sobota, 19 listopada 2016

Józef Jastrzębski: Pieniądz rodzi pieniądz


15095672_236539563430826_618396140884329553_n
      Giełda-Banki-Lichwa od początku świata po dzisiejszy dzień

       Najstarsza giełda na świecie została zbudowana w 1531r. w Belgii w miejscowości Antwerpia. Nad wejściem umieszczono napis „In usum negotiatorum cujuscunque nationis ac linguae”, co oznacza „Dla ludzi handlu wszystkich narodów i języków”. Był to pierwszy budynek zaprojektowany z myślą o wymianie handlowej. Wcześniej, przez kilkaset lat, inwestorzy prowadzili interesy na miejskich ławeczkach, na których przesiadywało w tamtych czasach wielu żydów, którzy dawali pieniądz, a osoba, która brała go w posiadanie, musiała w danym czasie oddać większą kwotę. Stąd też żydzi mieli powiedzenie „pieniądz rodzi pieniądz” (warto wspomnieć, że samo słowo „bank” pochodzi od włoskiego wyrazu „banca”, który dawniej oznaczał „ławę, kontuar”). Na belgijskiej giełdzie dokonywano transakcji opartych głównie na wekslach, obligacjach i towarach. Dodatkowo zajmowano się lichwą – pożyczki na procent, które pojawiły się w Wenecji w XIV wieku. Zyskiwały one na popularności. W tym czasie praktycznie nie handlowano papierami wartościowymi, gdyż nie zostały one jeszcze wynalezione.

Prawdziwy postęp na rynkach finansowych nastąpił w Holandii w XVI wieku, a przyczynił się do tego rozwój żeglugi. Historia jednego z największych holenderskich wynalazków – spółek – sięga czasów, gdy głównym celem podróży była Azja. W Indiach odkryto nieznane dotąd Europejczykom materiały i przyprawy, takie jak pieprz, imbir i goździki. Zdobyty towar miał być transportowany drogą morską, która była zdecydowanie szybsza od tradycyjnej drogi lądowej. W 1599r., po rocznej podróży, do Holandii przypłynęła pierwsza dostawa azjatyckich towarów. Handel okazał się nie tylko wyjątkowo opłacalny, ale także bardzo kosztowny i niebezpieczny. Aby zmniejszyć ryzyko niepowodzeń, kupcy postanowili połączyć swoje siły. W 1602r. powstała Holenderska Kompania Wschodnioindyjska. Jej kapitał został podzielony i już w 1606r. zostały wyemitowane pierwsze na świecie akcje. Kompania, która miała monopol na handel od Przylądka Dobrej Nadziei do Cieśniny Magellana, cieszyła się ogromnym zainteresowaniem. Mieszkańcy Holandii inwestowali pieniądze w nowo powstałą spółkę, dzięki czemu, w przyszłości mieli swój udział w jej zyskach.

W Holandii powstał pierwszy rynek akcji, który na zawsze odmienił świat finansów. Mimowolnie został utworzony mechanizm, w którym cenami akcji rządziły prawa popytu i podaży. Zgodnie z ogłoszeniem zarządu, akcjonariusze, którzy chcieli odzyskać swój wkład, musieli odsprzedać posiadane akcje innym inwestorom. Pierwsi na świecie akcjonariusze Kompanii Wschodnioindyjskiej dorobili się fortuny – zysk przynosiła zarówno wartość samych akcji, jak i wypłacana dywidenda. Feliks Koneczny pisze w Cywilizacji żydowskiej (wyd. Antyk Warszawa-Komorów 1999, str. 275) o tym, jak powstawało bankierstwo żydowskie: „Było to bankierstwo od razu uniwersalne; każdy żydowski bank stanowił jakby filię wszystkich innych – co też trwa dotychczas. Jest to wielki międzynarodowy handel pieniądzem, z jakim chrześcijańskie bankierstwo nigdy nie będzie mogło się równać, bo krępuje się i ogranicza względami na interesy własnego narodu i państwa, często sprzecznymi z interesami ościennych, gdy tymczasem tamci tych względów nie uznają, bo ich nawet nie odczuwają.”

Ekonomia żydowska

Meir Tamari, profesor ekonomii na uniwersytecie Bar Ilan w Tel Avivie w Izraelu napisał książkę pt. With all your Possessions. Jewish Ethics and Economic Life (Całym swym majątkiem. Żydowska etyka i życie ekonomiczne), która stanowi treść jego wykładów z zakresu ekonomii żydowskiej. Koneczny nie cytował jej, bo zmarł przed jej ukazaniem się, ale na pewno byłby rad, że jego tezy znajdują potwierdzenie w pracy izraelskiego profesora.

