środa, 25 stycznia 2017

Krzysztof Kawęcki: Tragizm Powstania Styczniowego 1863 roku


     Zgubne konsekwencje Powstania Styczniowego w postaci nieodwracalnych strat polskości na kresach wschodnich są oczywiste. Podobnie jest z oceną decyzji o wywołaniu tego najbardziej poetyckiego, jak i bezsensownego czynu zbrojnego, gdzie to nasi poszli w bój bez broni. Z militarnego punktu widzenia powstanie nie miało żadnych szans powodzenia. Stefan Bobrowski, jeden z tych, którzy podjęli decyzję o jego wywołaniu, nie miał – jak wynika z jego przemówień – dużych złudzeń, co do możliwości sukcesu, chociaż jego współtowarzysze walki łudzili się, że Europa czeka na polski czyn, i że zaraz potem temu czynowi  pośpieszy z pomocą. Bobrowski w oryginalny sposób uzasadniał potrzebę powstania: „Wywołując powstanie, do którego czynimy przygotowania, spełniamy ten obowiązek w przeświadczeniu, iż dla stłumienia naszego ruchu Rosja nie tylko kraj zniszczy, ale nawet będzie zmuszona wylać rzekę krwi polskiej; ta zaś rzeka stanie się na długie lata przeszkodą do wszelkiego kompromisu z najeźdźcami naszego kraju; nie przypuszczamy bowiem, aby nawet za pół wieku naród polski puścił tę krew w niepamięć i aby wyciągnął rękę do nieprzyjaciela, który tę rzekę wypełnił krwią polską „(Paweł Jasienica, Dwie drogi, Warszawa 1963).

Sporo racji miał Roman Dmowski, który napisał, że Powstanie Styczniowe narzuciły Polsce dzieci. W chwili śmierci Bobrowski miał 22 lata, a  Zygmunt Padlewski 28.

Nie mniej szkodliwe były zewnętrzne skutki Powstania. Trudno nie podzielić opinii tych historyków, którzy dowodzą, że przyczyniło się  ono do stworzenia w Europie nowej sytuacji politycznej w postaci zbliżenia rosyjsko-pruskiego. Po wojnie krymskiej doszło do współpracy francusko-rosyjskiej. Prusy z niepokojem obserwowały ewolucję sytuacji w zaborze rosyjskim, spowodowaną liberalizacją polityki rosyjskiej, kierowanej przez Gorczakowa, polityki która wyraziła się w reformach Wielopolskiego. Potwierdzeniem są słowa pruskiego historyka, badacza polityki Bismarcka, Heinricha von Sybela: „Byłoby trudno rozstrzygnąć które niebezpieczeństwo byłoby dla Prus gorsze, czy bardzo zresztą mało prawdopodobne zwycięstwo czerwonego powstania, do którego zmierzali Mierosławski, Mazzini i Garibaldi, czy też zbudowanie wyodrębnionej Polski pod opieką rosyjską i francuską wedle planów Wielopolskiego, Gorczakowa i Konstantego” (cyt. za: Jędrzej Giertych, Kulisy powstania styczniowego, Kurytyba 1965).

Wybuch powstania i gra dyplomatyczna Prus i Anglii, spowodowały, że sytuacja uległa radykalnej zmianie. Bismarck natychmiast spowodował wysłanie do Petersburga generała Alvensbena z wyrażeniem solidarności z Rosją i gotowości współdziałania przeciwko Powstaniu. Natomiast we Francji wiadomość o Powstaniu przyjęto z zakłopotaniem, ale w otoczeniu Napoleona III wkrótce pojawiła się koncepcja wojny z Prusami, co umożliwić miało m.in. zdobycie Nadrenii. Pozornie propolskie stanowisko Francji było jednak dla Polski szkodliwe, gdyż rodziło złudzenia, że można będzie jednak liczyć na pomoc państw zachodnich. Tajni wysłannicy Napoleona utwierdzali polskie środowiska  patriotyczne  w tym przekonaniu, inspirując do trwania w walce, a krew Powstania miała określić przyszłe granice Polski. Cesarz miał jednak na uwadze zdobycie Nadrenii a trwanie Powstania czyniło jego plany ciągle aktualnymi. Rozgrywka dyplomatyczna wokół Powstania Styczniowego najbardziej posłużyła Prusom i kanclerzowi Bismarckowi.
Powstanie Styczniowe, jak chyba żadne z innych wydarzeń naszej najnowszej historii, ukształtowało określoną mentalność. Czyż Powstanie Warszawskie, wywołane w nadziei poruszenia sumienia świata nie było reinkarnacją tego patriotyzmu, uczuciowego, nostalgicznego, a nade wszystko cierpiętniczego, odwołującego się do tego co piękne, poetyckie, ale i tragiczne w swych skutkach dla Narodu?
Jakże odmienny typ patriotyzmu kształtuje dobrze przygotowane i zwycięskie Powstanie Wielkopolskie. Szacunek i pamięć o uczestnikach Powstania Styczniowego nie zwalnia nas od oceny  politycznej decyzji o jego wywołaniu i skutkach.

Krzysztof Kawęcki
Autor jest wiceprezesem Prawicy Rzeczypospolitej