Położenie Polskiego Kraju Narodowo-Terytorialnego |
12 maja 1989 r. w Mickunach, w powiecie wileńskim odbył się I Zjazd Deputowanych Ludowych Wileńszczyzny.
Na zjeździe
tym powołano Radę Koordynacyjną do Spraw Utworzenia Polskiego Obwodu
Narodowo-Terytorialnego. 6 września 1989 r. decyzją swojej rady rejon
(powiat) solecznicki ogłosił się Solecznickim Polskim Rejonem Narodowo-Terytorialnym. 15 września taką samą uchwałę przyjęła rada powiatu
wileńskiego. W ten sposób powstała na Wileńszczyźnie polska enklawa,
która wkrótce, prócz powiatów wileńskiego i solecznickiego, objęła także
wschodnią część powiatu trockiego, zachodnią część powiatu
święciańskiego, południową część powiatu szyrwinckiego oraz Nową
Wilejkę. Enklawa ta, która z czasem przyjęła nazwę Polski Kraj Narodowo-Terytorialny, przetrwała do września 1991 roku, kiedy to została
spacyfikowana przez Litwinów. Aleksander Olechnowicz po latach napisał
na blogu Młodych Polaków z Wilna:
„Czy Polski Kraj Narodowo-Terytorialny mógł przetrwać? Prawdopodobnie mógł. Wszystko zależało od postawy Rzeczpospolitej. Władze w Warszawie, choć apelowały do władz litewskich o szanowanie poszczególnych praw Polaków Wileńszczyzny, nigdy jednoznacznie nie domagały się najlepszej, całościowej formy ich zabezpieczenia w postaci autonomicznej jednostki terytorialnej. Władze w Warszawie uważały ją za niepotrzebną. wierzyły w dobrą wolę Litwinów. Był to poważny błąd.”
Autor
rzeczonych słów wyraża się dość oględnie. W rzeczywistości bowiem
wyglądało to jeszcze gorzej. Polscy politycy albo woleli niczego nie
widzieć, albo wręcz odcinali się od inicjatywy Polaków z Wileńszczyzny.
Zacytuję w tym miejscu Adama Michnika:
„Nie dopuściliśmy do grania w Polsce kartą antylitewską. Przecież według wielu Polaków Sowieci zabrali nam Wilno. Tą kartą nie pozwoliliśmy grać nikomu. Dochodził do nas pomysł, by zgłosić projekt Polskiej Republiki Radzieckiej. Przy Okrągłym Stole namawiał mnie do tego wysoki funkcjonariusz PZRR. Naszym problemem nie było wtedy to, jak pomagać Polakom na Wileńszczyźnie, by coś wyrwali Sajudisowi, ale jak pomagać Sajudisowi, by dał sobie radę z Moskwą.”
Bynajmniej
nie był on w tym stanowisku odosobniony. W rezultacie dano Litwinom
zielone światło do rozprawienia się z Polakami. Trudno określić to innym
słowem aniżeli zdrada.
Polacy są na Wileńszczyźnie gospodarzami. To oni są faktycznymi potomkami historycznych Litwinów, którą to nazwę zawłaszczyli stosunkowo niedawno Żmudzini i Auksztoci, określając się jedynymi prawdziwymi Litwinami. Polacy stanowili 2/3 ludności Polskiego Kraju Narodowo-Terytorialnego, Litwini ledwie kilkanaście procent (pozostali to Rosjanie, Białorusini i inni)...
Trudno
też zgodzić się ze stanowiskiem, z którym to czasami można się spotkać,
że odcięcie się od Polaków z Wileńszczyzny miało przysłużyć się
budowaniu dobrych relacji z Litwinami. Jeśli ktoś dziś gotów jest
poświęcić jakąś część narodu w imię „budowania” czegoś tam, to jutro
gotów będzie poświęcić inną jego część – na przykład w zamian za pokój,
święty spokój czy po prostu kasę. Takie działanie jest niczym innym, jak
demontowaniem narodowej wspólnoty.
