Tekst jest odpowiedzią na artykuł Łukasza Burzyńskiego pt. „Sierpem w socjalizm, młotem w kapitalizm" będącym bezpośrednią odpowiedzią na tekst mojego autorstwa.
Początkowo nie zamierzałam odnosić się do zarzutów stawianych przez
autora wobec lewicy, nie chciałam niejako stawać w jej obronie, jednak
uproszczenia, jakie w swoim tekście uczynił autor, wymagają choć
krótkiego wyjaśnienia, ponieważ ich przemilczenie byłoby dla mnie
wewnętrznym przejawem ignorancji. Nie będę w tekście wchodzić w
szczegóły zagadnień lewicy, ponieważ nie jest to ani odpowiedni czas,
ani miejsce – dyskusja nad jej
wewnętrznymi kwestami nie jest celem, ale narzędziem. Dlatego w tekście
odniosę się wyłącznie pobieżnie do kilku czysto historycznych zagadnień,
żeby pokazać, że świat nie jest czarno-biały. Łukasz Burzyński, w
jednym z pierwszych akapitów, pisze:
„W celu „usunięcia” problemu różnic narodowych lewica na przestrzeni lat starała się zatrzeć różnice narodowe i kulturowe. W ten sposób chciała się pozbyć tożsamości, igrając z naturą tego świata. Nie bez powodu chciano stworzyć jeden wielki Związek Rad, a nie małe społeczności komunistyczne.".
„W celu „usunięcia” problemu różnic narodowych lewica na przestrzeni lat starała się zatrzeć różnice narodowe i kulturowe. W ten sposób chciała się pozbyć tożsamości, igrając z naturą tego świata. Nie bez powodu chciano stworzyć jeden wielki Związek Rad, a nie małe społeczności komunistyczne.".
Pierwszym błędem autora, ponieważ nie chcę tu pisać ani nawet myśleć o złej woli, jest niejako zrównanie pojęcia ”komunizm” z pojęciem “lewica”.
O ile komunizm oczywiście zawiera się w pojęciu lewica, o tyle sama
lewica znacznie wykracza poza ramy komunizmu, więc nie mogą te słowa być
uważane za tożsame. Lewica jest pojęciem, w którym według obecnych
standardów mieszczą się i zawsze mieściło się więcej grup niż tylko
komuniści, np. anarchiści, syndykaliści, socjaliści. Warto tu wypunktować
podstawowy fakt, że socjalizm to nie komunizm – zarówno
w teorii, jak i w praktyce (!), [1] co pokazują np. działania polskiej,
niekomunistycznej lewicy niepodległościowej za czasów PRL, która, choć
rzekomo panowała, walczyła z zastanym systemem [2], ponadto warto wspomnieć działania polskiej lewicy sprzed wybuchu I WŚ (...), której nie sposób odmówić wkładu w wywalczenie niepodległości w roku 1918 – fakty te, jak i wiele innych pozwalają na włożenie między bajki teorii, jakoby każda lewica chciała zatrzeć różnice narodowe.
Jako nacjonaliści jesteśmy bez przerwy atakowani bardzo szkodliwymi
uogólnieniami i wrzucani do jednego wielkiego worka nacjonalizmów,
faszyzmów, rasizmów i ksenofobii, znajdą się w nim skrajności pod każdym
względem, np. od katolickiego NR do pogańskiego volkizmu, więc powinniśmy szczególnie uważać, żeby nawet naszym politycznym oponentom nie czynić rzeczy identycznych. Sami przecież wiemy, jak te uogólnienia są niesprawiedliwie krzywdzące. Ponadto nieprawdą jest zarzucanie całościowo rozumianej lewicy dążenia do centralizacji, biorąc pod uwagę (podam
najbardziej jaskrawy przykład), że zalicza się do niej również
anarchistów, chyba że ograniczymy na potrzeby dyskusji znaczenie słowa
lewica wyłącznie do komunistów – będzie to jednak niezgodne z prawdą ani powszechnym zrozumieniem istoty politycznych podziałów.
