niedziela, 15 maja 2016

Witold Stefanowicz: Krótka refleksja o systemie


13140920_130645414007730_517927860_n
   „Imigranci, uchodźcy, kryzys, Unia Europejska, incydenty” to słowa, które co najmniej od roku nie znikają z doniesień serwisów informacyjnych, pierwszych stron gazet. Pomimo tego, że Polska jest jeszcze członkiem UE, to jednak nie nasz problem. „Jeszcze”, ponieważ jest raczej pewne, że najbliższa dekada(y?) przyniosą koniec „pax bruxelis”. Społeczeństwo polskie 2004 roku było zgoła inne niż ta generacja, która powoli wchodzi w przestrzeń publiczną. Pilecki, Narodowe Siły Zbrojne, Żołnierze Wyklęci na koszulkach to już nie tylko wyraz mody, ale powolnego kształtowania się nowej umysłowości polskich narodowców, niejednokrotnie jeszcze nie do końca tego świadomych. Patriotyzm zazębia się nieśmiało z nacjonalizmem, a upadek zgniłego zachodu na skutek zbrodni zdrady własnej tożsamości pokazuje, że homogeniczność etniczna, w której przyszło nam żyć, to ogromny skarb.

Skoro totalne „demokratyczne państwo prawne” uzurpuje sobie dyktat w zakresie obrony poprawności politycznej, „demokracji”, „praw człowieka” i innych zdobyczy demoliberalizmu, dlaczego my w swoich koncepcjach nie mamy prawa konstruować postulatu totalnej obrony wartości cywilizacji łacińskiej, tożsamości narodowej. Skoro demoliberałowie w ustawie zasadniczej zabraniają istnienia organizacji promujących nazizm, komunizm, dlaczego my nie mamy postulować zakazu istnienia i swobodnej działalności środowisk, które chcą sprowadzić na nas ten kataklizm, który zniszczył Paryż, Londyn, Brukselę, Kolonię, zamieniając pewne obszary tych miast w obrazki rodem z Bagdadu, Kairu czy jakiegoś kraju środkowoafrykańskiego? Skoro w demokracji każdy ma prawo do prezentowania własnych wizji świata, dlaczego my nie mamy opowiadać się przeciwko multikulturowemu społeczeństwu?

To, że resortowe dzieci przejęły kontrolę nad środkami masowego przekazu, dla nikogo nie jest tajemnicą. Różnej maści sk...ysyny piętnują pamięć o Żołnierzach Wyklętych, przypisując im różnego rodzaju zbrodnie, posługując się nadal kłamstwem historycznym, jak według starych dobrych stalinowskich wzorców. „Nazwijcie ich faszystami”, jak mawiał stary dobry wujaszek Stalin. Tymczasem niech oni wytłumaczą się z „nadreprezentacji” ich dziadków Stolzmanów, Bermanów, Różańskich w resorcie bezpieczeństwa. Minął już czas, kiedy Polacy wierzyli w doniesienia pewnej gazety o polskich faszystach spod znaku Szczerbca czy falangi. Pomimo w miarę swobodnej aktywności, na jaką pozwala nam system, nadal musimy podkreślać naszą antysytemowość, postawę, która nie pozwoli nam na wąchanie się z pozoru „patriotycznymi” partiami, które są niczym innym, jak kolejną emanacją republiki okrągłego stołu.