu tragedii dopiero trzy tygodnie po niej. Mimo oczekiwań prokuratury wojskowej zbrodniarz nie został skazany na karę śmierci, a na dożywotnie więzienie bez możliwości ubiegania się o warunkowe zwolnienie.

Powyższe przykłady dobitnie pokazały, iż neokolonialna polityka USA połączona z działaniami militarnymi NATO w Afganistanie, północnej Afryce (vide: Libia) oraz na Bliskim Wschodzie stanowi poważne zagrożenie dla globalnego pokoju. Niestety, na niektórych odcinkach tej polityki Polska też miała swój udział. Pamiętajmy o tym dzisiaj, gdy obecna władza ma w planach włączenie naszego kraju do działań zbrojnych w Syrii, pod pretekstem walki z Państwem Islamskim (bez konsultacji z Damaszkiem w tej sprawie, bo po co, skoro zgodę może wydać Waszyngton?). Ta cała droga do szerzenia wolności pod lufami M-16 jest tak naprawdę nie „american way of life”, ale „american way of death”.

Adam Busse


Za:  https://kierunki.info.pl/2016/03/adam-busse-marzec-miesiac-pamieci-o-zbrodniach-usa-i-nato/