niedziela, 4 grudnia 2016

Prof.T. Zieliński: Pan Jezus był nie Żydem, lecz Galilejczykiem


sanhedryn
Dejudyzacja 
Chrześcijaństwo powstało z judaizmu.

        Jest to pierwszy fałsz, proszę państwa fałsz wierutny i fałsz ogromnie szkodliwy. Zgodnie, bowiem z nauką i naukowością można utrzymywać tylko jedno: że chrześcijaństwo powstało w środowisku żydowskim. A co to znaczy i jakie z tego można i należy wyciągnąć konsekwencje, to zobaczymy w paragrafie następnym i tych, co za nim pójdą. Tymczasem powracamy do zdania, od któregośmy zaczęli. Jego zwolennicy bowiem — a jest ich dużo — nie dają za wygraną przecież założyciel chrześcijaństwa, utrzymują, sam był Żydem. Oto drugi fałsz, też wierutny i bodaj jeszcze szkodliwszy od pierwszego. Ależ o tym wyraźnie świadczą obie genealogie, Mt. 1:1 n. i Tk. 3:23 n. prowadzące rodowód, o który nam chodzi, od Abrahama przez Dawida do Józefa, męża Marii.
Przepraszam: z kim mam zaszczyt rozmawiać?

Jeżeli Pan jesteś wierzącym chrześcijaninem, to dla Pana są obowiązujące słowa: który się począł z Ducha Świętego, proszę$ uważać, z Ducha Świętego, nie z Józefa. Czy może Duch Święty był Żydem? I nie mniej obowiązujące są słowa początkowe Ewangelii według św Jana: Na początku było Słowo (Logos)…….a Słowo ciałem się stało i mieszkało między nami jako Jezus Chrystus. Czy więc może Logos był Żydem? Ale powiedziane jest też, narodził się z Marii dziewicy, a ta była Żydówką. Czy, rzeczywiście nią była, to inna kwestia, ale dajmy na to. Co znaczy ten skromny przyczynek krwi człowieczej wobec takiego potężnego pierwiastku, jakim było poczęcie z Ducha Świętego? A stąd wynika, że nie należy badać niedostępnych dla rozumu tajemnic. Zastrzegam się. Wychodzę w całej tej kwestii z założenia, że nam chodzi o narodowość fizyczną  etnograficzną Pana Jezusa, nie zaś, że tak powiem, religijną. Że on był bowiem, niestety obrzezany i wyznawał przynajmniej zewnętrznie, zakon Mojżeszowy, to nie ulega wątpliwości. A więc z wierzącymi chrześcijanami daliśmy sobie radę. Ci nie mają żadnego prawa do twierdzenia, że Założy­ciel religii chrześcijańskiej był etnograficznie Żydem.

Jeżeli zaś Pan jesteś wolnomyślicielem albo Żydem, to według Pana rze­czywiście Pan Jezus, o ile istniał… są bowiem i tacy, co negują nawet Jego istnienie, ale ta skrajna, że tak powiem, lewica wolnomyślicielska nas długo nie zatrzyma: jasną bowiem jest rzeczą, że Pan Jezus, skoro w ogóle nie istniał, to i jako Żyd istnieć nie mógł. Nie przypuszczając, że Pan jest wolno­myślicielem albo Żydem, odniosłem Pana do lewicy umiarkowanej, uznają­cej istnienie Pana Jezusa i negującej tylko jego cudowne poczęcie i narodze­nie. Wtenczas Jezus rzeczywiście będzie dla Pana synem Józefa i Marii (na bluźniercze kłamstwa talmudystyczne o jego pochodzeniu pozwoli Pan nie zwracać uwagi), ale za to obie genealogie, o których wyżej była mowa, stracą dla Pana wszelką wartość: Pan je uzna, w zgodzie ze zdaniem swego stron­nictwa, za „sfabrykowane” ad hoc celem zrobienia z Pana Jezusa, jako mesja­sza, „syna Dawidowego”. I jako wynik pozostaje niezaprzeczalny fakt: Pan Jezus był nie Żydem, lecz Galilejczykiem.

A czy to nie wszystko jedno ?

Otóż właśnie, że nie. Pisałem o tym HJ I 14 n. z przypisami. Tu muszę przypomnieć, że w Galilei już za proroków żywioł żydowski był słaby, że ten kraj nazywano „dzielnicą pogańską”, galil hag-gojim, co i było powodem jej nazwy. Po powrocie z niewoli babilońskiej ośrodkiem judaizmu była na­turalnie Judea z Jerozolimą i zbudowaną w niej skromną świątynią Zorobabela i stąd się zaczęła ponownie judaizacja także i Galilei, utrudniona opo­rem leżącej między obiema Samarii. Ta judaizacja wzmogła się nieco za Machabeuszów, była jednak pomimo tego tak słaba, że Szymon Machabeusz [142-135] po podbiciu wojennym tej dzielnicy wolał całkowicie wyprowadzić z niej żywioł judejski, żeby nie dać mu roztopić się w otoczeniu pogańskim. Jest to fakt dużej wagi dla interesującej nas kwestii. Przez całą drugą połowę drugiego wieku przedchrystusowego w Galilei nie było ani jednego Żyda. Była to znowu, jak za proroków, „dzielnica pogańska”.

