Jakiś czas temu po sieci krążył mem
przedstawiający wyniki wyszukiwarki Google związane z hasłem „Black
pride”. Obok tego wyświetlono również „Asian pride” oraz „Gay pride”.
Jak można się domyślić, wszystkie powyższe pojęcia przedstawiono bardzo
pozytywnie. Nikt nie odmawia czarnym, żółtym czy homoseksualistom prawa
do dumy, ba, przeczytamy nawet, że takie zachowanie jest godną postawą.
Problem zaczyna się z ostatnim hasłem, jakie widnieje na grafice –
„White pride”.
Od razu możemy wybrać odnośniki – nazizm, rasizm i zło wszelkiej maści. Kto i dlaczego odmawia prawa do dumy przedstawicielom białej rasy? Czy nadal współczesny biały człowiek będzie rozliczany z czasów kolonialnych i rozdmuchanego zjawiska „apartheidu”? Przy jednoczesnym przemilczeniu sytuacji Afrykanerów, którzy uciekają ze swoich farm w obawie o własne życie (nie bez powodu ataki na białych w RPA są normą, zamordowano już ponad 10% całej społeczności).
Obrońcy praw człowieka zarzekają się, że
problem ten próbują nagłośnić. Słabo im to jednak wychodzi, ponieważ
wolą całą swoją energię przekazać na rzecz obrony imigrantów w Europie
czy poszkodowanych homoseksualistów, którzy nie mogą jeszcze w
niektórych krajach adoptować dzieci (całe szczęście).
Śledząc sytuację na świecie, w różnych
momentach dziejowych można śmiało postawić tezę, iż walka ras trwała,
trwa i trwać będzie. Różne jest tylko podejście i przekaz medialny,
który ową wojnę nam kreuje. To, co dzieje się tuż za naszymi granicami,
jest idealnym tego przykładem. Masy czarnoskórych mężczyzn zalewają
Europę, niszczą naszą cywilizację, nasze miasta i zabytki. Ich metody
zawładnięcia naszym kontynentem są proste – gwałty i terroryzm na
szeroką skalę. Białe kobiety mają być łupem, mają mieszać się z
czarnoskórymi imigrantami. Czymże to jest, jak nie walką o dominację
rasy? Poprawność polityczna każe nam przymykać na to oko, a nawet
więcej, zmusza nas do kuriozalnych zachowań. Bajki czy filmy, w których
jest więcej przedstawicieli rasy białej niż czarnej, są piętnowane, a
gala Oscarów jest bojkotowana, ponieważ nominowani są w większości biali
aktorzy. Zachęcam do poczytania artykułów typu: „Oscary całe białe,
czyli rasowy problem Akademii.” To nie są żarty, tylko sprawy, którymi
zajmuje się cały świat.
Przy okazji Euro 2016 jeden z moich ulubionych grafików znany jako U77 dodał świetnie przerobione zdjęcie z kampanii reklamowej marki Vistula. Na zdjęciu naniesiony został napis: „All different. All white. Polska, Euro 2016”. Z fotografii usunięto z kolei logo Vistuli i PZPN, natomiast na ramieniu Kamila Grosickiego pojawiła się biało-czerwona opaska. Zdjęcie zostało dodane przez Koleżeństwo z Młodzieży Wszechpolskiej i wywołało internetową burzę. Wcale nie dlatego, że zdjęcie przerobiono, ale właśnie przez hasło, które widniało na grafice: „Wszyscy różni. Wszyscy biali.” Cóż złego jest w tym stwierdzeniu? Przecież jesteśmy Polakami, jesteśmy Europejczykami, jesteśmy Biali. Czy w jakikolwiek sposób złamana została idea Euro – „Nie dla rasizmu”? Oczywiście, że nie.
Jako miłośnik piłki nożnej
przypatrywałam się reprezentacjom innych krajów. Doskonale widać granicę
„postępu”, która idealnie przypada na naszą Ojczyznę. Kto oglądał
zmagania piłkarzy, doskonale zdaje sobie sprawę, jak obecnie wygląda
kadra chociażby Francji. To pokazuje, w jakim stopniu zmienia się Europa
Zachodnia i na pewno nie jest to dobry kierunek. Warto zajrzeć również
na trybuny, większość kibiców gospodarzy całej imprezy to ludzie biali,
co oznacza, że owa asymilacja imigrantów jest utopią. Czarni „Francuzi”
woleli niszczyć w tym czasie francuskie miasta niż kibicować drużynie.
Podobnie sytuacja wygląda z
homoseksualizmem, który jawi się jako normalna orientacja seksualna,
zupełnie jak pedofilia czy zoofilia. Walka z tradycyjnym modelem rodziny
trwa, za wszelką cenę próbuje się nie tylko zrównać związek kobiety i
mężczyzny do „związków” jednopłciowych, ale nawet domagać się stale
nowych praw i przywilejów.
Jesteś biały? Jesteś heteroseksualny?
Masz człowieku, kolokwialnie pisząc, „przerąbane”. Spróbuj jeszcze
powiedzieć do tego coś niepoprawnego. Walka trwa w mediach, szczególnie
zauważalna jest na portalach typu Facebook, ale również w umysłach
„nowoczesnych” ludzi.
Rozumiem działanie wszelkich lobby,
które chcą ugrać coś dla siebie, za którymi stoi wielka kasa i w imię
tolerancji „wciskają” nam nowy model życia. Nie rozumiem jednak naszej
bierności, otwartości, która prędzej czy później zaprowadzi nas do
samozagłady. Pretensje możemy mieć tylko do siebie, że tkwimy w jakimś
marazmie i nie chcemy się z niego podnieść. Nie wiem, czego się
obawiamy, przecież w zasadzie nie mamy już nic do stracenia. Pora
przestać czekać i patrzeć. Sytuacji w Europie Zachodniej nie zmienimy,
ale możemy wyciągnąć wnioski dla nas samych i naszych wschodnich
sąsiadów.
Nie zachęcam nikogo do rasistowskich
zachowań, ale do dumy. Powtórzę tytuł artykułu: Jestem białą kobietą i
jestem z tego dumna. Mam do tego prawo i będę o tym głośno mówić.