sobota, 26 listopada 2016

Mirosław Salwowski: "Przełęcz ocalonych" - recencja filmu.


filmweb.pl
       Ten nowy film w reżyserii Mela Gibsona przedstawia niecodzienną, lecz prawdziwą historię jednego z bohaterów II wojny światowej. Jest to opowieść o młodym adwentyście dnia siódmego, Desmondzie Dossie, który z powodu swych głęboko zakorzenionych przekonań religijnych i moralnych, choć co prawda sam wstępuje do amerykańskiej armii, jednak jednocześnie odmawia nie tylko strzelania do wrogów, ale nawet wzięcia karabinu do swej ręki. Jednocześnie zaś, Desmond mimo swego pacyfistycznego nastawienia, stał się bohaterem, gdyż z bezprzykładnym poświęceniem i odwagą ratował rannych żołnierzy (tak amerykańskich, jak również japońskich) przed śmiercią. Za te swe czyny Doss został nawet odznaczony przez Prezydenta USA jednym z najwyższych medali wojskowych.
Na płaszczyźnie etycznej i światopoglądowej, „Przełęcz ocalonych” sprawia nam duży kłopot. Z jednej bowiem strony nie można nie podziwiać heroicznego wręcz poświęcenia i odwagi, jaką wykazał się Desmond Doss ratując z pola walki tak swych kompanów, jak i żołnierzy wrogiej japońskiej armii. Można też powiedzieć, iż mimo wszystko, szacunek budzi nieugiętość, szczerość i wytrwałość z jaką Desmond trwał przy swych pacyfistycznych przekonaniach. Z drugiej jednak strony, właśnie fakt owych pacyfistycznych poglądów, jak i ich promowania przez twórców tego filmu budzi bardzo poważne wątpliwości natury tak moralnej, jak i światopoglądowej. W „Przełęczy ocalonych” to bowiem pacyfizm  jest jednym z głównych „bohaterów”, a całość fabuły poprowadzona jest tak, by widz odniósł wrażenie, że postawa, jaką w tym względzie reprezentuje Desmond Doss, jest właściwą interpretacją prawd i zasad podawanych przez Nowy Testament odnośnie używania przemocy i wojny.

Pacyfistyczna wykładnia postawy i nauczania Pana Jezusa oraz apostołów na wyżej wspomniane kwestie jest jednak nader wątpliwa. Nie trzeba chyba specjalnie przypominać nauczania Starego Testamentu na temat wojny i przemocy, by widzieć, iż w ramach tego Przymierza Bóg nie tylko tolerował, ale nieraz wprost rozkazywał zabijanie złoczyńców tak w ramach działań wojennych, jak i za pośrednictwem instytucji kary śmierci. Chrześcijańscy pacyfiści twierdzą jednak, że owa Boża aprobata dla takich działań została definitywnie cofnięta przez Jezusa i apostołów, powołując się przy tym głównie na te wypowiedzi Nowego Testamentu, które mówią o tym, iż należy „nadstawić drugi policzek” (Mateusz 5: 39), „miłować swych nieprzyjaciół” (Mateusz 5: 43), „czynić dobrze tym, którzy nas nienawidzą„; oraz nie należy „odpłacać złem za zło” (Rzymian 12: 17), „wymierzać sami sobie sprawiedliwości” (Rzymian 12: 19). Problem z pacyfistyczną interpretacją tych napomnień polega jednak na tym, iż większość z nich można było znaleźć już w Starym Testamencie, który wszak z drugiej strony aprobował zabijanie złoczyńców w ramach wojny i kary śmierci. I tak np. w Księdze Przysłów Bóg dał następujące słowa: „Gdy twój wróg łaknie, nakarm go, gdy pragnie napój go wodą – żar ognia zgromadzisz nad jego głową, a Pan ci za to odpłaci” (tamże: 25: 21 – 22). W innej księdze Starego Testamentu czytamy: „Tego, kto się mści, spotka pomsta od Pana (…) Odpuść przewinę bliźniemu, a wówczas, gdy błagasz zostaną ci odpuszczone grzechy (…) Pamiętaj o rzeczach ostatecznych i przestań nienawidzić (…) Pamiętaj o przykazaniach i nie miej w nienawiści bliźniego, – o przymierzu Najwyższego, i daruj obrazę!” (Mądrość Syracha 28: 1-2; 6-7). W Księdze Kapłańskiej zaś napisane zostało: „Nie będziesz żywił w sercu nienawiści do swego brata (…) Nie będziesz szukał pomsty” (tamże: 19: 18). Z kolei w Księdze Wyjścia Bóg podał następującą zasadę: „Jeśli spotkasz wołu twego wroga albo jego osła błąkającego się, odprowadzisz je do niego. Jeśli zobaczysz, że osioł twego wroga upadł pod swoim ciężarem, nie pozostawisz go, ale razem z nim przyjdziesz mu z pomocą” (tamże: 21: 4-5). 

