sobota, 14 stycznia 2017

Konrad Rękas: Pieniacze z Huty

      Wystarczy zestawić dwa fakty – Ukraińcy wysadzili pomnik zamordowanych w Hucie Pieniackiej, a ABW wciąż przesłuchuje... uczestników polskiego wyjazdu sprzed dwóch lat, którzy (mimo poważnych utrudnień ze strony ukraińskiej) składali kwiaty pod tym zdewastowanym obecnie monumentem. Śledczy dociekają czemu właściwie Polacy chcieli uczcić swoich rodaków pomordowanych przez ukraińskich nacjonalistów – na ściganie współczesnych następców i naśladowców morderców z Huty nie starcza im więc czasu. Trudno o lepsze podsumowanie obecnych relacji III RP - Ukraina.

Upodlenie bez zdziwienia

ABW i inne organy państwowe mogą jednak swobodnie uważać Kresowian za większe zagrożenie, niż banderowców – w III RP panuje bowiem wciąż klimat politycznego przyzwolenia dla takich praktyk. Zamach w Hucie Pieniackiej nie tylko tego nastawienia establishmentu oraz mediów głównonurtowych nie zmienił – ale wręcz umocnił i uwypuklił.

Media w Polsce nawet przez minutę nie założyły, że za zamachem w Hucie Pieniackiej stoją Ukraińcy. "Eksperci" pokroju drów Łukasza Adamskiego, Adama Lelonka i innych - od razu rzucili się pocieszać ukraińską opinię publiczną w trosce, by nie zrobiło jej się przykro, że ktoś mógłby mieć w Polsce za złe wysadzenie pomnika. Poziom upodlenia level hard - ale jednocześnie zero zdziwień.
Kiedy w sprawie dużo mniejszego przecież formatu, ujawniliśmy i zażądaliśmy ścigania młodego Ukraińca, który czynnie znieważał pomnik w obozie na Majdanku - szczególnie zwracała uwagę niechęć, wręcz wrogość mediów z Polski. Pamiętam zaciśnięte z nienawiści ząbki prezentereczki lokalnego oddziału telewizji publicznej, która cedząc "ja znam pana poglądy!", rozmowę usiłowała prowadzić na jedno kopyto:

- Więc jeśli rzeczywiście ON to zrobił... - Ale przecież się przyznał.
- Więc jeśli to naprawdę ON się przyznał... to i tak wygląda to na PROWOKACJĘ!

I nie mówimy bynajmniej o "agentach OUN", krypto-Ukraińcach z nazwiskami zmienionymi po Operacji „Wisła” by tym łatwiej wstąpić do Partii czy bezpieki, a potem działać w UD/UW itp. Nie - tak ogromny jest poziom głupoty wyhodowany w pewnej części klasy politycznej i medialnej III RP. Ci ludzie nawet z banderowską siekierą w głowie będą krzyczeć, że nawet jeśli naprawdę ktoś im obciął łby - to na pewno sprawka Putina! Jakkolwiek by to się nie wydawało absurdalne, naprawdę istnieją ludzie, którzy szczerze wierzą w NKWD-zistów poprzebieranych w „upowskie mundury” by następnie mordować polskie wsie na Wołyniu – tym łatwiej więc takim wmówić sobie, że nawet jeśli na współczesnej Ukrainie działając jakieś "marginalne ugrupowania banderowskie" Ukrainie - to tą one „tylko V kolumna Putina”! Zaprawdę, a przecież w takim razie najstraszniejszym dowodem sprawności i perfidii "ruskich prowokatorów" nie jest nawet to, że łażą gdzie popadnie i wysadzają pomniki - tylko że w ciągu ostatnich lat POSTAWILI na Ukrainie tyle pomników Bandery, Szuchewycza i innych, wprowadzili banderyzm do podręczników szkolnych, przepchnęli przez Radę Najwyższą prawną ochronę imienia i tradycji UPA oraz uhonorowanie (także finansowe) członków jej band. Tak, ten Putin to normalnie nie ma ani wstydu, ani umiaru!

Niektórzy Ukraińcy SĄ „aż tacy głupi'!

Pomijając już zaślepione ideologicznie młoty - to resztą kierują zwykłe tępota i naiwność, na zasadzie: PRZECIEŻ UKRAIŃCY NIE BYLIBY TACY GŁUPI...
Jasne, Hitler nie byłby przecież taki głupi, żeby zaczynać wojnę, banderowcy nie byliby tacy głupi, że mordować polskie wsie... Żyjemy w świecie pełnym mądrych, dobrych ludzi i skaczących radośnie puchatych króliczków i nikt nie jest ani zły, ani głupi, ani nie ma morderczych skłonności – no może poza „Ruskimi” i niekonstruktywną częścią islamistów. Z argumentów banderofili podoba mi się też ten, że: "żaden Ukrainiec nie poszedłby wysadzić pomnika w drugi dzień świąt!". Przepraszam, to w takim razie jaki jest zwyczajowy dzień wysadzania pomników na Ukrainie? 