W latach 1989-1991 wytworzyła
się sytuacja, o jakiej można było tylko pomarzyć. Wskutek tendencji
odśrodkowych, tak w samym Związku Radzieckim, jak i w całym bloku
sowieckim, najpierw rozleciał się blok państw komunistycznych, a wkrótce
potem rozpadł się Związek Radziecki. Niemcy pochłonięte były wówczas
sprawą zjednoczenia NRD i RFN, czemu początkowo próbowały przeciwstawić
się rządy Francji i Wielkiej Brytanii. Świeże było jeszcze wspomnienie
II wojny światowej i ciężko było Niemcom przekonać świat, że po
zjednoczeniu nie podejmą oni kolejnej próby podpalenia go. Przy tym
każdy, kto pamięta tamte czasy, zdaje sobie chyba sprawę z tego, jak
ogromnym autorytetem cieszył się wówczas w świecie Lech Wałęsa i jak
wiele znaczyło odwołanie się do „Solidarności”. To był atut,
który Polska roztrwoniła w sposób wręcz modelowy. Ba, roztrwonił go
przede wszystkim sam Lech Wałęsa i ci, którym po okrągłym stole przyszło
kierować naszym państwem…
A co należało wtedy zrobić? Przede
wszystkim, miast odcinać się, należało na każdym kroku podkreślać,
że Rzeczpospolita stoi murem za naszymi rodakami mieszkającymi w ZSRR.
Należało podjąć bezpośrednie rozmowy na temat ich statusu z Gorbaczowem,
czego ten wszak oczekiwał. Wówczas nie było jeszcze wiadomo, w którą
to stronę pójdzie, ale utworzenie Wschodniopolskiej Socjalistycznej
Republiki Radzieckiej, który to projekt był wówczas poważnie brany
pod uwagę, byłoby rozwiązaniem na pewno ciekawym. Jak stwierdził kilka
lat temu mój przyjaciel z Wileńszczyzny,
gdyby taka republika wówczas powstała, to w przypadku rozpadu ZSRR stałaby się ona niepodległym państwem (jak się to stało z innymi republikami radzieckimi), a z czasem pewnie połączyłaby się ona z Polską, tak jak w tamtym czasie złączyła się NRD z RFN.
Nie mniej
ciekawym, a może nawet ciekawszym rozwiązaniem mogło być włączenie
Polskiego Kraju Narodowo-Terytorialnego do Białoruskiej SRR, jako
autonomicznego polskiego regionu. Równolegle należało po cichu rozmawiać
z władzami Litwy na temat ewentualnego uznania jej niepodległości
w zamian za uznanie Polskiego Kraju Narodowo-Terytorialnego, z kolei
jako autonomicznego regionu funkcjonującego w ramach Republiki
Litewskiej. Po prostu należało prowadzić aktywną politykę, przez cały
czas traktując jako priorytetowy interes miejscowych Polaków.
Litwie,
która 11 marca 1990 roku ogłosiła secesję ze składu ZSRR, zależało
wtedy na uznaniu międzynarodowym, a uznanie jej przez Polskę stanowiłoby
precedens – niezwykle korzystny dla Litwy i bardzo niebezpieczny dla
Moskwy. Moskwie z kolei zależało na tym, aby w tym sporze mieć Polskę
po swojej stronie. Można było wtedy naprawdę dużo ugrać…
Niestety, w roku 1991 Polska poniosła klęskę. Do tego poniosła ją
walkowerem. Maleńka Litwa uzyskała więcej, niż mogła oczekiwać, bo jej
przywódcy wykazali się determinacją. Dziś przywódcy litewscy Polskę
lekceważą, pomimo tego, że Polska jest krajem o wiele większym i o wiele
bogatszym. Nie dało się tych relacji zniszczyć bardziej niż
to zrobiono…
Wojciech Kempa