Dziś
(tj. 18. maja) rano funkcjonariusze ABW rozpoczęli przeszukania w
mieszkaniach członków władz partii ZMIANA oraz innych organizacji
krytykujących politykę zagraniczną obecnych (i wszystkich poprzednich…)
władz III RP.
„Abwera” próbowała też wejść do
warszawskich biur użytkowanych przez środowiska niezależne. Zażądano
wydania „komputerów, twardych dysków, innych nośników informacji,
dokumentów” i… „przekazów finansowych”. Zarząd ZMIANY wydał w tej
sprawie oświadczenie: „Działanie takie uważamy za formę represji
politycznej i próbę zastraszenia środowisk mających odmienną od
lansowanej przez władze RP wizję polskiej polityki zagranicznej,
wewnętrznej i społeczno-gospodarczej.
Przewodniczący ZMIANY, Mateusz Piskorski
i skupione wokół niego organizacje i grupy niezależne prowadzą
działalność zgodną z obowiązującym w Polsce prawem, pomimo szykan ze
strony organów państwa, takich jak przedłużająca się procedura
rejestracji partii ZMIANA. Akcja ABW stanowi rażące naruszenie zasad
praworządności, niedopuszczalną w kraju demokratycznym, deklarującym
poszanowanie wolności słowa. Poddani nieuzasadnionym represjom złożą
przewidziane prawem skargi na czynności ABW, zaś wszelkie próby
naruszania dobrego imienia ZMIANY jak i jej członków – będą przez nas
dochodzone na drodze sądowej.
Nie damy sobie zamknąć ust, nie damy się
zastraszyć – nasza działalność zawsze i na pierwszym miejscu stawia
sprawę polską i obowiązek jej obrony. Nawet, jeśli nie odpowiada to
panoszącym się w naszym kraju specsłużbom”.
Podejmując działalność kwestionującą
podstawy istnienia III RP (tak międzynarodowe, jak i oparte na
wewnętrznym wyzysku narodu polskiego) od początku uważaliśmy, że nie
mając argumentów merytorycznych – władze sięgną w końcu po argument
siłowy. Niemal oczywiste było, że rząd postara się o „sukces” swej
„polityki bezpieczeństwa” przed lipcowym szczytem NATO w Warszawie,
mającym stanowić kolejne potwierdzenie kolonialnego statusu Polski.
Skoro zaś, mimo najszczerszych starań – wciąż nie udało się wywołać
wojny, rząd postanowił widać zmierzyć się z „wrogiem wewnętrznym”. Ani
to mądre, ani sensowne, ani nawet poważne – ale taką, niestety, mamy w
Polsce rzeczywistość polityczną…
Przypomina to zresztą znany przedwojenny
szmonces: za sanacji negocjowano z wielkim żydowskim bankierem pożyczkę
na podratowanie upadającej gospodarki przekonują, że państwo polskie
jest tak silne i mocne, że nie ma obaw o zwrot przekazanych sum. W toku
rozmów bankier dowiedział się, że policja zatrzymała jego syna
(oczywiście za komunizowanie”. Przerywa więc negocjacje, a zatrzymującym
go oficjelom mówi: „uś, no jak ja mam traktować poważnie państwo, które
się boi mojego małego Abramka?”.
Po dzisiejszych działaniach ABW widać, że także i na tym polu tradycja pseudo-sanacyjna trzyma się mocno…
Konrad Rękas