Jak więc widać zasada miłości do nieprzyjaciół, wyświadczania im dobra oraz niemszczenia się na nich mocą własnej prywatnej decyzji nie była rewolucją wprowadzoną przez Pana Jezusa i Apostołów, ale była przez nich powtarzana za nauczaniem Starego Przymierza – które jednak jednocześnie aprobowało zabijanie złoczyńców w niektórych sytuacjach. Albo więc, Bóg w Starym Zakonie popadał w sprzeczność z samym sobą, gdy z jednej strony polecał okazywać miłość wrogom, a z drugiej nakazywał prowadzić wojny i wymierzać karę śmierci, albo też te dwie postawy nie muszą być ze sobą w sposób absolutny sprzeczne. Nie jest zaś czymś bardzo trudnym wykazać, iż także na wojnie można okazywać miłość swym nieprzyjaciołom (nawet jeśli w pewnych warunkach jest się gotowym ich zabić). Na przykład, taką miłością jest karmienie i pojenie wziętych do niewoli jeńców oraz nieznęcanie się nad nimi, opatrywanie ran oraz leczenie rannych żołnierzy wrogiej armii, pochowanie z szacunkiem ciał zabitych wrogów, modlenie się za ich dusze, etc. Nie jest także zbyt trudne do udowodnienia, że potępienia mszczenia się na nieprzyjaciołach da się pogodzić z prowadzeniem wojny i karą śmierci. 

Wyartykułowany bowiem tak w Starym, jak i Nowym Przymierzu zakaz zemsty dotyczy sytuacji, gdy ktoś mocą swego prywatnego rozeznania i decyzji, chce wymierzyć złoczyńcy karę za swe krzywdy. Czym innym jest prawo do karania pewnych nieprawości przez władze cywilne, które mają ku temu dany przez samego Boga „miecz” – o czym jasno naucza Nowy Testament w Liście do Rzymian (tamże: 13: 1 – 4) oraz w Pierwszym Liście św. Piotra Apostoła (tamże: 2: 14). Także, słowa Pana Jezusa o nadstawianiu drugiego policzka nie wydają się odnosić do sytuacji obrony przed ciężkim zranieniem lub próbą zabójstwa, gdyż z natury rzeczy uderzenie kogoś w policzek nie powinno powodować ciężkiego uszkodzenia ciała, a co dopiero mówić o zabiciu człowieka w skutek takiego działania. Uderzenie w policzek jest raczej psychologiczną i emocjonalną zniewagą niż ciężkim pobiciem, dlaczego „nadstawianie drugiego policzka” należy interpretować jako wezwanie do cierpliwego znoszenia zniewag i obelg, aniżeli zakaz bronienia siebie i innych przed fizyczną napaścią. Również fakt, iż Pan Jezus kazał Piotrowi „schować miecz”, wówczas gdy ten chciał Go bronić przed przybyłymi po Niego ludźmi Kajfasza, nie wydaje się być dostateczną podstawą do odrzucania wszelkiego używania miecza. Te słowa padły bowiem w konkretnej sytuacji polegającej na tym, iż Chrystus był już gotów złożyć z siebie dobrowolną ofiarę za grzechy świata, więc aktywne przeciwdziałanie temu za pomocą siły, niejako mijałoby się z celem i sensem misji Zbawiciela. Poza tym zauważmy, że sam Pan Jezus polecił swym uczniom by zaopatrzyli się miecze (Łukasz 22: 35 – 38), zaś największy po Chrystusie prorok, jakim był św. Jan Chrzciciel na pytanie żołnierzy co mają czynić nie odpowiedział im, iż mają porzucić swój zawód, lecz, że nie mają na nikim wymuszać pieniędzy ani nikogo nie uciskać (Łukasz 3: 14).

WP film
WP film
Widać więc, że po bliższym przyjrzeniu się, owa dość mocno rozpowszechniona, a pacyfistyczna interpretacja Nowego Testamentu wydaje się nie mieć wystarczających podstaw. Oczywiście, to nie oznacza, że na wojnie dopuszczalne są wszelkie zachowania, gdyż i w jej czasie nigdy nie wolno w bezpośredni sposób zabijać osób niewinnych, nigdy nie wolno kłamać, cudzołożyć, gwałcić, za to powinno się dotrzymywać zawieranych z wrogiem umów, danych mu obietnic, etc. Jest jednak, moralnie usprawiedliwione ranienie oraz zabijanie żołnierzy wrogiej armii na wojnie, o ile ta, jest prowadzona z rozkazu legalnych władz publicznych i nie ma jasnego powodu, by uważać ową wojnę za niesprawiedliwą.

Choć więc, można szanować szczerość błędnych przekonań głównego bohatera filmu „Przełęcz ocalonych” trudno jest nam chwalić samą istotę jego błędu w omawianej sprawie. Tymczasem, Mel Gibson właśnie w ten sposób poprowadził  swą nową produkcję, byśmy byli skłonni przyznać rację pacyfistycznej postawie Desmonda Dossa. Dlatego też, pomimo oczywistych zalet tego filmu, jakim są chociażby nawiązania do Boga i modlitwy, a także pokazanie wielkiego poświęcenia jakim wykazał się Doss na polu bitwy, nie wydaje się nam rozsądne polecenie i chwalenie owego obrazu.

Mirosław Salwowski