Od wielu lat
trwa w Polsce dyskusja nad jakże tylko z pozoru kontrowersyjnym tematem – karą
śmierci. Jak pokazują statystyki, większość kryminalistów, dewiantów
seksualnych po odsiedzeniu wyroku dokonuje jeszcze potworniejszych zbrodni.
Wyrok i więzienie w żadnej mierze nie prostują ich chorego kręgosłupa
moralnego, po wyjściu na wolność są jeszcze bardziej skrzywieni moralnie niż
przed „odsiadką”. Kolejne morderstwa na tle seksualnym na dzieciach i dorosłych,
spotęgowane dewiacje seksualne, rozboje to jakże ohydne żniwo „pięknych i
pełnych miłości” słów przeciwników kary śmierci – „EUROPEJSKICH” OBROŃCÓW PRAW
I WOLNOŚCI CZŁOWIEKA.
Wściekłe zwierzę zagrażające życiu
człowieka eliminuje się bezpowrotnie, a nie skazuje na nieskuteczne próby jego
wyleczenia (chyba że w przypadku człowieka mamy do czynienia z osobą chorą
psychicznie).
Oczywiście, już słyszę głosy pełne
oburzenia, krzyczące o nikczemnym porównaniu człowieka do zwierzęcia, ale
zadajmy sobie proste pytanie: czy ten, kto popełnia potworne zbrodnie, sam nie
wyklucza się z rodzaju ludzkiego? Czy nie staje się tylko człekopodobną istotą
groźniejszą od zwierzęcia w zoologicznym pojęciu tego słowa, ponieważ
posiadającą rozum i kierującą się w swym postępowaniu chytrością i tymże
rozumem?
Tylko fizyczna eksterminacja takiej
jednostki ochroni Naród Polski przed degeneracją życia publicznego i powtórnie
popełnionym morderstwem na jednym z rodaków. Czyżby Czytelnik nigdy nie słyszał
o tym, iż morderca zwolniony z więzienia przez liberalny wymiar sprawiedliwości
dalej mordował kolejne swoje ofiary?! Wyszedł z więzienia, by ponownie zabić!
Tak, to prawda, że nie każdy morderca
zwolniony z więzienia powtórnie daje upust swym żądzom i chuci, ale czy możemy
dać jakąkolwiek gwarancję, iż powtórnie po wyjściu z więzienia nie popełni
jakiejś nowej ohydnej zbrodni?! Nikt z czytelników na pewno nie chciałby wziąć
na swoje barki i sumienie odpowiedzialności za śmierć potencjalnych przyszłych
ofiar takiego szaleńca.
Dlatego też kara śmierci (którą zbyt łatwo
szafować nie wolno) jest obroną, jest poszanowaniem ludzkiego życia – życia
potencjalnych ofiar!
Tak na
marginesie chciałbym dodać, iż w powyższym artykule chodziło mi o naprawdę
ciężkie popełnione zbrodnie i ich nienadających się do resocjalizacji autorów,
a ci wszyscy, którzy krzyczą, iż jest to postępowanie nieetyczne i wbrew
nauczaniu Kościoła katolickiego, niech najpierw zapoznają się z dokumentami
tegoż Kościoła, a dopiero później zabierają głos w jakże ważnej dyskusji na
temat życia kata, podkreślam – kata, a nie niewinnej, skrzywdzonej przez życie
i los „ofiary”, jak chcą tego liberalne media.
Jerry Fletcher