„Problem lewicy nie leży
jednoznacznie w tym, że komunizm na świecie przyniósł światu miliony,
jeśli nie miliardy ofiar. A w tym, dlaczego tyle ofiar ten system
przyniósł. Problem lewicy tkwi w ich podejściu do etyki, którą chcą
reprezentować. Do etyki? No właśnie, bym powiedział do braku etyki,
który reprezentują.". Mamy tutaj
do czynienia z kolejnym bardzo silnym nadużyciem autora, który znów
determinuje postrzeganie lewicy przez pryzmat wyłącznie doktryny
komunistycznej. Odbieranie całościowo rozumianej lewicy jakichkolwiek
założeń etycznych jest nieprawdziwe. Po pierwsze, czy tego chcemy, czy
nie, etyka nie wypływa wyłącznie z religii i nawet podmiotom ją
atakującym nie możemy odbierać etycznego podłoża bez gruntownego
przestudiowania ich ideologii i praktycznych działań, ponadto nie każda
grupa lewicowa walczy i walczyła z religią – warto
tu wspomnieć chociażby część ruchów lewicowych w Ameryce Południowej
[3]. Zauważalny jest tutaj również pogląd, może dla kogoś będzie to
nadinterpretacją, że siły prawicowe czy konserwatywne mają niejako
monopol na wartości nazywane nawet czasem wartościami „konserwatywnymi",
co nie jest prawdą, ponieważ są to wartości bezwzględne i zawsze
aktualne w każdym systemie gospodarczym czy społeczno-politycznym i od
niego niezależne. [4]
Wracając do sedna, w swoim tekście zawarłam myśl połączenia sił
nacjonalistycznych z lewicą wyłącznie w sprawach, które nas łączą, więc
jeśli nawet uznamy opinię autora odnoszącą się do braku etyki w
szeregach lewicowych – chociaż jest błędna – za
prawdziwą, nie powinno to w żaden sposób zamykać możliwości współpracy,
tylko ją ograniczyć do tego, co mamy wspólne. Przykładowo wyobraźmy
sobie sytuację, w której władza planuje sprywatyzowanie rentownego
przedsiębiorstwa za bezcen, nikt nie chce przeciwko temu procederowi protestować – na
lokalne władze czy media nie można liczyć, gdzie poszukamy sojuszników?
Czy odrzucimy wsparcie grupy lewicowej, z którą być może w większości
spraw się nie zgadzamy, ale w tej konkretnej możemy stanąć ramię w
ramię? Sami nie jesteśmy w stanie często zbyt wiele osiągnąć, ale w
grupie, która może zostać stworzona nawet tylko do realizacji tego jednego konkretnego celu, jesteśmy zdolni osiągnąć znacznie więcej. Może być to jednorazowa współpraca, ale jeśli przyniesie wypełnienie założonego planu, będzie to już ogromny sukces. Musimy sobie odpowiedzieć, czy jesteśmy nacjonalistami i “dla narodu damy wszystko”,
czy zapatrzonymi w siebie hipokrytami niemogącymi się z nikim
porozumieć. Dlatego bez uprzedzeń powinniśmy tam, gdzie to możliwe
tworzyć grupy zadaniowe, niekoniecznie od razu trwałe sojusze – jest
to istota owocnej współpracy nie tylko z lewicą. Coraz częściej zdaje
sobie sprawę z faktu, iż ludzi dzielą przede wszystkim pojęcia, a nie
realne przeszkody.
“Problem polega na tym, że narodowy radykalizm nie powinien „z góry” stawać po żadnej stronie konfliktu, aby nie tworzyć antagonizmów w społeczeństwie. Dobro pracodawcy jest bardzo ważne dla narodu. Jest to zwykle jednostka zaradna, potrafi w odpowiedzialny sposób prowadzić biznes, zapewniając pracę członkom narodu mniej zaradnym lub o innych niż przedsiębiorczość predyspozycjach (inżynierzy, mechanicy, kucharze, kierowcy itp.). Nie jest też czymś złym, że pracodawca jest też pewnego rodzaju „władzą”, której podlegają pracownicy.“
Konieczność rozpatrywania każdej sprawy indywidualnie ujęłam również w
swoim poprzednim tekście. Oczywiście jako nacjonaliści nie możemy
bezrefleksyjnie zawsze stawać po stronie pracownika, ale zazwyczaj po
tej stronie stawać będziemy, ponieważ w sporze na linii pracodawca – pracownik
to ten pierwszy jest zawsze na uprzywilejowanej pozycji, ma za sobą
kapitał, który jest jego najważniejszą kartką przetargową. Dobro
pracodawcy rzeczywiście jest ważne, ale nie może być ono postrzegane
jako ważniejsze niż dobro pracownika! Pamiętajmy, że dla nas
najważniejszy jest naród i jego pomyślność, czy dla dobra narodu
niekorzystne może być to, co jest najkorzystniejsze dla jego największej
części? Najkorzystniejsza dla większości jest zaś silna, socjalna
polityka państwa oparta na zasadach sprawiedliwości społecznej, a nie
liczne przywileje przedsiębiorców i zbyt duża władza zgromadzona w ich
rękach. Pewna zwierzchność w zakładzie pracy nad pracownikami jest
oczywiście do zaakceptowania, nie może ona jednak wykraczać poza zakład
pracy, z czym mamy do czynienia obecnie. Najczęściej pociąga to za sobą
daleko idące konsekwencje, jak np. nierówny udział w życiu
społeczno-politycznym różnych warstw społecznych, tj. ograniczanie
ubogim udziału w życiu publicznym, nieobecność ich problemów w mediach
i tym samym w szerokiej debacie publicznej. Praca i kapitał muszą znów
stać się równoważnymi składnikami życia gospodarczego!
„Tutaj zauważam też u Koleżanki regularny błąd w rozumowaniu ideologicznym, odnosząc to do poprzednich tekstów. Koleżanka dzieli jednostki na słabe, dla których konserwatyzm jest bezpieczną przystanią odgradzającą od nieznanej rewolucji i jednostki silne, które rewolucji się nie boją."