Tamari pisze, że bazując na tekście z Księgi Wyjścia, rozdział 23, wiersz 24: „Jeśli pożyczasz pieniądze ubogiemu z mojego ludu, żyjącemu obok ciebie, to nie będziesz postępował wobec niego jak lichwiarz i nie każesz mu płacić odsetek.” Ekonomia żydowska oparta jest na wzajemnym udzielaniu sobie pożyczek bezprocentowych. Oto kilka cytatów z jego książki:

„Poprzez całą historię aż do dnia dzisiejszego prawie żadna zorganizowana wspólnota żydowska nie istniała kiedykolwiek bez wolnych od odsetek pożyczek stanowiących stały element struktury społecznej” (str. 171).
„Jest całkiem możliwe, że rozwój żydowskiego życia ekonomicznego w handlu, reklamie, obrocie nieruchomościami i jakiejkolwiek aktywności ekonomicznej byłby ograniczony, gdyby nie istniała społeczność dająca wolne od odsetek pożyczki we wszystkich tych krajach” (str. 171).
„W państwie Izrael te wolne pożyczki istnieją równolegle z systemem bankowym” (str. 171).
„Aby sfinansować absorpcję imigracji na dużą skalę oraz duży budżet wojskowy to nowe państwo wykorzystywało subsydiowane pożyczki i tani rządowy kredyt, aby stymulować produkcję, rolnictwo i turystykę” (str. 172).
Żydowska ekonomia wymaga jednak od Żydów, również na bazie obowiązku moralnego, by dług był w terminie spłacany.
„Odmawianie pożyczkodawcy pieniędzy na podstawie potrzeb pożyczkobiorcy zaciera rozróżnienie między sprawiedliwością a miłosierdziem, które stanowi tak ważny element judaizmu” (str. 173).
Z drugiej jednak strony, w relacjach z nie-Żydami, Żydzi także trzymają się nakazów Biblii, a w szczególności wersetu 21 z rozdziału 23 Księgi Powtórzonego Prawa, gdzie czytamy:
„Od obcego możesz się domagać, ale od brata nie będziesz żądał odsetek”.

Te zasady nadal obowiązują w ekonomii żydowskiej. Maimonides uważał nawet, że hebrajskie słowo tashikh należy tłumaczyć nie jako „możesz”, ale jako „masz”, czyli nakaz. Oto dalsze cytaty z Tamariego:

„Zakaz pobierania odsetek dotyczy wyłącznie transakcji między dwoma Żydami. Nie dotyczy on nie-Żydów, tak więc wolno pożyczać i brać pożyczki od nie-Żyda i z tego tytułu pobierać lub płacić odsetki. Pożyczki angażujące korporacje lub banki, których właścicielami lub depozytariuszami są nie-Żydzi mogą pobierać odsetki bez przekraczania biblijnych czy rabinicznych zakazów. (str. 179).
„Jest oczywiste, że prawie wszystkie autorytety idą za ustaleniem Miszny [Talmudu] zezwalającym na pobieranie odsetek od pożyczek w relacjach z nie-Żydami” (str. 180).
Autor cytuje traktat Talmudu Bava Metzia, rozdział 5:
„Dozwolone jest pożyczanie od nie-Żydów i pożyczanie im z odsetkami. To dotyczy również ger toshov (nie-Żyda mieszkającego w Izraelu i akceptującego siedem praw Noego) (str. 180)”.
„Skoro Judaizm nie uważa brania odsetek od pożyczek za coś złego samo z siebie, dlaczego więc branie lub dawanie odsetek jest zakazane między Żydami?” (str. 181-182).
Tamari odpowiada na to analogią ze spożywaniem pokarmów nie-koszernych. Nie ma w tym nic złego i nie-Żydzi mogą to robić, ale Żydzi mają się wznieść na wyższy poziom w stosunku do rzeczy materialnych. Cytując 20-wiecznego komentatora Tory Tamari powiada:
„Rezygnacja z pobierania odsetek między sobą jest na podobieństwo regulacji w stowarzyszeniach handlowych czy innych, w których członkowie udzielają sobie specjalnych ulg. Te ulgi nie są dostępne dla nie-członków. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by inni też ustanawiali takie stowarzyszenia dla siebie i udzielali sobie pomocy” (str. 182).
„Według prawa żydowskiego umowa o oprocentowanej pożyczce jest nielegalna tylko, gdy dotyczy dwóch indywidualnych Żydów. Wykorzystywanie nie-żydowskich pośredników, aby uniknąć zakazów dotyczących odsetek było bardzo częstym zjawiskiem życia żydowskiego…” (str. 188-9)
Tak więc wszyscy Żydzi na świecie są jakby członkami tego samego stowarzyszenia i udzielają sobie ulg. Pokrywa się to w pełni z oceną Konecznego dotyczącą cywilizacji żydowskiej.
Dodajmy, że Tamari nie ukrywa istnienia instytucji chazaki (str. 133), o której szeroko pisze Koneczny. Był to nadawany lub sprzedawany przez gminę żydowską monopol na prowadzenie interesów z daną osobą czy instytucją nie-żydowską – w rezultacie inni Żydzi nie konkurowali.

Spółki kredytowe

Żydzi są zorganizowani na skalę światową, mając wspólną kasę zapomogowo-pożyczkową. Czy takie urządzenia istnieją poza żydostwem? Oczywiście tak.