Naprawdę, to już ostatni moment by spojrzeć prawdzie w oczy – to co wydarzyło się w Hucie Pieniackiej, to po prosta konsekwencja dokonywanych ale nie przez Moskwę, ale przez Kijów: najpierw rehabilitacji, a potem afirmacji i wreszcie apologizacji CAŁOKSZTAŁTU zbrodniczej działalności i ideologii Bandery, Szuchewycza, Melnyka, Konowalca, Doncowa, Rebeta, Stećki, Kłaczkiwskiego i wszystkich pozostałych. Banderyzacja Ukrainy jest faktem, po rzezi odeskiej, po wojnie domowej, po akcjach przeciw mniejszościom narodowym, językowym i religijnym, pa marszach banderowskich na ulicach większości głównych miast – nie możemy mieć żadnych złudzeń w tym zakresie. Jak słusznie napisano w oświadczeniu Powiernictwa Kresowego:

„Zniszczenie polskiego pomnika w Hucie Pieniackiej jest prostą konsekwencją procesów, które obserwujemy na Ukrainie już od kilku lat. Szowinizm, uznanie za bohaterów narodowych zbrodniarzy, narastająca agresja wobec mniejszości narodowych - wszystko to są fakty, dotąd ignorowane lub bagatelizowane przez stronę rządową III RP. Również i obecnie mamy do czynienia z dokonywanym na wyrywki rozgrzeszaniem i osłanianiem ukraińskiego nacjonalizmu przez usłużnych użytecznych idiotów po polskiej (?) stronie oficjalnej i medialnej. Niestety, wszyscy, którzy już ogłosili, że wiedzą kto dokonał zamachu i że z pewnością nie byli to ci którzy się pod nim podpisali - w ten sposób chcą uzasadnić także własną ślepotę i ignorowanie ukraińskiego zagrożenia dla Polski.
Polacy, obudźmy się, to ostatni dzwonek! Co będzie po Hucie Pieniackiej - spalenie istniejącej jeszcze polskiej wsi na Żytomierszczyźnie? Bomba w polskiej szkole? Marsz na Przemyśl?
Zatrzymajmy ukraiński nacjonalizm póki mamy na to szansę!”.

A jeśli Ukrainy już nie ma...

Niestety, jak widać po reakcjach po oficjalnej stronie III RP – zagrożenie będzie nadal ignorowane, a zatem może być tylko większe. Wskazują zresztą na to równolegle działania ukraińskie. Otóż zdaniem ich mediów i polityków polski pomnik w Hucie Pieniackiej... w ogóle nie został wysadzony. Aż dziw, że nikt dotąd poszedł w Kijowie i Lwowie krok dalej i nie oświadczył, że monument nadal stoi tam gdzie stał, a wrażenie jego zniszczenia i dewastacji - to tylko efekt zbiorowej halucynacji wywołanej przez rosyjskich hipnotyzerów?

Z kolei osławiony szef ukraińskiego IPN, Włodzimierz Wiatrowicz (znany z pełnej rehabilitacji UPA i innych ukraińskich nazistów), niby wyraził zdawkowe ubolewania nad "zdarzeniem w Hucie Pieniackiej" - ale też od razu osłonił jego sprawców wypominaniem Polsce demontaży nielegalnych pomników ku czci UPA. Czyli na samej Ukrainie niby też opowiada się o "śladzie rosyjskim" - ale i mruga się do własnych środowisk szowinistycznych, wspólnie z nimi intonując złośliwy chicho „a dobrze wam tak, Lachy!”.

Narracja ukraińska (i filo-ukraińska w Polsce) w sprawie zamachu Huty jest zresztą niespójna nie tylko w tych wymienionych punktach. Oto bowiem w dotychczasowych wypowiedziach obecnych pieniaczy z Huty, stawiających nad zniszczeniem pomnika zasłonę dymną - Ukraina jest normalnym, silnym i sprawnym państwem. Jej siły zbrojne w każdej chwili gotowe są zgnieść separatystów i odeprzeć każdą agresję. Równie sprawne są też policja i bezpieka. Życie polityczne jest demokratyczne i praworządne, nie grozi rozpad, a spory ideowe nie naruszają ogólnie przyjętych standardów. Aha, tylko kiedy wyleci w powietrze polski pomnik - okazuje się nagle, że rosyjskie grupy dywersyjne hulają sobie przy samej polskiej granicy, ekstremiści szaleją, ukraińska bezpieka jest bezradna, a państwo nic nie może na to poradzić.

Co ciekawe jednak – przecież ten scenariusz, nawet gdyby odpowiadał prawdzie – i tak oznaczałby wyrok tak dla resztek państwowości ukraińskiej, jak i dla jej pechowych sąsiadów. Jeśli bowiem Ukrainy realnie nie ma, jeśli nie umie bronić się tysiąc kilometrów od linii frontu, jeśli nie umie zabezpieczyć jednego tylko pomnika i dbać o strategiczne ponoć (obustronnie...) partnerstwo z Polską – to tym bardziej jest w Europie w ogóle, a dla Polaków w szczególności, bytem zbędnym, a nawet potencjalnie szkodliwym.

Bądźmy więc trzeźwi, obiektywni, konsekwentni i po prostu racjonalni w ocenie sytuacji. To, co wydarzyło się w Hucie Pieniackiej – oby było ostatnim już dowodem nie odparcia, że czas Ukrainy minął bezpowrotnie, a by scenariusz ten skierować do ostatecznej realizacji wystarczyłaby tylko zdecydowana reakcja wszystkich świadomych, rozsądnych – i myślących w polskich kategoriach narodowych Polaków.

Na pohybel banderlandowi!

Za:  http://www.prawica.net/6266