wtorek, 5 kwietnia 2016

Kara śmierci – zbrodnia czy sprawiedliwość?



    
   Od wielu lat trwa w Polsce dyskusja nad jakże tylko z pozoru kontrowersyjnym tematem – karą śmierci. Jak pokazują statystyki, większość kryminalistów, dewiantów seksualnych po odsiedzeniu wyroku dokonuje jeszcze potworniejszych zbrodni. Wyrok i więzienie w żadnej mierze nie prostują ich chorego kręgosłupa moralnego, po wyjściu na wolność są jeszcze bardziej skrzywieni moralnie niż przed „odsiadką”. Kolejne morderstwa na tle seksualnym na dzieciach i dorosłych, spotęgowane dewiacje seksualne, rozboje to jakże ohydne żniwo „pięknych i pełnych miłości” słów przeciwników kary śmierci – „EUROPEJSKICH” OBROŃCÓW PRAW I WOLNOŚCI CZŁOWIEKA.

    Wściekłe zwierzę zagrażające życiu człowieka eliminuje się bezpowrotnie, a nie skazuje na nieskuteczne próby jego wyleczenia (chyba że w przypadku człowieka mamy do czynienia z osobą chorą psychicznie).


    Oczywiście, już słyszę głosy pełne oburzenia, krzyczące o nikczemnym porównaniu człowieka do zwierzęcia, ale zadajmy sobie proste pytanie: czy ten, kto popełnia potworne zbrodnie, sam nie wyklucza się z rodzaju ludzkiego? Czy nie staje się tylko człekopodobną istotą groźniejszą od zwierzęcia w zoologicznym pojęciu tego słowa, ponieważ posiadającą rozum i kierującą się w swym postępowaniu chytrością i tymże rozumem?

    Tylko fizyczna eksterminacja takiej jednostki ochroni Naród Polski przed degeneracją życia publicznego i powtórnie popełnionym morderstwem na jednym z rodaków. Czyżby Czytelnik nigdy nie słyszał o tym, iż morderca zwolniony z więzienia przez liberalny wymiar sprawiedliwości dalej mordował kolejne swoje ofiary?! Wyszedł z więzienia, by ponownie zabić!

    Tak, to prawda, że nie każdy morderca zwolniony z więzienia powtórnie daje upust swym żądzom i chuci, ale czy możemy dać jakąkolwiek gwarancję, iż powtórnie po wyjściu z więzienia nie popełni jakiejś nowej ohydnej zbrodni?! Nikt z czytelników na pewno nie chciałby wziąć na swoje barki i sumienie odpowiedzialności za śmierć potencjalnych przyszłych ofiar takiego szaleńca.

    Dlatego też kara śmierci (którą zbyt łatwo szafować nie wolno) jest obroną, jest poszanowaniem ludzkiego życia – życia potencjalnych ofiar!
      
   Tak na marginesie chciałbym dodać, iż w powyższym artykule chodziło mi o naprawdę ciężkie popełnione zbrodnie i ich nienadających się do resocjalizacji autorów, a ci wszyscy, którzy krzyczą, iż jest to postępowanie nieetyczne i wbrew nauczaniu Kościoła katolickiego, niech najpierw zapoznają się z dokumentami tegoż Kościoła, a dopiero później zabierają głos w jakże ważnej dyskusji na temat życia kata, podkreślam – kata, a nie niewinnej, skrzywdzonej przez życie i los „ofiary”, jak chcą tego liberalne media.

Jerry Fletcher