Niedawno ciekawą wypowiedź na ten temat opublikował prof. Garrick Small (Culture Wars, luty 2011 r.) Wykłada on ekonomię islamską na wydziale biznesu Uniwersytetu Centralnej Queensland w Australii, przy okazji, jak sam twierdzi, przemycając naukę św. Tomasza o lichwie. Według niego po ostatnim kryzysie powstało duże zainteresowanie finansami islamskimi, ponieważ odrzucają one lichwę zupełnie i funkcjonują na zasadzie mechanizmów uczciwego finansowania. Według prawa koranicznego pieniądze mogą być pożyczane bez lichwy. O ile dobrze rozumiem banki islamskie stosują tę zasadę nie tylko wobec swoich, muzułmanów, ale i wobec każdego, kto u nich pożycza.

Na ten temat znalazłem też informację z Libii czasów obalonego Kadaffiego. (http://dewjiblog.com/2011/09/27/the-gaddafi-they-are-not-telling-us-about-please-read/): „Nie ma tam odsetek od pożyczek bankowych, banki w Libii są państwowe, a pożyczki udziela się obywatelom na 0% z mocy prawa”. O ile dobrze rozumiem, nie-muzułmańskim obywatelom także, ale tylko obywatelom Libii. Libia jest bogata, więc ją na to stać – ale okazuje się, że banki mogą tak funkcjonować.

W dniu 7.XII.11 agencja Deutsche Welle poinformowała (http://wiadomosci.onet.pl/raporty/deutsche-welle-w-onet-pl/pierwszy-islamski-bank-u-sasiada-polski-ma-byc-zgo,1,4958165,wiadomosc.html), że „w Mannheim działa pierwszy w RFN bank kierujący się zasadami obowiązującymi w religii islamskiej. Bank Kuveyt Türk działa … zgodnie z zasadami wiary muzułmańskiej, co określane jest jako “Islamic Banking” i jest rozpowszechnione przede wszystkim w państwach islamskich. Pierwszy bank działający na tych zasadach rozpoczął także działalność w Niemczech. Kluczową zasadą bankowości islamskiej jest rezygnacja z oprocentowania oraz odsetek, bo tego zabrania Koran. Bank Kuveyt Türk swój biznes opiera nie na odsetkach, lecz na finansowym udziale w przedsiębiorstwach.” O ile dobrze rozumiem, doniesienie bank jest dostępny nie tylko dla muzułmanów.

A jak to jest u nas, chrześcijan?

Znamy pojęcie „kasy zapomogowo-pożyczkowej”. Takowe funkcjonują w wielu zakładach pracy. Pracownicy łożą niewielkie sumy do tej kasy, stając się jej udziałowcami, a za to mogą, co jakiś czas, bez-odsetkowo pożyczać z kasy pewne sumy na swoje bieżące potrzeby. Praca z tym związana jest zwykle prowadzono honorowo lub za niewielką opłatą. Udziałowcy mogą swój wkład w każdej chwili wycofać – nie ulega on waloryzacji wraz z inflacją, więc efektywnie traci na wartości. Ta strata jest w istocie jałmużną na rzecz pożyczających, czyli tych, którzy w danej chwili są w biedzie.

Na większą skalę takie kasy zakładał w Galicji nieodżałowanej pamięci Franciszek Stefczyk. Tzw. Kasy Stefczyka pozwoliły biedocie galicyjskiej pozyskać tani kredyt na swoje skromne potrzeby. Podobnie działał ks. Piotr Wawrzyniak w Wielkopolsce.

W USA na początku XX wieku, gdy ludność masowo przenosiła się z prowincji do miast, rząd zorganizował tani albo w ogóle bezprocentowy kredyt w celu nabycia czy wybudowania mieszkań. Później zmieniono to na możliwość odpisania odsetek od kredytów mieszkaniowych w ramach rozliczeń podatkowych, co w praktyce dla ludności oznaczało to samo, co bezodsetkowy kredyt. Odsetki te jednak trafiały do banków, tyle, że z kasy państwowej. Tak jest do dziś (The Wanderer 14.VII.11).

Wyobraźmy sobie, jaki powstałby szum, gdyby dziś ktoś założył bank programowo udzielający pożyczki bezprocentowe tylko nie-Żydom.

We Włoszech w Mediolanie powstał w 1896 r. Banco Ambrosiano, który wymagał, by jego klienci legitymowali się świadectwem Chrztu św., czyli był niedostępny dla Żydów (wtedy jeszcze muzułmanów we Włoszech nie było). Bank ten ściśle współpracował z bankiem watykańskim. W wyniku masońskiej intrygi Banco Ambrosiano uległ likwidacji w 1981 r.

Za pieniądze możesz sobie kupić dom
lecz nie ciepło rodzinne,
Możesz sobie kupić łóżko
ale nie sen.
Możesz sobie kupić zegarek
ale nie czas
Możesz kupić książkę
ale nie wiedzę.
Możesz sobie kupić pozycję
ale nie uważanie.
Możesz płacić lekarzowi ale
nie kupisz zdrowia
Możesz kupić sobie życie
ale nie duszę.
Możesz kupić sobie seks
ale nie miłość