poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Pogańska kpina z przeszłości Polski


Pogańska kpina z przeszłości Polski 
    „Prasłowiańska grusza chroni w swych konarach plebejskiego uciekiniera” – brzmiała absurdalna „mądrość” wygłaszana przez jednego z drugoplanowych bohaterów filmu „Miś” Stanisława Barei. Dzisiaj internet, a w szczególności portale społecznościowe udowadniają, że w dziedzinie absurdu nie istnieją żadne ograniczenia. Strony, grupy i społeczności sieciowych pogan już dawno osiągnęły Himalaje szaleństwa.

Wielką trudność przy obserwacji internetowej aktywności neopogan stanowi odróżnienie opinii „wiernych” od żartownisiów. Jako, że wirtualni piewcy Peruna dopuszczają się tez wysoce absurdalnych i wierzą chyba we wszystko, co się im podrzuci, z łatwością padają ofiarami zwyczajnych „wkrętów”. Liczba produkowanych w tej materii treści jest tak olbrzymia, że zgłębienie tematu w stopniu dostatecznym zajmuje wiele czasu i wymaga nie lada cierpliwości i tolerancji wobec tego szaleństwa.

Imperium Lechii

Jedno z podstawowych założeń internetowych pogan i piewców pierwotnej Słowiańszczyzny to kontestacja wszelkiej wiedzy historycznej jaką znamy. Żadnego problemu nie stanowi dla nich choćby fakt, że ziemie polskie przed przyjęciem chrześcijaństwa opisuje niezwykle mała ilość źródeł, a te które znamy, powstały poza granicami naszego kraju.

Pierwszy władca Państwa Polan, na którego istnienie mamy niezaprzeczalne dowody, to Mieszko Pierwszy, który - jakby na złość poganom - przyjął chrzest. Pierwszym Polakiem-autorem książki był katolicki błogosławiony Wincenty Kadłubek. Co działo się u nas przed X wiekiem? Tego szczegółowo nie wiemy i najpewniej nigdy nie poznamy historii politycznej ziem polskich w wieku VI czy IX. Dzięki odkryciom archeologii oraz nauk pomocniczych historii możemy jednak rekonstruować pewne ogólne procesy. Wiemy więc, że Słowianie nad Wisłą aż do czasu zwycięskiego podboju sąsiadów przez wielkopolskich Piastów żyli w organizacji plemiennej lub przedpaństwowej.

Jednak w „słowiańskim internecie” rzecz wygląda zupełnie inaczej: Słowianie (albo Lechici, bo nazwa Polska, zdaniem tych środowisk, to efekt „watykańskiej propagandy”) byli w przeszłości twórcami potężnego imperium obejmującego swym zasięgiem ogromne połacie Europy Środkowej, Wschodniej i Północnej, a nawet fragmentów Azji. W sieci krążą mapy Cesarstwa Rzymskiego, na których cały obszar nie-rzymski jest uznawany przez pogan za terytorium… Imperium Lechickiego. W jego skład wchodziły takie „typowo słowiańskie” plemiona jak germańscy Goci, Wandalowie i Alanowie, a także Sarmaci oraz Scytowie. Dowodem na istnienie Imperium Lechii jest zaś… brak dowodów. Wszystkie księgi mające dowodzić wielkości tego państwa miały bowiem zostać „zniszczone przez katolicki kler” lub ukryte w archiwum watykańskim. Było to oczywiście elementem doskonale zaplanowanego spisku mającego na celu zniszczenie najwspanialszego z ludów - Słowian.

Nie sposób dociec kto jako pierwszy opublikował tego typu mapy i czy zrobił to wierząc w prezentowane tezy, czy chcąc ponabijać się z naiwności „prawdziwych Słowian”. To nieistotne - ważne, że mapa, krążąc w internecie, żyje własnym życiem i doczekała się już wiernych fanów święcie przekonanych o istnieniu onegdaj potężnego Imperium Lechii.

Pochodzenie

Problem etnogenezy Słowian stanowi poważne zagadnienie mediewistyki. Istnieją w tej materii dwie zasadnicze szkoły. Jedna zakłada, że Słowianie przybyli do Europy Środkowej i Wschodniej około V wieku i było to efektem zmian etnicznych wywołanych wielką wędrówką ludów. Taki pogląd zdecydowanie dominuje w nauce. Druga szkoła zakłada, że kolebka Słowian leży na północ od Karpat i nasi przodkowie żyli tutaj już w epoce brązu. Dla internetowych czcicieli Swarożyca nie do przyjęcia jest pogląd o tak „niedawnym” przemieszczeniu się Słowian, chociaż nauka zna kilkanaście migracji ludów indoeuropejskich do Europy, a także do Iranu czy Indii. Wśród pogan dominuje niepotwierdzona niczym pewność, że przodkowie Polaków już 10700 lat temu (sic!) mieszkali tu, gdzie żyją po dziś dzień. Tego typu tezy propaguje także książka pt. „Słowiańscy królowie Lechii. Polska starożytna”. Jej autor, opisuje również dzieje… królów lechickich, wybieranych przez słowiański wiec na monarchów 1300 lat przed narodzeniem Chrystusa. Mające potwierdzać jego tezy źródła to selektywnie dobierane, pourywane skrawki tekstów źródłowych z najdalszych krańców świata (nigdy z ziem polskich). Niektóre autorytety tego środowiska dowodzą zaś, jakoby Imperium Lechickie sięgało nawet do Himalajów, a w głębinach azjatyckiego kontynentu nadal mieszkali krewni Polaków.

