wtorek, 7 lutego 2017

Jeśli Kaczyńscy wiedzieli, że Wałęsa jest agentem, to dlaczego zrobili z niego prezydenta? I co Lech robił przy okrągłym stole? Polityczne tajemnice braci.


      - To jest wiadomość, która jest mi znana, już taki w bardzo konkretny sposób, bo różne informacje na ten temat krążyły w opozycji już nawet przed 1980 rokiem, przynajmniej od 26 lat – tak skomentował Jarosław Kaczyński informacje IPN o tym, że tzw. teczka ,,Bolka’’ zawiera prawdziwe zobowiązanie do współpracy z SB Lecha Wałęsy a także donosy pisane jego ręką oraz pokwitowania pobrania wynagrodzenia. I póki co, Kaczyński poprzestał na tym stwierdzeniu. 
Znając stosunek lidera PiS do Wałęsy może to zaskakiwać. Przez całe lata darzyli się nienawiścią i przy każdej okazji bezpardonowo atakowali. A teraz daleko idąca ostrożność. Dziwne? Niekoniecznie.

Kaczyński wie, że ujawnienie prawdy o Wałęsie może uderzyć w niego rykoszetem a także w jego nieżyjącego brata.

„To nie jest tak, że wtedy nie wiedziałem, że Wałęsa był agentem. Wiedziałem. Byłem tego świadomy, gdy kandydował na prezydenta. Wiedziałem też od Leszka, że on się w istocie do tego przyznaje, mówi o swojej teczce czy wspomina w momentach szczerości o tym, że popełniał błędy” – niedawno przyznał Kaczyński w rozmowie z Piotrem Semką.

Oznacza to, że Lech i Jarosław Kaczyńscy świadomie postawili w 1990 r. na kogoś, o kim wiedzieli, że był uwikłany w współpracę z SB. A przy tym musieli zakładać, (a przecież co jak co ale podejrzliwości nie można im odmówić), że owa współpraca może być powodem do szantażowania Wałęsy przez b. funkcjonariuszy SB w momencie gdy zostanie prezydentem. Wątpliwości nie ma Andrzej Gwiazda.
– Mam nadzieję, że wreszcie przestaniemy się zajmować Lechem Wałęsą, który był agentem na krótkiej smyczy, a zajmiemy się odkrywaniem jego mocodawców. Nikt chyba nie podejrzewa Wałęsy o taki stopień inteligencji, który pozwalałby mu na samodzielne prowadzenie gry. On cały czas był kukiełką. – powiedział dla dzisiejszej Rzeczpospolitej Gwiazda.

Bracia Kaczyńscy gorąco opowiadali się za kandydaturą Wałęsy na prezydenta i stanowili jego najbliższe zaplecze. Za Wałęsą opowiedziało się Porozumienie Centrum. Lider ,,Solidarności” wybory wygrał. Kaczyńscy objęli kluczowe stanowiska w Belwederze. Jarosław został szefem Kancelarii Prezydenta RP, Lech objął szefostwo Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Nadchodzi jednak czas rozejścia się dróg Wałęsy i Kaczyńskich. Zaczynają się różnić co do spraw politycznych, personalnych (walka o wpływy między Kaczyńskimi a Mieczysławem Wachowskim), dużą rolę grają ambicje Wałęsy i braci. Kryzys sięga apogeum gdy rząd ma utworzyć Jan Olszewski. Kaczyńscy stawiają na Olszewskiego, Wałęsa na Bronisława Geremka. Premierem zostaje Olszewski a rząd toczy wojny z Belwederem. Aż przychodzi noc z 4 na 5 czerwca 1992 roku, ,,noc teczek’’. Rząd Olszewskiego upada, wybucha za to sprawa ,,listy Macierewicza’’. Lista to wykaz domniemanych współpracowników Służby Bezpieczeństwa. Jest na niej najważniejsze nazwisko – Lecha Wałęsy jako TW „Bolka”. Wałęsa w tej sytuacji doprowadza do upadku rządu.

Konflikt między Wałęsą a Kaczyńskimi sięga apogeum w czasie manifestacji zorganizowanej przez Porozumienie Centrum w styczniu 1993 roku, gdy przed Belwederem spłonęła kukła Lecha Wałęsy ,,Bolka’’.

W ten sposób Kaczyńscy przeszli drogę od aktywnego popierania Lecha Wałęsy TW ,,Bolka’’ na prezydenta, do atakowania tego samego Lecha Wałęsy za bycie TW ,,Bolek’’.

Jest jeszcze jeden niewygodny dla Jarosława Kaczyńskiego aspekt tego, że Lech Wałęsa był TW.

Jeśli jest tak, jak twierdzi Andrzej Gwiazda, że Wałęsa był kukiełką, to czym były rozmowy w Magdalence? Najważniejsze postacie tego wydarzenia to gen. Czesław Kiszczak i Lech Wałęsa. Czyli oberpolicjant i jego agent. A pomiędzy nimi (obok m.in. Adama Michnika) Lech Kaczyński. Przecież wiedział kim był Wałęsa więc w jakim celu brał udział w tym teatrzyku? Lech Kaczyński nigdy się z Magdalenki nie wytłumaczył. Jeśli nawet pytanie o to przytrafiło się w jakimś wywiadzie, zbywał to kilkoma zdaniami. A na pytanie czy pił wódkę z Kiszczakiem odpowiedział kiedyś, że tak ale mniej niż inni.

A przy tym trzeba pamiętać, że bracia Kaczyńscy czynnie popierali ,,okrągły stół’’, który dla wielu z ich obozu jest synonimem zdrady narodowej.

W tym świetle można zrozumieć powściągliwość Kaczyńskiego w atakowaniu Wałęsy po ujawnieniu prawdy o jego teczkach. Zbyt wiele niejasności i dwuznaczności związanych z wydarzeniami z naszej historii wiąże się z jego osobą i jego brata. Na Katona Kaczyński się nie nadaje.