środa, 5 lipca 2017

Michał Wałach: Odbudowane zamki katolickiego Królestwa – pożyteczne bardziej, niż się wydaje


       W ponad tysiącletnich dziejach Państwa Polskiego tylko jeden monarcha zasłużył sobie w pamięci narodu oraz historiografii na przydomek „Wielki”. To ostatni z panujących Piastów – Kazimierz, syn Władysława Łokietka. Król zasłużył się Ojczyźnie jak mało kto. Także poprzez budowę systemu zamków i fortyfikacji. Dzisiaj, za sprawą Jarosława Kaczyńskiego, żywo dyskutuje się w Polsce o odbudowie średniowiecznych budowli. To debata potrzebna niemal tak, jak restauracja symboli świetności naszego Królestwa.



Zamki wzniesione przez Kazimierza Wielkiego pozwoliły okrzepnąć świeżo zjednoczonemu po rozbiciu dzielnicowym Królestwu. Umożliwiły bezpieczny rozwój społeczny, polityczny, ekonomiczny i kulturowy. To właśnie na solidnym fundamencie (w przenośni i dosłownie) tych twierdz rodziło się państwo, z powodu którego często czujemy dumę oraz do którego ciągle się odwołujemy – Rzeczpospolita.



Nie przypadkiem syn twórcy zjednoczonego piastowskiego Królestwa, Władysława Łokietka, uzyskał miano Wielki, a każde dziecko nad Wisłą wie, że Kazimierz III „zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną”.



Zamki Kazimierza Wielkiego uległy zniszczeniom między innymi za sprawą Szwedów. Nienawidzących katolicyzmu heretyckich Szwedów – dodajmy. Część z kazimierzowskich konstrukcji przetrwała Potop, ale historia nie oszczędzała nas również po XVII wieku. Dzieła zniszczenia dopełnili zaborcy oraz dwa zbrodnicze totalitaryzmy z XX wieku.



Jednak nadszedł w końcu czas, by zerwać z bolesnym dziedzictwem przeszłości oraz „czczeniem porażek” uosabianych dzisiaj przez sterty kamieni. Czas wznieść na nowo z obecnych ruin dawne okazałe fortece i zamki, górujące nad okolicą i w ten sposób symbolizujące potęgę oraz majestat Królestwa Polskiego, Ojczyzny Polaków.


Odbudowa zamków, o jakiej podczas kongresu PiS w Przysusze wspomniał Jarosław Kaczyński, ma duże znaczenie dla tożsamości narodowej. Nie tylko w wymiarze edukacji o losach przodków, ale także wychowywania przyszłych pokoleń: pokazując gruzy, pokazujemy porażki; prezentując monumentalne twierdze, uczymy o stabilności starego porządku, który wbrew pierwszym skojarzeniom wcale nie zginął. Przeciwnie – jest trwalszy nawet niż zamki, gdyż po zdobyciu i spaleniu ich przez luterańskich Szwedów katolicka Rzeczpospolita nadal trwała i trwa wciąż (to już sprawa dyskusyjna - przyp. redakcji RCR), chociaż w gorszym, republikańsko-demokratycznym wydaniu.



Nie bez znaczenia w sprawie restauracji zamków jest również walor ekonomiczny proponowanej odbudowy, której inicjatywa wyjść miała od ministra ds. rozwoju, Mateusza Morawieckiego - jak zauważa na wPolityce.pl Maciej Pawlicki. Zamki to atrakcje turystyczne, wokół których toczy się ekonomiczne życie regionu. Tak było w średniowieczu. Tak jest nadal. Im więcej zamków, tym lepsza sytuacja gospodarcza Polski, często Polski prowincjonalnej. To także więcej zagranicznych turystów chcących zobaczyć nasz kraj i zapłacić nam za prawo do oglądania narodowego dziedzictwa.



Jednak mało kto zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt potencjalnej renowacji dziesiątków zamków z czasów dynastii Piastów – to wymiar monarchistyczny. Zamek, jak mało co na świecie, oddziałuje na naszą świadomość i kształtuje ją w zgodzie z kanonami starego, przedrewolucyjnego ładu. Górująca nad okolicą potężna kamienna konstrukcja na skałach pokazuje potęgę katolickiego królestwa, majestat monarchii, siłę panującego oraz stabilność systemu, który mimo pośledniejszej niż dzisiaj technologii wzniósł tak trwałe i zmyślne obiekty.



Odbudowa zamków, których Kazimierz Wielki wzniósł w swoim Królestwie ponad pół setki, w naturalny sposób zmusza do refleksji nad ustrojem i systemową przyszłością Polski. Czy chcemy kraju ze stabilną władza, godnym kierownictwem i odpowiedzialnymi elitami? A może zadowala nas demokratyczna kadencyjność, partyjniacka karuzela i żonglowanie stołkami oraz rządy nakierowanie głównie (bądź jedynie) na zysk własny oraz interesy sitwy lub ewentualnie grupy społecznej? W końcu – czy wolimy monarchiczną konstrukcję ze spiżu czy demokratyczną sklejkę? Wawel czy Stadion Dziesięciolecia?



Michał Wałach