Światowid czy Odyn?

Słowianie w czasach przedchrześcijańskich byli politeistami - czcicielami licznych bożków. Nauka zna część z nich i wiele wskazuje na to, że nie istniał jednolity panteon na wszystkich terenach zamieszkałych przez przodków dzisiejszych Polaków, Rosjan czy Czechów.

A co czczą internetowi rodzimowiercy? Wiadomo na ten temat jeszcze mniej niż w przypadku naukowej rekonstrukcji kultów Słowiańszczyzny. Internetowi poganie tworzą swoją „starą wiarę” w oparciu o źródła chrześcijańskie (o dziwo!), żydowskie, arabskie oraz elementy wierzeń Wikingów, Celtów a nawet… Hindusów. Na ile ich wiara odpowiada temu co czcili ludzie przed ponad tysiącem lat? Nie wiadomo! Jednak poganie wierzą, że ich kult jest tym jedynym, prawdziwie polskim, słowiańskim, ojczystym. Upieranie się przy zgodności współczesnego pogaństwa z wierzeniami naszych przodków z czasów wczesnego średniowiecza można porównać do udowadniania polskości Wercyngetoryksa czy Ragnara Lodbroka.

W żadnym wypadku dla internetowych wyznawców „prawdziwie słowiańskiej wiary” problemu nie stanowi fakt, że wśród najbardziej znanych zabytków pogańskich miejsc kultów na ziemiach polskich dominują świątynie… celtyckie – Góra Ślęża i jej sakralne zabudowania oraz kopce, tak licznie otaczające Kraków. Wielu słowianowierców nosi także na swoich ubraniach symbolikę jednoznacznie kojarzoną z Wikingami, którzy w okresie świetności łupili całą Europę, Słowiańszczyźnie nie przepuszczając.

Sieciowi poganie krytykują chrześcijaństwo jako wiarę obcą, powstałą na Bliskim Wschodzie, wręcz agenturę światowego, antysłowiańskiego spisku. Biblię nazywają zbiorem kłamstw, ale istnieją wyjątki od tej zasady. Pismo Święte bywa niekiedy bowiem przez nich wykorzystywane  do… podpierania swoich tez o Imperium Lechitów, gdyż starotestamentalna Księga Sędziów wspomina o „Lechii” (tak naprawdę chodzi o miejsce leżące w Ziemi Świętej).

Absurdalności dzisiejszej pogańskiej wierze dodaje fakt, że w parze z kwestionowaniem Biblii i twierdzeniami jakoby „prawdziwa wiara” nie wymagała ksiąg, idzie zaczytywanie się rodzimowierców w rzekomo objawionej „Księdze Welesa”, stanowiącej ponad wszelką wątpliwość falsyfikat.

Absurdowierstwo

Absurdów i nieścisłości w tym, co głoszą polscy poganie jest jednak więcej. Czciciele prastarych bóstw i gajów uważają, że ich wiara nie potrzebuje świątyń. W zakłopotanie wprawia ich więc fakt, że Słowianie mieli miejsca kultowe – chramy. Najbardziej znany przykład takiego miejsca kultu stanowi istniejące do drugiej połowy XII wieku sanktuarium na Arkonie, leżącej wtedy na terytorium zamieszkałym przez Słowian połabskich.

Paradoksem jest również czczenie pamięci „ofiar chrystianizacji Słowian” przy jednoczesnym nawoływaniu do walki z chrześcijaństwem w ramach… pogańskich wypraw krzyżowych (sic!). Całe to środowisko sprawia więc wrażenie dość komiczne, co jeszcze wzmacniają rozmaite inicjatywy, takie jak np.… wybory rodzimowiercy roku.

Chociaż polscy rodzimowiercy to grupa nieliczna, to robią oni wokół siebie dużo szumu i łatwo zauważyć ich sieciową aktywność. Każdego katolika smucić musi fakt, że są w naszym kraju ludzie, którzy wybierają pozostawanie poza Świętym Kościołem na rzecz głoszenia absurdalnych haseł i oddawania się komicznym rekonstrukcjom osadzonym na kłamstwach i bzdurach. Można tylko przypuszczać, że głębokie motywacje takiej postawy to przede wszystkim chęć zrobienia na złość Kościołowi i chrześcijaństwu.


Michał Wałach