Rzecz o miłosierdziu
W ustanowionym przez (anty)papieża Franciszka tzw. roku Miłosierdzia warto
pochylić się nad tym przymiotem Bożym. Szczególnie, że w dzisiejszych
czasach bywa on rozumiany opatrznie.
Pożytecznym jest jego zrozumienie tym bardziej, że gości on często na
ustach osób, których stosunek do Boga i jego praw jest, jeśli nie wrogi,
to obojętny.
„Miłosierdzie Boże ponad wszystkie dzieła Jego”
Miłosierdzie jako cecha Boga nieodłącznie kojarzy się z
przebaczeniem. Jego pełnia najdoskonalej objawiła się w odkupieńczej
ofierze Zbawiciela, która zgładziła grzechy ludzi. Na krzyżu
otwarły się zdroje miłosierdzia. Mimo że od tej chwili ze świata nie
zniknęło zło i ludzie nadal są niedoskonali i grzeszni, to zdobyliśmy
jednak okazję do uzyskania odpuszczenia win poprzez sakrament pokuty i
pojednania. Przystępując do niego, odzyskujemy łaskę dla duszy i
zadośćuczynienie nabiera uświęcającego charakteru. Sama spowiedź nie
kończy bowiem procesu powrotu do Boga. Musimy naprawić wyrządzone zło i
odbyć oczyszczającą karę w tym lub przyszłym świecie za odrzucenie
nieskończonej Miłości. Często ludzie zdają się o tym zapominać, sądząc,
że miłosierdzie Boże naprawia wszystko. Należy pamiętać, że z
miłosierdziem zawsze łączy się sprawiedliwość. Sprawiedliwość, która
jest doskonała, daje wszystkim według tego, na co zasłużyli. Niepokoi
zatem duchowe rozprężenie, bagatelizowanie swoich grzechów w kontekście
nieskończonego Bożego miłosierdzia. To, że dar ten jest tak wielki, że
„choćby dusza była, jak trup rozkładająca się i choćby po ludzku już nie
było wskrzeszenia (…) cud miłosierdzia Bożego wskrzesza tę duszę w
całej pełni”, jednakowoż nie zwalnia to człowieka z pracy nad sobą.
Miłosierdzie Boże wymaga, aby człowiek oddał się mu w pełni, z mocnym
postanowieniem poprawy i „zaparciem samego siebie”. Nie wspominam już o
takich patologiach, jak zuchwałe grzeszenie w nadziei miłosierdzia
Bożego, co należy do najcięższych grzechów, tych przeciwko Duchowi
Świętemu.
„Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”
Co oznacza być miłosiernym? Miłosierdzie jest formą bezinteresownego
działania dla dobra innych, mające na celu zapewnienie, na miarę swoich
możliwości, tego, czego innym brakuje. Często łączy się z przynoszeniem
ulgi w cierpieniu, zarówno fizycznym, jak i duchowym. Chrystus dał nam
nakaz do bycia miłosiernym względem bliźnich, a także wskazówki, jak to
realizować. Czy zatem miłosierdzie jest największą z cnót? Należy
pamiętać, że nakaz miłowania bliźnich, a więc czynienia im miłosierdzia,
następuje po przykazaniu miłości do Boga. W swoich rozważaniach
potwierdza to św. Tomasz z Akwinu, pisząc, że utrzymywanie poprawnej
relacji ze Stwórcą jest czymś ważniejszym niż miłosierdzie w stosunku do
bliźnich. Doktor Kościoła poucza nas także, że świadczenie miłosierdzia
powinno być oparte na rozumie, udzieleniu prawdziwej pomocy
potrzebującemu. Czy w świetle tych rozważań czymś miłosiernym byłoby
pozwolenie na przyjmowanie Eucharystii osobom żyjących w związkach
niesakramentalnych? Czy właściwe jest wiązanie miłosierdzia z tolerancją,
np. dla homoseksualistów? Cóż z tego, że przez naszą pobłażliwość
czuliby się lepiej na duchu, jeśli nadal nie mieliby naprawionej relacji
z Bogiem? W czym byśmy im pomogli? Chrześcijanin powinien piętnować zło
i jasno o nim mówić. Lepiej wyrażać swoje oburzenie i napominać niż
akceptować degenerację duchową. To bardziej świadczy o posiadaniu cnót
miłości i miłosierdzia. Jak powiedział sam Zbawiciel, nie przyszedłem nieść pokoju, lecz miecz.
„…jako i my odpuszczamy…”
Często przewrotnymi słowami o przebaczeniu, jako o istocie
Chrystusowej nauki, usiłuje się zaszachować tych, którzy żądają
sprawiedliwości. Dzieje się tak np. podczas próby pociągnięcia do
odpowiedzialności byłych funkcjonariuszy aparatu komunistycznego. Co
jednak mówi samo Pismo Święte? Analizując teksty biblijne, można
stwierdzić, że Zbawiciel okazywał miłosierdzie jedynie tym, którzy
przyszli do niego po ten odkupieńczy dar i wykazywali skruchę. Chrystus
wobec zatwardziałości i pychy grzeszników był bezwzględny, nawet
porywczy, jak wtedy, gdy wygonił kupców ze świątyni. (...)
Miłosierdzie nie wyklucza sprawiedliwości. Przebaczenie win bez
żadnego wynagrodzenia, odbycia kary, spotęgowałoby jedynie zło.
Wierzymy, że Bóg doskonale osądzi każdego po śmierci, jednak pożytecznym
jest karanie przewinień, co zniechęca innych do pójścia ścieżką
przestępstwa i zapobiega anarchii.
Miłosierdzie jest niewątpliwie wielkim darem dla człowieka, ostatnią
rzeczą, której będziemy pragnęli, odchodząc z tego świata. Z ufnością,
jak i z roztropnością czerpmy ze źródła przebaczenia, które wypływa z
Najświętszych Ran Pana Jezusa. Odważnie napominajmy ludzi o zimnych i
letnich sercach, wystrzegając się jednocześnie pychy. Pamiętajmy, że
chrześcijanin nie jest tchórzem.