Przez całe swoje życie ksiądz
Piotr Skarga SJ odważnie zabiegał o triumf wiary katolickiej na
świecie, głównie zaś w swojej ojczyźnie. Na wszelkie sposoby dążył do
tego, by każde kolano zgięło się na Imię Jezus. Reprezentował, tak
niechętnie wspominany dzisiaj, Kościół walczący. Dzisiaj, cztery wieki
po śmierci kaznodziei, Ecclesia Militans wciąż walczy z osobowym złem o
zbawienie wieczne wiernych. Okazuje się jednak, że obecnie zabiegać
trzeba nawet o dobre imię jezuity, którego obraz próbuje się
zniekształcać i dostosowywać do ram politycznej poprawności w związku z
zakończonym etapem diecezjalnym procesu beatyfikacyjnego.
Nie sposób chyba wyobrazić sobie
gorszej zniewagi dla żarliwego obrońcy Wiary, jakim bez wątpienia był
Sługa Boży ks. Piotr Skarga, niż określanie go mianem „przedstawiciela
ruchu ekumenicznego”. Tak zaś powiedział o nim ks. Andrzeja Scąber
(delegat biskupa w procesie beatyfikacyjnym Piotra Skargi SJ) w
wywiadzie udzielonym… jezuickiemu portalowi. W rozmowie udział brał
również ks. Jacek Poznański SJ (notariusz pomocniczy Trybunału
Metropolitalnego ds. beatyfikacji Piotra Skargi SJ).
Duchowni określili Sługę Bożego przy
użyciu negatywnego określenia „rewolucjonista”, stosując je – o zgrozo –
w pozytywnym kontekście i mając na myśli względy ziemskie. Całe zaś
miłosierdzie, płynące z nauczania ks. Skargi sprowadzono do miłosierdzia
względem ciała.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że
tak niechętnie wspominany obecnie aspekt życia ks. Piotra Skargi, czyli
stanowcza i jednoznaczna walka z protestancką herezją, nie były objawem
nienawiści, ale właśnie miłości do człowieka, miłosierdzia względem
duszy. W tym kontekście ograniczanie zaangażowania jezuity wyłącznie do
zakładania zbożnych i potrzebnych przybytków, jakie określilibyśmy dziś
mianem „socjalnych”, jest jedynie szczątkową prawdą. Pełne miłosierdzie
dotyczy nie tylko ciała, ale i – a raczej głównie – ducha. Właśnie w tym
kontekście należy odczytywać walkę jezuity z herezjami prowadzącymi
dusze w kierunku wiecznego zatracenia.
W żadnym natomiast wypadku ks. Skarga
nie był ekumenistą w myśl współczesnego rozumienia tego pojęcia (które
winno się określać raczej irenizmem). Jezuita nie szukał pola do
ustępstw i kompromisów z błędami. Zwalczał, wręcz miażdżył je z całą
stanowczością swoim piórem, w licznych polemikach z wyznawcami
rewolucyjnych tez sprowadzonych z Zachodu. Czynił tak, gdyż prawdziwie i
głęboko kochał bliźniego. Chciał jego wiecznego zbawienia, a nie
pochodzącego z nieustannego „dialogowania” stanu błogiego, acz
fałszywego spokoju. Ekumenizm owszem dopuszczał, ale na jasnych i
wielowiekowych zasadach. Wszyscy niewierni czy heretycy, w tym
protestanci, mogli w czasach ks. Piotra Skargi, podobnie jak i dziś,
przyjąć wiarę katolicką i przeprosić za dotychczasowe błędy. To jest
miłosierdzie. To miłość, która nie wyklucza nikogo. Niezależnie kim się
wcześniej było, katolikiem można zostać zawsze, póki w żyłach płynie
krew. Po śmierci na nawrócenie będzie już za późno.
Dzisiaj jednak o wiele popularniejsze
są puste gesty w stosunku do innowierców. Gesty, z których nie wynika
nic, które ani o krok nie przybliżają do Kościoła nieochrzczonych czy
błądzących. Gesty, od jakich wolny był Sługa Boży ks. Piotr Skarga. On,
zamiast bawić się w polityczną poprawność, zło nazywał złem, herezję
herezją, a grzech grzechem. Ile dusz swoją niemodną dziś stanowczością
ocalił od wiecznego potępienia? Wie tylko sam Stwórca.
Dlatego próba podmiany wizerunku ks.
Skargi, z żarliwego katolika gotowego nawet udać się do luterańskiej
Szwecji, by ponieść śmierć męczeńską za Wiarę, byle tylko nie zejść z
drogi prowadzącej do zbawienia, na wizerunek sympatycznego społecznika
pomagającego biednym musi niepokoić. Zmiana akcentów w biografii jezuity
wygląda bowiem na próbę dostosowania go do współczesności, którą
usiłuje się osiągnąć manipulując faktami. Jezuita, owszem, troszczył się
o biednych i głodnych, ale równie mocno – a może nawet jeszcze mocniej –
troszczył się o zbawienie protestanckich heretyków.
Określanie ks. Skargi mianem
„rewolucjonisty” z powodu jego chwalebnych ziemskich dzieł miłosierdzia
względem ciała, urąga duchownemu, który wiernie stał na straży porządku
opartego o wiarę katolicką i władzę monarchiczną. Jeśli na siłę chcemy
go zaszufladkować pojęciami z zakresu nauk politycznych, to o wiele
celniej pasuje do niego miano „kontrrewolucjonisty”, gdyż całe życie
dążył do pokonania rozprzestrzeniających się w Polsce zgubnych trendów
luterańskiej i kalwińskiej rewolucji.
Nie pozwólmy na „uładzenie” życiorysu
kolejnego świętego i dostosowanie go do norm współczesnego świata.
Ksiądz Skarga zdecydowanie do dnia dzisiejszego nie pasuje, co nie jest
jednak dla niego ujmą. Służyć Panu Bogu a nie światu to honor. Obrońmy
więc dobre imię Sługę Bożego!
Michał Wałach