środa, 23 marca 2016

Roy F. Moore: Dystrybucjonizm vs Socjalizm

    G. K. Chesteron zwykł mawiać, że „nie powinno się nigdy pozwalać, by swara zakłóciła dobrą dysputę”. Pozostawał wierny własnemu przekonaniu, kiedy prowadził rześkie, acz pełne miłości spory ze swym bratem Cecilem, które trwały od czasu ich dzieciństwa. W czasach współczesnych zdecydowanie zbyt łatwo dyskusja między rywalizującymi z sobą ideami degeneruje się, przeradza w kłótnię.

Byłem tego świadkiem w debacie o dystrybucjonizmie wśród katolickich tradycjonalistów. Stała się ona wyjątkowo nieprzyjemna i pełna ostrego języka, kiedy zwolennicy idei Chestertona i Belloca zostali potępieni ku uciesze kapitalizmu. Epitety wybuchły nagle i ze wzmożoną siłą. Dystrybucjonizm odrzucono jako „utopijny” i rzucano rutynowe komunały, tym niemniej jeden zarzut uderzył mnie w głowę: jeden z interlokutorów zarzucił dystrybucjonizmowi bycie zaledwie „marksizmem z różańcem w ręku”. To raczej duża deformacja rzeczywistości, jednak niestety dosyć typowa dla tych, którzy bronią kapitalizmu przed socjalizmem i zakładają, że wszystko, co nie jest czystym kapitalizmem, musi cuchnąć Marksem.

Chesteron rzekł raz, że prawdopodobnie najgorszą cechą kapitalizmu jest to, iż osiągnął wszystko, co chciał osiągnąć socjalizm: „Jest oczywiście rzeczą dobrą powtarzać z roztargnieniem: ‘Dokąd nas zaprowadzi ten cały bolszewizm?’. Jednakowo trafnie można dodać: 'Dokąd zajdziemy nawet bez tego bolszewizmu?’. Oczywista odpowiedź na oba pytania brzmi – do Monopolu. Z pewnością nie do prywatnej przedsiębiorczości.”.

Oto, dlaczego my, dystrybucjoniści, sprzeciwiamy się tak samo marksistowskiemu socjalizmowi, jak kapitalizmowi i faszyzmowi. Jednak w imię dobrej dysputy, a nie sprzeczania się, pozwolicie panowie, że wyjaśnię różnice między marksizmem a dystrybucjonizmem.

Socjalizm marksistowski wierzy w centralizację środków produkcji i przekazanie ich w ręce rządu, jak również wszystkich decyzji związanych z polityką i sprawami społecznymi. Stoi on w przeciwieństwie do idei własności prywatnej. Manifest Komunistyczny Marksa zawiera w sobie stwierdzenie: „od każdego zgodnie z jego zdolnościami, dla każdego zgodnie z jego potrzebami.”. Kto więc decydowałby o tym, kto ma jakie zdolności, a jakie potrzeby? Rząd.

Marksizm i większość filozofii socjalistycznych przekazują jak najwięcej władzy w ręce rządu centralnego. Jednak jak zaznacza Chesterton, wciąż faworyzują one trend wiodący ku monopolowi, z tym że w ich przypadku to rząd ma w ręku całą talię kart, nie zaś wielki biznes. Przeciętny człowiek staje się zatem tylko „jednym z masy”, zaledwie jednostką produkcyjną, którą można natychmiast zastąpić, jeśli zbudzi się w niej „odchyleniec” lub „kontrrewolucjonista”.

Co więcej, podobnie jak kapitalizm i faszyzm, socjalizm ma w sobie rdzeń materializmu, wiarę w przemożne znaczenie rzeczy tego świata. Operuje w założeniu, że życie po tej stronie to jedyne, jakie jest. Religia staje się wrogiem systemu, odciągającym ludzi od obowiązków, „opium dla ludu”. Socjalizm usiłuje skierować wewnętrzną energię religijną człowieka w stronę substytutów oferowanych przez rządów, czy to w postaci Wodza, Partii, Państwa, czy samej Ludzkości.

Lecz dystrybucjonizm czyni rzecz przeciwną. Pokłada on wiarę w wolność osobistą i decentralizację władzy politycznej na najniższy możliwy poziom (subsydiarność stanowi kluczowy element myśli dystrybucyjnej). Utrzymuje także, że własność prywatna – zwłaszcza o właściwościach produkcyjnych – nie jest sama w sobie zła. Tym niemniej, musi być szeroko rozprzestrzeniona, do jak największej liczby rąk. W praktyce oznacza to przełamanie monopolu wielkich konglomeratów rządzących naszą gospodarką i doprowadzających ją do ruiny, jak również przycięcie rozmiaru i wpływów „dużego rządu” od dołu do góry.

Podążając dalej, dystrybucjonizm to świadomość, że materializm nie zastąpi miłości i światła Boga Najwyższego oraz posłuszeństwa Jego świętym nakazom. Jak odnotował C.S. Lewis, na którego w ogromnym stopniu wpłynęły pace Chestertona, „Kiedykolwiek nie znajdziesz człowieka, który powie, że nie wierzy w Dobro i Zło, ujrzysz tego samego człowieka wycofującego się z tej deklaracji chwilę później.”.

W tych dniach trwających nadal wielkich korporacyjnych wykupów, upadków i scaleń, jak również nieustannej ekspansji władzy wielkiego rządu i pozbawiania nas wolności pod płaszczykiem „walki z terroryzmem” niezbędne jest, by uczyć ludzi o tym, czym jest dystrybucjonizm. Tak samo istotne jest pokazywanie im, że nie mają do czynienia z jakimś wymysłem marksistowskim. Nazywanie dystrybucjonizmu „marksizmem z różańcem w ręku” jest tak samo głupkowate, jak wiara w „suchą wodę” czy „parzący śnieg”.  Co wypada czynić najpierw? Oto sugestia Chestertona z „Zarysu zdrowego rozsądku” (ang. The Outline of Sanity):
„Czyńcie cokolwiek, nieważne jak niewiele, co tylko powstrzyma finalizację kapitalistycznego projektu. Czyńcie cokolwiek, co może chociaż ją opóźnić. Ocalcie jeden spośród stu sklepów. Uratujcie jedno gospodarstwo rolne spośród stu gospodarstw rolnych. Sprawcie, by jedne drzwi pozostały otwarte na sto zamkniętych; albowiem póki choć jedne drzwi są otwarte, nie jesteśmy w więzieniu”.
Co się tyczy marszu naszego wielkiego rządu ku tyranicznej przyszłości, zaangażujcie się w lokalną politykę, ponieważ to jest poziom, który najłatwiej podda się zmianom. Startujcie w lokalnych wyborach, kreujcie sieci z podobnymi wam ludźmi, którzy czynią to samo. Może się wydawać, że takimi małymi kroczkami zbyt wiele nie osiągniemy, lecz weźcie sobie do serca to, co na ich temat napisał sam Chesterton:
"Setki opowieści o ludzkiej historii posłużą wam za dowód, że tendencje można odwrócić, a także, że jeden kruchy płot może okazać się punktem zwrotnym. Piaski czasu oznaczone zostały po prostu pojedynczymi słupami, które w ten sposób zwiastują zmianę pływu".
Za: http://3droga.pl/gospodarka/roy-f-moore-dystrybucjonizm-vs-socjalizm/