piątek, 17 czerwca 2016

Paweł Luberacki: Konieczność odnowy moralnej w aspekcie życia gospodarczego Narodu


13406992_191696384564693_8227790266526276377_n
   Słowo „konieczność” większości, jeśli nie każdemu człowiekowi, kojarzy się z jakimś imperatywem, nieuchronnością i niezbędnością. W kwestii moralnej konieczność odnowy, czy innymi słowy, powrotu do stanu pierwotnego istnieje od pierwszego grzechu i ma ona zasięg powszechny, równomierny do zasięgu samego grzechu.
Jak pisał śp. Ksiądz Stefan Kardynał Wyszyński: Każda dziedzina życia ludzkiego ma swój grzech pierworodny; ma go również życie społeczno-gospodarcze. Co jest grzechem tej dziedziny życia? Bez wątpienia chciwość, czyli nieumiarkowane pożądanie posiadania jakiekolwiek rzeczy, natomiast w ściślejszym sensie jest to nieumiarkowane umiłowanie dóbr, jak też i pieniędzy wywodzące się z materializmu.

W Starym Testamencie jest podawana za przyczynę innych grzechów:
Ten, kto złoto miłuje, nie ustrzeże się winy,
a ten, kto goni za zyskami, przez nie zostanie oszukany.
Wielu złoto doprowadziło do upadku,
a zguba ich stała się jawna.
Jest ono zasiekami z drzewa na drodze tych, co za nim szaleją,
a kto jest głupi, w nich uwięźnie.
Błogosławiony bogacz, którego znaleziono bez winy,
który nie gonił za złotem.


W Nowym Testamencie sam Pan Jezus napomina przed chciwością:
Powiedział też do nich: «Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś opływa [we wszystko], życie jego nie jest zależne od jego mienia». I opowiedział im przypowieść: «Pewnemu zamożnemu człowiekowi dobrze obrodziło pole. I rozważał sam w sobie: Co tu począć? Nie mam gdzie pomieścić moich zbiorów. I rzekł: „Tak zrobię: zburzę moje spichlerze, a pobuduję większe i tam zgromadzę całe zboże i moje dobra. I powiem sobie: Masz wielkie zasoby dóbr, na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj!”. Lecz Bóg rzekł do niego: „Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?”. Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem».

Z chciwością łączy się zwykle hedonizm i jego umiarkowana forma – epikureizm. Często próbuje się to określać mianem „używania życia” czy nawet „natury ludzkiej”. Realnie natura ludzka jest w swej istocie dobra, gdyż Stwórca jest bytem doskonałym, świętym i dobrym. Jesteśmy dziełem stworzenia, jego koroną, a skoro Stwórca jest dobry i ludzie muszą być dobrzy w swej naturze.

Liberalizm gospodarczy jest wynikiem skażenia grzechem chciwości i materializmu ludzkiego myślenia o własności, pracy i ekonomii. Doskonale zdiagnozował to w aspekcie moralności śp. Ksiądz Stefan Kardynał Wyszyński:
Powstała nowa religia – pieniądza i bogactwa. Jej dogmaty – to nieograniczona wolność gospodarcza, wolna konkurencja, rozdział kapitału i pracy, najemnictwo, prawo podaży i popytu, mechanizm cen. Jej moralność – to brak wszelkiej moralności, przewaga kapitału nad człowiekiem i pracą, dobro produkcji, zysk jako dobry uczynek. Jej ołtarze – to wielkie fabryki, maszyny, narzędzia, kartele, syndykaty, banki, gdzie za cenę chciwości ofiarowywano życie ludzkie. Cel ostateczny – błogosławiony bogaty. Bogatymi bądźcie za wszelką cenę – kto może i jak tylko może!

