sobota, 22 lipca 2017

Ultima Ratio: Fabryka przeniewierców – o nieposłuszeństwie woli Bożej


       Wielu jest nieszczęśników, którzy choć hojnie obdarowani przez Boga, to jednak sprzeniewierzyli dary odeń otrzymane i złożyli pokłon Księciu Tego Świata. Wiele było w historii osób wywyższonych przezeń ponad wszystkich ludzi, obdarowanych przywilejami i stanowiskami, którzy jednak wybrali zmysłowe uciechy i próżne zaszczyty, nie starając się obrócić swoich darów na chwałę Bożą i dla dobra bliźnich.

Na przykład Kardynał de Rohan, jeden z najbezczelniejszych lubieżników Francji doby przedrewolucyjnej urządzał  orgie, które szokowały cały kraj. Publicznie przyznawał się do ateizmu i romansował z licznymi kochankami. Nie oglądając się na powagę kapłaństwa, umizgiwał się nawet do królowej, co zaowocowało aferą naszyjnikową.

Mało kto pamięta, że Karol Maurycy de Talleyrand, znany wzorzec intryganta i wiarołomcy doby napoleońskiej, dostąpił łaski stanu kapłańskiego (i był nawet biskupem). Jednak zdradził swój stan – zrzucił sutannę i przeszedł na stronę rewolucji. Gdyby dochował wierności Bogu, może nie zakosztowałby władzy i jej przepychu, może nie wspomniałby o nim żaden podręcznik. Może oddałby życie na gilotynie lub w zapomnieniu na dnie lochu. Może do końca życia posługiwałby jako ubogi ksiądz gdzieś na głuchej prowincji. Bez wątpienia jednak najcięższa dola tu na ziemi jest stokroć lepsza od wiekuistego potępienia.
Liczni są kapłani, którzy porzuciwszy swój stan przelewali krew w szeregach rewolucji i dopuszczali się niewysłowionych niegodziwości.

„Wielu jest powołanych, lecz niewielu wybranych”. „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało” – tak powiada pismo. Pan Bóg udzielając człowiekowi szczególnych łask pozostawia mu rozum, aby mógł poznawać dobro oraz wolną wolę, aby swe szczególne dary pożytkował na czynienie dobra rozpoznanego przez rozum.  Jednak stając przed wolnym wyborem każdy może również wybrać zło, stając się złoczyńcą, lub bezpowrotnie trwoniąc swe niepowtarzalne dary.

Jak uczy Kościół, Ojciec nasz zwykł dotkliwie doświadczać dzieci, które szczególnie umiłował. Tak samo przecież materiały i narzędzia najwyższej jakości poddaje się najcięższym próbom, aby potwierdzić ich wyjątkowe walory. Aby ich użytkownik mógł być absolutnie pewien jakości ich wykonania i niezawodności w użyciu.

Tak to już jest, że aby być dobrym w jakiejś dziedzinie trzeba poświęcać wiele czasu i wysiłku na jej zgłębianie. Lecz aby stać się mistrzem trzeba przez wiele lat zadawać samemu sobie ogromne cierpienie i wszystko inne podporządkować żelaznym nakazom woli. I tak aby być dobrym pływakiem wystarczy spędzać na basenie kilka godzin w tygodniu. Lecz na mistrzostwo w tej dziedzinie trzeba harować na śmiertelnie ciężkich ćwiczeniach. Michael Phelps w ciągu czterech lat miał tylko jeden dzień wolny o treningu. W tym czasie trenował po dziesięć godzin dziennie, niejednokrotnie kończąc zasłabnięciem lub wymiotami.

Dlatego też fakt, że Bóg obiera kogoś swym narzędziem, nie zabezpiecza go przed upadkiem. Przeciwnie – czekają go stokroć cięższe pokusy. Człowiek taki musi się zdobywać każdego dnia na wysiłek stokroć większy, by nie upaść. Szatan piętrzy wtedy przed nim całe tabuny pokus, byle pokrzyżować plan Boży, byle odebrać Bogu dziecię, które szczególnie umiłował. Dlatego stawia przed oczyma wybranego obrazy miłe i szczególne, czule pieści miłość własną, aby na jej podkładzie rozbudzić pychę. Oferuje spełnienie wszystkich marzeń i dokonanie niezwykłych osiągnięć. Jest przebiegły – zamiast straszyć i szantażować oferuje ogromne korzyści. Mówi: Wiele otrzymałeś, lecz możesz otrzymać jeszcze więcej. Dlatego też ludzie, którzy zaszli daleko i wytrwali w cnocie, muszą być zawsze tytanami woli.

Szczególna miłość Boża i wyróżnienie ponad ogół wystawia człowieka na szczególną próbę. Władca może stać się krwiożerczym tyranem, znany działacz społeczny cynicznym wichrzycielem, zaś wybitny dziennikarz kłamliwą kanalią. I każdy z nich będzie wynajdował wzruszające usprawiedliwienia, aby zagłuszyć innych i własne sumienie. Jeżeli w każdej chwili trzeba wybierać między dobrem a złem, zaś droga do zbawienia zawsze jest stroma i wyboista, nie trudno o upadek.

W dniu sądu nie usprawiedliwimy się mówiąc „w tamtej chwili cnota była zawadą”, albo „kazano mi tak postąpić”, gdyż wszystkie nasze uczynki staną się wiadome i przejrzyste dla wszystkich. Wszelkie zamysły staną się jawne i zostaną ocenione przed nieprzekupnym sądem. Bez względu na okoliczności o naszej duszy decydujemy my sami i to my będziemy zdawać z niej sprawę przed Stwórcą.

Podejmując decyzje kierujemy się różnymi pobudkami, lecz nie możemy wiedzieć jaki będzie kres i gdzie nas one zaprowadzą. Chwila słabości wiele kosztuje, zaś zmysłowa uciecha szybko przemija. To co jawi się nam piękne i szlachetne, może w istocie być podłe i ohydne. Mądrość można pomylić z głupotą, a miłość bliźniego z egoizmem. W sytuacji gdy ani szczególne umiejętności ani łaska Boża nie zabezpiecza przed upadkiem, receptą może być tylko formacja duchowa oparta na  jednoznacznych wartościach kultywowanych w sposób twardy i bezkompromisowy za pomocą licznych umartwień i wyrzeczeń. Człowiek, który nie doświadczył nienawiści nie doceni potęgi miłości. Człowiek wychowany w biedzie znacznie bardziej będzie cenił wartość pieniądza. Czym siłownia dla ciała, tym cierpienia dla ducha. „Bo złoto bywa próbowane w ogniu, a ludzie bogobojni w piecu utrapienia” jak powiada Syracydes.

To dzięki tej tradycyjnej formacji Kościół mógł podnieść się i zwyciężyć mimo przeniewierstwa kapłanów. To dzięki niej naród może przetrwać pomimo degeneracji elit. Gdy jej brakuje, obiecujący i życzliwi ludzie upadają, gdy tylko spłyną na nich pierwsze zaszczyty. Pod brzemieniem pokus załamią się szybko niczym niewyćwiczony atleta pod zbyt wielkim ciężarem. Niech mają to na uwadze ludzie myślący, że pracują dla Narodu szukając taniego rozgłosu w mediach, albo młodzi księża głoszący, że służą Bogu odrzucając jego wolę i próbując narzucić własną.

Ultima ratio