Słowo autorytet pochodzi z języka łacińskiego i oznacza tyle samo, co powaga, znaczenie, przywództwo. W starożytnym Rzymie auctoritias
oznaczało powszechne poważanie w społeczeństwie i wiązało się z dużymi
wpływami. Współczesna nauka postawiła sobie za cel wszystko zdefiniować i
to na możliwie jak najwięcej sposobów, a więc dziś słowo autorytet
posiada sporo wyjaśnień – autorytet według psychologii, autorytet według
socjologii, autorytet według pedagogiki. Im więcej definicji, tym mniej
rozumiemy prawdziwe znaczenie autorytetów.
Środowiska nacjonalistów kwestia autorytetu dotyka w dwojaki sposób.
Po pierwsze, wzorem do naśladowania są dla nas osoby, które na autorytet
wybraliśmy sobie sami. Mogą być to przedwojenni narodowcy, Żołnierze
Wyklęci, Święci Kościoła katolickiego, rodzice, jak i znajomi z
organizacji lub środowiska, w jakim się obracamy. Są to osoby, które za
coś podziwiamy, szanujemy i pod wieloma względami chcielibyśmy
naśladować. Bardzo ważne jest, by każdy z nas miał swój autorytet
ideowy, który swoją postawą będzie pomagał nam pokonywać słabości i
wyznaczał drogę, jaką chcemy podążać. Istotne jest też to, aby taka
osoba była dla nas wzorem w życiu osobistym oraz społecznym.
Przedwojenni ONR-owcy wyznaczyli dla nas szlak i to oni poprzez swój
dorobek pokazali, czym jest narodowy radykalizm i że radykalizm ten musi
przenikać każdą sferę naszego życia.
Pierwsi działacze ONR-u mogą być
dla nas autorytetami w sferze duchowej, bo to oni nauczyli nas, że
katolicyzm nie dotyczy tylko osobistej wiary, ale musi przenikać też
działalność polityczną, społeczną i gospodarczą. My dziś mamy odwrotny
problem – wiemy, że Wielka Polska musi być katolicka, często jednak dla
wielu trudne jest zrozumienie tego, że nie tylko Polskę musimy oddać
Chrystusowi, ale i nasze serca. Droga narodowego radykała to droga
zgodna z wolą Boga. Autorytetami w kwestiach wiary bez wątpienia powinni
być dla nas również Święci, ponieważ to oni uczą nas, jak zwykły
człowiek, często mający niełatwą sytuację w życiu, oddając Bogu swoje
serce i wyrzekając się miłości własnej, staje się narzędziem w rękach
Boga i staje się realnie podobny do Jezusa Chrystusa. Wielu z nich to
nawróceni grzesznicy, którzy dzięki Bożej łasce porzucili życie w
grzechu dla świętości. Możemy być tacy jak oni. Pomimo tego, że wymaga
to wielu wyrzeczeń, każdy z nas może odrodzić się w Jezusie Chrystusie.
Żołnierze Wyklęci, przedwojenni narodowcy i wielu innych bohaterów
wpisanych w dzieje naszego narodu dało nam przykład niewzruszonej
miłości do ojczyzny, wytrwałości, oddania sprawie i prawdziwego
heroizmu. Ich postawę należy naśladować, wykonując codzienne obowiązki
sumiennie i z miłością w sercach, a jeśli będzie potrzeba, byśmy za
Ojczyznę poświęcili własne życie - to ich obraz jako pierwszy stanie nam
przed oczami, ponieważ dali świadectwo prawdziwego poświęcenia i ofiary.
Są oni też wzorem pracy fizycznej, ponieważ gdyby nie pracowali równie
wytrwale nad ciałem, jak nad duchem i umysłem, nie udałoby im się bronić
Polski, tak jak jej bronili – z wiernością, honorem i oddaniem.
Przedwojenni narodowcy pozostawili nam również spory dorobek
intelektualny w postaci licznych książek, artykułów i wciąż aktualnych
koncepcji ustrojowych i gospodarczych. Byli oni prawdziwą elitą narodu. W
ślad za nimi powinniśmy dążyć tą ścieżką i kontynuować ich dzieło
odbudowy moralnej, intelektualnej, duchowej i fizycznej. Nasi ideowi
poprzednicy wyznaczyli nam wysoką poprzeczkę. Droga, którą wybraliśmy,
wymaga tego, byśmy wybrali również autorytety, które będą ideę uświęcać i
oczyszczać od wszystkiego, co będzie podcinać nam skrzydła i zrównywać
nas z wszechobecną biernością i upodleniem.
W drugim przypadku kwestia autorytetu dotyka nas w pewien sposób nieświadomie. Ponieważ jesteśmy istotami społecznymi, naturalnym jest dla nas, że powielamy wiele zachowań osób, pośród których przebywamy. Szczególnie, jeśli te osoby są dla nas ważne lub mają wyższą od nas pozycję w jakiejś społeczności. W środowisku narodowców możemy znaleźć postawy godne naśladowania, ale musimy pamiętać, że każdy z nas błądzi i nikt nie jest ideałem (co nie znaczy, że dążenie do doskonałości należy sobie odpuścić). Ważne jest to, by postawa innych ludzi umacniała nas w tym, w czym mogą być oni autorytetem, a tam, gdzie błądzą, była dla nas przestrogą, a nie przyzwoleniem na zło. Dlatego często należy przyglądać się swojemu postępowaniu i zastanowić się, czy przypadkiem nie podążamy ślepo za tłumem, łamiąc przy tym swoje zasady i wartości oraz czy odpuszczamy sobie pewne sprawy przez to, że inni też je odpuszczają. Autorytety mogą zawodzić, szczególnie gdy stawiamy przed nimi wymogi bycia doskonałym w każdym aspekcie. W tym miejscu należy podkreślić, że najwięcej wymagać musimy od samych siebie, ponieważ prawdopodobne jest, że to my dla kogoś jesteśmy „nieświadomym autorytetem”. Fakt bycia dla kogoś wzorem do naśladowania powinien być formą motywacji do pracy nad sobą, gdyż na autorytetach spoczywa pewnego rodzaju odpowiedzialność za postępowanie innych. Bezkompromisowość, która charakteryzuje narodowy radykalizm, nie pozwala odpuszczać pracy nad charakterem ze względu na błędy pozostałych osób, lecz zobowiązuje do tego, by udowadniać, że nie musimy przesiąkać zepsuciem, lenistwem i konformizmem.
Ze względu na to, że ziemskie autorytety są zawodne, warto
zasugerować autorytety niepodważalne, a takim jest bez wątpienia Jezus
Chrystus. Podążanie za Chrystusem nigdy nas nie zawiedzie, bo On, w
przeciwieństwie do otaczającego nas świata, jest doskonały. Obowiązkiem
każdego katolika jest stawianie sobie za pierwszorzędny autorytet
Jezusa. On sam w Ewangelii według Św. Mateusza mówi do nas: „Jeśli kto
chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż
swój i niech Mnie naśladuje”.
Za: https://kierunki.info.pl/2016/06/agata-reczek-problem-autorytetu-drodze-nacjonalisty/