Pan Jezus napomina nas, że nie można służyć Bogu i mamonie. Ludzie ustawiwszy pieniądz w centrum życia gospodarczego i społecznego, wyparli się Boga, a co za tym idzie Jego Praw. Bez fundamentu Bożych nakazów nie istnieje szansa na dobre, moralne życie, bo bez Boga i bez moralnej busoli Przykazań wszystko może być dobre i moralne, wszystko można poddać relatywizacji. Kręgosłupy moralne mogą być i są łamane, godność ludzka deptana, a sprawiedliwość społeczna jest wtedy mrzonką dla naiwnych. Materializm i chciwość w swym nieposkromieniu wiodą na dno przepaści moralnej narody całego świata.

Znając już stan obecny, opisywany wyżej, jak i w licznych publikacjach, należy określić cel naszego dążenia. Odnowa moralna jest konieczna, lecz jest ona określeniem na cały proces. Najkrócej można go opisać jako wcielenie Katolickiej Nauki Społecznej w życie Narodu. Z kolei znając już cel, należy znaleźć środki i metody jego osiągnięcia. Teoria jest bajecznie prosta, wystarczy przywrócić Prawa Boże w należne im miejsce i urządzić państwo zgodnie z nauką Kościoła; koncepcja Katolickiego Państwa Narodu Polskiego jest ze wszech miar wspaniałą ideą godną i wymagającą realizacji. Część praktyczna jest już o wiele trudniejsza. Trwa przecież wojna między Ludem Bożym a stronnikami szatana, między potomstwem Niewiasty a potomstwem węża. Abstrahując od tematu: w Piśmie Świętym jest już zapowiedziane zwycięstwo Boga, konieczne jest „znalezienie się w obozie zwycięskim” (nie wynika to z zimnej kalkulacji, lecz z wiary w prawdziwość zapowiedzi zwycięstwa Pana Boga i unicestwienia zła).

Czeka nas wielki trud, ogrom pracy i ciągła walka. Jednak musimy się tego wszystkiego podjąć; decyzję należy podjąć „już”, „tu i teraz”.  Najpierw musimy rozpocząć pracę nad nami samymi, pracę duchową. Musimy rozpoznać swoje złe skłonności i walczyć z nimi, równocześnie nabywając cnoty im przeciwne. W kontekście gospodarki złe skłonności były już wymienione, należą do nich materializm i wypływające z niego chciwość i hedonizm. Cnoty im przeciwne to umiar, roztropność i sprawiedliwość. Następnie mając kręgosłupy moralne wystarczająco mocne, możemy faktycznie dokonać zmiany, tej realnie dobrej zmiany naszego Narodu. Budować mocny fundament gospodarczy naszej Ojczyzny.

Od wielu lat istnieje dziwny mit „Zachodu”; ponoć wszystko, co zeń przychodzi, jest dobre i musimy to naśladować, na siłę wprowadzić u siebie. W gospodarstwie społecznym w czasie tzw. transformacji zniszczono dorobek ludzi budujących gospodarkę PRL. Realizacja „Planu Balcerowicza” doprowadziła bądź do zlikwidowania, bądź do sprzedaży za bezcen tak wielu przedsiębiorstw. W zamian dano nam „cudowną wolność gospodarczą”. Nie wszystkie jej  rozwiązania są złe (choćby głoszona potrzeba obniżenia podatków, bo one są bezdyskusyjnie za wysokie na chwilę obecną), lecz jej założenie jest z gruntu błędne. Wszelkie mechanizmy kapitalistyczne prędzej czy później doprowadzą do rozwarstwienia społecznego i koncentracji kapitału w rękach wąskiej grupy ludzi. Tym samym całe rzesze będą miały mało lub nic nie będą miały. Jak ma się to do odnowy moralnej? Istniejący wyzysk pracowników uniemożliwia im zgromadzenie majątku zabezpieczającego im i ich rodzinom godne życie. Pracodawcy nie płacą za wykonaną pracę sprawiedliwie, depcząc tym samym godność pracownika. Bogacą się dzięki pracy nie swoich rąk. Nie jest moralne, by płace były tak niskie. Nie idzie o to, by już teraz ustawą podnieść płace robotnikom, lecz by pracodawcy mieli na tyle etyczne podejście do tej kwestii, by bez przymusu wynagradzali swych pracowników odpowiednio za wykonaną pracę.

