Środki masowego przekazu (prasa, radio,
internet, TV) są czynnikami współdecydującymi o postawie moralnej i
patriotycznej Narodu. Dlatego też zawsze powinny znajdować się w rękach
polskich, bez względu na to, czy jest to na rękę obecnym „elitom politycznym” w naszym
Kraju, czy też z oczywistych powodów nie.
Po roku 1989 większość tytułów
prasowych znalazła się w rękach zagranicznych spółek i grup wydawniczych oraz
części starej PZPR-owskiej nomenklatury („Trybuna”, „Wprost” czy nowo
stworzony przez rzecznika prasowego PRL Jerzego Urbana tygodnik „Nie”). Dla
„koncesjonowanej opozycji” stworzono „Gazetę Wyborczą” z redaktorem Michnikiem
na czele. Aby nie być gołosłownym, posłużę się przykładami. Otóż
„Rzeczpospolita” z dn. 17.09.1994 roku pisała, iż został sprzedany przez Francuza
Roberta Hersanta (mającego od 1989 roku kontrolny pakiet akcji) niemieckiej
spółce wydawniczej PASSAU szereg polskich tytułów prasowych (w województwie
łódzkim i gdańskim wraz z drukarniami):
- w łódzkim: „Express
Ilustrowany” oraz „Dziennik Łódzki”
- w katowickim: „Dziennik
Zachodni” oraz „Trybuna Śląska”
- w krakowskim: „Tempo” oraz
„Gazeta Krakowska”
- w gdańskim: „Dziennik Bałtycki”
oraz „Wieczór Wybrzeża”
Niemiecka spółka PASSAU zakupiła
także w tamtym czasie udziały w „Gazecie
Robotniczej” we Wrocławiu, w „Dzienniku Polskim” w Krakowie oraz w
wydawnictwie kolorowej prasy „Las Polski” w Warszawie.
Czym grożą tego rodzaju
posunięcia, nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć. Gazety w niepolskich rękach stają
się tylko polskojęzyczne i są większym zagrożeniem dla Ducha i Kultury Narodu
niż niejeden stan wojenny czy inne oficjalne restrykcje. Oficjalny nakaz czy
zakaz jest o tyle mniej niebezpieczny, bo jest oficjalny, natomiast wiadomości
prasowe (informacje, wypowiedzi różnego rodzaju „polityków”, lansowane mody i
prądy myślowe) podawane ludziom dzień w dzień niepostrzeżenie dla nich samych
sączą się do ich umysłu, zatruwając go i degenerując.
Batalia o Telewizję
Trwam o. Tadeusza Rydzyka (która patrząc z pozycji Tradycji Katolickiej nie
jest zbyt tradycyjna, ale jeżeli chodzi o podawane wiadomości z działu polityki,
jest w miarę wiarygodna spośród współczesnych w Polsce mediów) stanowi
dowód, iż nieprzyznanie koncesji stanowi fakt walki politycznej obecnego
reżimu z wolnymi mediami na polecenie braci fartuszkowych z Zachodu.
Co robić w obecnej sytuacji?
Bojkot polskojęzycznej prasy? Nie da rady, nie przejdzie. Ludzie są w swej
masie na tyle zdezorientowani, że pomysł ten nie ma szans na realizację. Są w
tej chwili w Polsce dwa w miarę niezależne dzienniki polityczne: „Nasz
Dziennik” oraz „Gazeta Polska Codziennie”, nie licząc tygodników w rodzaju
„Nasza Polska” czy „Myśl Polska”, ale są one czytane przez wąskie grupy odbiorców i
są ukierunkowane ideologicznie, na przykład „Nasz Dziennik” można odbierać w klimatach
narodowo-demokratycznych, a „Gazeta Polska” to typowy przykład tzw. niepodległościowców. Co należałoby powiedzieć reszcie społeczeństwa polskiego?
Jeżeli już kupujecie jakąkolwiek tzw. oficjalną prasę, nie przyjmujcie
bezkrytycznie zawartych w nich wiadomości. Zdobądźcie się na samodzielne
rozważenie opisanych przez prasę faktów - czy to z dziedziny polityki, czy też każdej
innej.
Tomasz Jazłowski