Nie dzielę świata na jednostki słabe i silne, lecz przede wszystkim na
jednostki dobre i złe. Wspomniany przez Łukasza Burzyńskiego podział
jest cechą wtórną. Stosunek tych cech do siebie bardzo silnie
determinuje ludzką osobowość. Nie każda jednostka silna jest lepsza od
jednostki słabej i bardziej pożądana przez nas, o czym już
niejednokrotnie pisałam: „Znacznie
lepiej mieć więc wokół siebie niegroźnych konserwatystów, z którymi się
nie utożsamiamy, ale wierzymy w takie same z najważniejszych wartości,
niż tłumy tworzące, ale zagubione w bogatym świecie idei." [4].
Najlepiej oczywiście, gdy dana osoba skupia w sobie zarówno dobro, jak i
siłę, wtedy jest to sytuacja idealna i dana osoba może zasilić szeregi
awangardy, siły napędowej nacjonalistycznego środowiska. Warto
zaznaczyć, że każde inne połączenie cech niesie za sobą jakieś mniej lub
bardziej negatywne zjawiska, np. konserwatyzm to połączenie dobra z
ogólną słabością, a wspomniani przez Łukasza Burzyńskiego autorzy
programu Nowego Porządku Świata to niewątpliwie osoby silne, ale
jednocześnie złe, ponieważ nie kierują się oni m.in. katolickimi
wartościami.
“Niekiedy więc narodowy radykalizm powinien stanąć po stronie prawicy, np. w przypadku, kiedy pracownik nie wywiązuje się ze swojej pracy poprzez swoje leserstwo, np. miganie się od pracy lub kombinatorstwo, np. poprzez „odstawianie fuszery”. Innym razem narodowy radykalizm powinien stanąć po stronie lewicy. Przedsiębiorca jako człowiek ma też ludzkie wady, takie jak chciwość czy poczucie nieuzasadnionej wyższości nad pracownikiem."
Autor tekstu zarzuca mi w jednym z pierwszych akapitów sprowadzanie lewicy do poziomu jedynie gospodarczego – co oczywiście nie jest prawdą. Uważam jednak, że to właśnie w tych kwestiach możemy liczyć w przyszłości na współpracę z lewicą, więc w swoim tekście szczególnie dużo miejsca tym zagadnieniom poświęciłam.
Jednak autor w powyższym fragmencie poszedł o krok dalej i popełnił
moim zdaniem kardynalny błąd w rozumowaniu. Nie można utożsamiać pojęć
prawica/lewica ze stanem posiadania! Nie możemy uznać kwestii
ekonomicznych za fundament, a wszystkiego innego za ideologiczną
nadbudowę, bo od tego tylko krok do marksistowskiego materializmu
dziejowego. Religia, idea czy w ogóle miłość (rodzinna, narodowa) jest
znacznie ważniejsza i to ona przede wszystkim nas kształtuje, a nie
nasze posiadanie. Stawianie linii podziału lewica/prawica na gruncie
stosunków społecznych jest nie tylko niezgodne z rzeczywistością, ale
również bardzo niebezpieczne – właśnie
to dzieli społeczeństwa na wrogie obozy i utrudnia zjednoczenie.
Ponadto wybitnie klasowe postrzeganie rzeczywistości jest niezgodne z
duchem NR – żeby nasz ruch był
prawdziwie narodowo-radykalny, a więc wspólny dla wszystkich z
określonym światopoglądem, musi kwestie stosunków własnościowych
przesunąć na plan dalszy.
Kończąc, chciałabym całościowo odnieść się do tekstu Łukasza Burzyńskiego, ponieważ rozmiary, jakie chciałam nadać tej odpowiedzi, nie pozwalają na dalsze,
szczegółowe analizowanie artykułu. Zgadzam się z potrzebą oparcia
programu gospodarczego, Nowego Ładu, na Katolickiej Nauce Społecznej i
pragnę w tym miejscu ostatecznie uciąć jakiekolwiek spekulacje na temat
mojego rzekomego socjalizmu czy też komunizmu – jest to kompletną bzdurą, opartą na uproszczeniach i ograniczeniach. Współpraca z lewicą, którą proponuję, nie jest równoznaczna z naszym przechodzeniem na jej stronę, pozostaniemy sobą, nawet jeśli
dla wspólnego celu zjednoczymy się w walce z kimś nieidentycznym z
nami. Nie możemy zamykać się w pojęciach i nie współpracować z kimś,
tylko dlatego, że inaczej sam siebie określa – dobrzy
ludzie są wszędzie, a słowa stanowią wartość drugorzędną, ponieważ to
naszych zwolenników, przeciwników, jak i samych siebie poznamy dopiero
po owocach.
Maria Pilarczyk
[1]http://lewicowo.pl/socjalizm-a-komunizm/
[2]http://instytut-brzozowskiego.pl/?p=385
[3] http://nowyobywatel.pl/2015/02/02/sierp-mlot-i-krzyz/
[4] https://kierunki.info.pl/…/maria-pilarczyk-w-swiecie-ponad…/
Za: https://kierunki.info.pl/2016/03/maria-pilarczyk-przeciwko-dzisiejszemu-swiatu-i-wiecznym-podzialom/