Niskie płace wraz ze wzrastającymi „normami wydajności” dla pracownika są bodźcem wzrostu  jego leserstwa i obniżenia pilności przy wykonywaniu obowiązków. Pracownik „nie czując w porfelu” efektów swojego wysiłku, będzie coraz mniej przykładał się do pracy. Przytępiona cnota pracowitości musi nabrać swej dawnej ostrości i nabierze, lecz pod warunkiem, że odbędzie się to przez sprawiedliwe wynagradzanie za sumienną pracę.

Istnieje też kwestia podatków i jest ona ważną, jeśli nie najważniejszą w ustroju gospodarczym, bo determinuje ona inne kwestie. Jak wysokie mają być podatki? Dla kogoś mającego duży przychód miesięczny czy roczny nie jest problemem unieść większe obciążenie fiskalne niż komuś, kto przychody ma ledwie starczające na pierwsze potrzeby. Ponadto człowiek zamożny, ponoszący większe obciążenie fiskalne może się obyć przy tym bez specjalnych wyrzeczeń w zaspokajaniu potrzeb swojej rodziny.

Nie idzie o to, by  państwo było rozbuchanym biurokratycznym molochem za pieniądze swoich podatników, lecz by było w stanie zapewnić bezpieczeństwo wszystkim Polakom i to nie tylko militarne, lecz także, jeśli nie zwłaszcza gospodarcze, bowiem w obecnych czasach wojna toczy się już, a jej polami są rynki finansowe. Dlatego państwo musi mieć silną gospodarkę siłą swoich obywateli, siłą swoich podatników i siłą swoich rezerw finansowych. Nie każda złotówka musi iść na rezerwy, bo to niemożliwe, lecz państwo musi stale te rezerwy zwiększać, by w razie próby wywołania kryzysu mogło zareagować i uratować istniejący rynek finansowy. Takie operacje cyklicznie powtarzają się w Chinach i w Rosji. A jak to z kolei ma się do odnowy moralnej? Mając większe przychody, człowiek posiadający moralność chrześcijańską zrozumie, że musi ponosić większe obciążenie. Dano mu wiele, więc wiele od niego się wymaga, dlatego jest w stanie więcej oddać państwu, własnemu państwu. Jedno jest tylko zastrzeżenie w tej kwestii. Otóż jest to próg, powyżej którego można oddać więcej. To jest kwestia otwarta i na chwilę obecną tylko wariat poda konkretną wartość. Żeby móc dawać, trzeba mieć wystarczająco wiele. Żeby mieć wystarczająco wiele, trzeba wiele pracować. Reasumując, Polacy najpierw sami muszą się dorobić.

Jesteśmy szczodrym i szczerym Narodem. Niestety ci z nas, którzy posiadają wiele, w dużej części mają  moralność liberała (czyli nie mają moralności), a ci, którzy mają mało, starają się zapewnić jak najlepszy byt swoim najbliższym. Jest słuszne, by tak postępować, by troszczyć się najpierw o najbliższych. To chrześcijański porządek miłowania. Duża część z nas, zwłaszcza w młodszym pokoleniu jest jednak przesiąknięta materializmem. Dzięki Bogu tendencja wzrostu liczby materialistów zmienia się po „katolickiej myśli”. Ufam więc, że w niedalekiej przyszłości zdecydowana większość Polaków będzie umiała i co ważniejsze, będzie chciała, nie tyle obchodzić się bez cukierka, by głodny zjadł chleb, lecz by wszyscy mogli sobie pozwolić na cukierka, by wszyscy mogli uczciwie na niego zapracować. Jest to metafora skrótowo obrazująca istotę całej mojej myśli na ten temat.