czwartek, 29 września 2016

Michał Wałach: Ksiądz Skarga. Kontrrewolucjonista, nie lewicowy aktywista

Ksiądz Skarga. Kontrrewolucjonista, nie lewicowy aktywista
      Przez całe swoje życie ksiądz Piotr Skarga SJ odważnie zabiegał o triumf wiary katolickiej na świecie, głównie zaś w swojej ojczyźnie. Na wszelkie sposoby dążył do tego, by każde kolano zgięło się na Imię Jezus. Reprezentował, tak niechętnie wspominany dzisiaj, Kościół walczący. Dzisiaj, cztery wieki po śmierci kaznodziei, Ecclesia Militans wciąż walczy z osobowym złem o zbawienie wieczne wiernych. Okazuje się jednak, że obecnie zabiegać trzeba nawet o dobre imię jezuity, którego obraz próbuje się zniekształcać i dostosowywać do ram politycznej poprawności w związku z zakończonym etapem diecezjalnym procesu beatyfikacyjnego.

Nie sposób chyba wyobrazić sobie gorszej zniewagi dla żarliwego obrońcy Wiary, jakim bez wątpienia był Sługa Boży ks. Piotr Skarga, niż określanie go mianem „przedstawiciela ruchu ekumenicznego”. Tak zaś powiedział o nim ks. Andrzeja Scąber (delegat biskupa w procesie beatyfikacyjnym Piotra Skargi SJ) w wywiadzie udzielonym… jezuickiemu portalowi. W rozmowie udział brał również ks. Jacek Poznański SJ (notariusz pomocniczy Trybunału Metropolitalnego ds. beatyfikacji Piotra Skargi SJ).

Duchowni określili Sługę Bożego przy użyciu negatywnego określenia „rewolucjonista”, stosując je – o zgrozo – w pozytywnym kontekście i mając na myśli względy ziemskie. Całe zaś miłosierdzie, płynące z nauczania ks. Skargi sprowadzono do miłosierdzia względem ciała.

Warto w tym miejscu przypomnieć, że tak niechętnie wspominany obecnie aspekt życia ks. Piotra Skargi, czyli stanowcza i jednoznaczna walka z protestancką herezją, nie były objawem nienawiści, ale właśnie miłości do człowieka, miłosierdzia względem duszy. W tym kontekście ograniczanie zaangażowania jezuity wyłącznie do zakładania zbożnych i potrzebnych przybytków, jakie określilibyśmy dziś mianem „socjalnych”, jest jedynie szczątkową prawdą. Pełne miłosierdzie dotyczy nie tylko ciała, ale i – a raczej głównie – ducha. Właśnie w tym kontekście należy odczytywać walkę jezuity z herezjami prowadzącymi dusze w kierunku wiecznego zatracenia.

W żadnym natomiast wypadku ks. Skarga nie był ekumenistą w myśl współczesnego rozumienia tego pojęcia (które winno się określać raczej irenizmem). Jezuita nie szukał pola do ustępstw i kompromisów z błędami. Zwalczał, wręcz miażdżył je z całą stanowczością swoim piórem, w licznych polemikach z wyznawcami rewolucyjnych tez sprowadzonych z Zachodu. Czynił tak, gdyż prawdziwie i głęboko kochał bliźniego. Chciał jego wiecznego zbawienia, a nie pochodzącego z nieustannego „dialogowania” stanu błogiego, acz fałszywego spokoju. Ekumenizm owszem dopuszczał, ale na jasnych i wielowiekowych zasadach. Wszyscy niewierni czy heretycy, w tym protestanci, mogli w czasach ks. Piotra Skargi, podobnie jak i dziś, przyjąć wiarę katolicką i przeprosić za dotychczasowe błędy. To jest miłosierdzie. To miłość, która nie wyklucza nikogo. Niezależnie kim się wcześniej było, katolikiem można zostać zawsze, póki w żyłach płynie krew. Po śmierci na nawrócenie będzie już za późno.

Dzisiaj jednak o wiele popularniejsze są puste gesty w stosunku do innowierców. Gesty, z których nie wynika nic, które ani o krok nie przybliżają do Kościoła nieochrzczonych czy błądzących. Gesty, od jakich wolny był Sługa Boży ks. Piotr Skarga. On, zamiast bawić się w polityczną poprawność, zło nazywał złem, herezję herezją, a grzech grzechem. Ile dusz swoją niemodną dziś stanowczością ocalił od wiecznego potępienia? Wie tylko sam Stwórca.

Dlatego próba podmiany wizerunku ks. Skargi, z żarliwego katolika gotowego nawet udać się do luterańskiej Szwecji, by ponieść śmierć męczeńską za Wiarę, byle tylko nie zejść z drogi prowadzącej do zbawienia, na wizerunek sympatycznego społecznika pomagającego biednym musi niepokoić. Zmiana akcentów w biografii jezuity wygląda bowiem na próbę dostosowania go do współczesności, którą usiłuje się osiągnąć manipulując faktami. Jezuita, owszem, troszczył się o biednych i głodnych, ale równie mocno – a może nawet jeszcze mocniej – troszczył się o zbawienie protestanckich heretyków.

Określanie ks. Skargi mianem „rewolucjonisty” z powodu jego chwalebnych ziemskich dzieł miłosierdzia względem ciała, urąga duchownemu, który wiernie stał na straży porządku opartego o wiarę katolicką i władzę monarchiczną. Jeśli na siłę chcemy go zaszufladkować pojęciami z zakresu nauk politycznych, to o wiele celniej pasuje do niego miano „kontrrewolucjonisty”, gdyż całe życie dążył do pokonania rozprzestrzeniających się w Polsce zgubnych trendów luterańskiej i kalwińskiej rewolucji.

Nie pozwólmy na „uładzenie” życiorysu kolejnego świętego i dostosowanie go do norm współczesnego świata. Ksiądz Skarga zdecydowanie do dnia dzisiejszego nie pasuje, co nie jest jednak dla niego ujmą. Służyć Panu Bogu a nie światu to honor. Obrońmy więc dobre imię Sługę Bożego!
Michał Wałach