Jej ponowna, a więc z kolei trzecia judaizacja zaczęła się w samym przededniu wieku pierwszego, za krótkich rządów jednego z ostatnich królów z dynastii Hasmonejów, Arystobula I, zaczęła się według wypróbowanej recepty od przymusowego obrzezania i też przymusowego narzucenia zako­nu Mojżeszowego. W tym celu wypadało oczywiście sprowadzić do Galilei całe zastępy Żydów z Judei, ale jakich? Ścisłych wiadomości nie posiadamy, ale domyślić się możemy z wystarczającą pewnością. A więc po pierwsze, sko­ro chodziło o obrzezanie, to dostateczna ilość chirurgów tego fachu. Skoro 0 zakon Mojżeszowy, to dostateczna ilość rabinów, którzy mogli go uczyć w bożnicach głównych miast czy miasteczek. I po trzecie, przynajmniej chwi­lowo, załogę żołnierską, celem przełamania oporu ze strony Galilejczyków, bez którego chyba, szczególnie w pierwszych czasach, obejść się nie mogło. Po tym można było ją wycofać. A więc chirurgów, rabinów, żołnierzy. Ale w każdym razie nie rzemieślników, których gęsto zaludniona Galilea miała pod dostatkiem a więc i nie cieśli. Innymi słowy: cieśla Józef, ojciec Jezusa, musiał być Galilejczykiem, nie Żydem. A skoro nim nie był, to jego żona i syn też nie.

Przypominam i podkreślam, że rozumuję tu przez cały czas w przypusz­czeniu, iż mamy do czynienia z przeciwnikiem z obozu wolnomyślicieli lub Żydów. Chodziło mi o to, żeby udowodnić, że hipoteza o żydowskim pocho­dzeniu Pana Jezusa z żadnego punktu widzenia, ani wierzącego chrześcija­nina, ani wolnomyśliciela lub Żyda, ostać się nie może. Moje argumenty są więc w obu wypadkach tzw. argumenta ad kominem, wcale nie przesądzające moich własnych poglądów, które wypowiedziałem z dostateczną jasnością w innych miejscach tego dzieła, albo też CR 134.

A teraz jeszcze jeden punkt, nim porzucimy tę płaszczyznę. Skoro Pan Jezus był Galilejczykiem, czym on był z punktu widzenia rasowego? Czym byli ci Galilejczycy jako naród?

Ścisłej i jednolitej odpowiedzi na to pytanie dać nie możemy. Przypuszcza się, że przeważnie byli to Aramejczycy, tj. Syryjczycy, których mowa przewa­żyła nie tylko w Galilei, ale i w Judei, jako mowa potoczna, usuwając pier­wotny język hebrajski. W takim razie był Pan Jezus przynajmniej Semitą. Ale nawet to nie jest konieczne. Filistyńczycy np. którzy narzucili swą nazwę całemu krajowi, Palestynie, byli Aryjczykami, a ich musiało być niemało tak­że i w Galilei. Niemało też musiało w niej być i Hellenów, których narodo­wość, język i kultura promieniowały na nią ze wszystkich prawie stron, ba nawet i z wewnątrz [HJ 118].

Na zakończenie tego paragrafu niech mi wolno będzie powtórzyć, już nie ad kominem, lecz z zupełną zgodą także i z mojej strony piękne słowa z klasycznej geografii Ziemi Świętej G. A. Smitha, które już raz przytoczy­łem we wzmiankowanym przed chwilą miejscu HJ: Tło i otoczenie tego okresu życia Pana naszego było ruchliwe i bardzo wesołe, było helleńskie we wszystkim, co ta nazwa nam nastręcza, jako symbol pracowitego życia, wspanialej sztuki i działa­jącej na zmysły religii. Jego wpływ na temperament Galilejczyków jest widoczny. Galilejczycy, według świadectwa Talmudu, więcej dbali o sławę, niż zysk, podczas gdy charakter Judei był wręcz przeciwny. Dlatego też i Pan Jezus wybrał swoich przyja­ciół z pośród tego narodu i nie był Galilejczykiem ten, co Go zdradził.

———————————————————–
1 Powtarzam w tym paragrafie artykulik, który pod ty tulem Czy Pan Jezus był Żydem? wydrukowałem w Gazecie Polskiej w ostatnich latach przed wybuchem wojny. Powtarzam z pamięci, gdyż samego artykuliku przed sobą nie mam. Chociaż więc dosłownego podobieństwa z nim w tym powtórzeniu nie ma, zachowałem jednak jego styl kompozycyjny, styl diatryby, to znaczy, fikcją^ rozmowy z przeciwnikami różnych kategorii. Tym razem tylko podkreśliłem warunki rozmowy —jeżeli Pan jesteś itd. — a to wskutek tego, że moja intencja była w dziwny sposób niezrozumiana przez sprawozdawcę jednego klerykalnego czasopisma, nie pamiętam już, jakiego i przez kogo. Ow sprawozdawca bowiem po prostu opuścił owe jeżeli itd., i przypisując mnie osobiście argumenty, których używam przeciw moim przeciwnikom, oburza się na mnie, zarzuca mi nietakt, nawet bluźnierstwo itd. Ja zazwyczaj unikam polemiki z oponentami jego obozu, a to dlatego, że myślę o tertii gaudentes z naszej ewentualnej kłótni. Bardzo ich jednak proszę baczyć na to, co mówią, i jeżeli ich wyksztalcenie filozoficzne lub nawet ogólne nie pozwala im wiedzieć, co to jest argumentum ad hominem — nie wtrącać się do sporu, prowadzonego takimi argumentami.

Tadeusz Zieliński
“Chrześcijaństwo Antyczne”

Za:  http://wolna-polska.pl/wiadomosci/prof-t-zielinski-pan-jezus-byl-nie-zydem-lecz-galilejczykiem-2012-12