Wykazałem uprzednio, iż pierwiastek
duchowy cechował pierwotnie nie tylko władzę królewską, ale i tradycyjną
arystokrację. Tak, jak w przypadku władzy monarszej rozpatrzmy
sytuację, w której pierwiastek ów nie jest szlachectwem wrodzonym, lecz
nabytym. Odnajdujemy tu różnicę analogiczną do tej, która istniała
pomiędzy inicjacją a inwestyturą. Inwestytura pokrywa się z zachodnim
mianowaniem na rycerza oraz z rytualnym powołaniem właściwym kaście
wojowniczej na innych obszarach; inicjacja zaś (pojęcie bardziej
bezpośredniej, osobistej i wewnętrznej natury) odpowiada heroicznej
akcji w jej tradycyjnym, sakralnym znaczeniu powiązanym z doktrynami
takimi jak „święta wojna” czy mors triumphalis. Drugą z
możliwości przedstawię później; tutaj, jako przykład pierwszej z nich,
poruszę jedynie kwestię ducha i tajemnicy średniowiecznego rycerstwa.
Po pierwsze, musimy być świadomi różnicy
istniejącej w czasach europejskiego Średniowiecza pomiędzy arystokracją
feudalną a rycerską. Pierwsza z nich związana była z ziemią i
wiernością (fides) danemu władcy, druga zaś była
ponadterytorialną i ponadnarodową wspólnotą, której konsekrowani do
wojennego kapłaństwa członkowie nie posiadali już ojczyzny, a tym samym
związani byli wiernością nie wobec ludzi, lecz wobec etyki, której
fundamentalnymi wartościami były honor, prawda, odwaga i lojalność1,
oraz wobec duchowego i uniwersalnego rodzaju autorytetu, którym był
przede wszystkim autorytet Cesarstwa. Rycerstwo i wielkie rycerskie
zakony były istotną częścią Cesarstwa, stanowiąc odpowiednik zakonów
monastycznych i duchowieństwa porządku kościelnego. Rycerstwo
niekoniecznie miało charakter dziedziczny: rycerzem można było również zostać,
o ile pretendent wykazał się czynami demonstrującymi zarówno jego
heroiczną pogardę wobec przywiązania do życia, jak i wyżej wspomnianą
wierność (w obu znaczeniach tego słowa). W najstarszych formach
mianowania, rycerz powoływał innego rycerza bez ingerencji kapłana, tak
jakby w wojowniku istniała siła „podobna do fluidu”, zdolna wytworzyć
nowych rycerzy przez bezpośrednie „przelanie”; ślady tej praktyki
odnaleźć można również w indoaryjskiej tradycji „wojowników powołujących
innych wojowników”. Szczególny rytuał religijny, którego celem było
mianowanie na rycerza, rozwinięto później.
To jednak nie wszystko; warto wspomnieć o
głębszym aspekcie europejskiego rycerstwa. Wskazówką może być to, że
rycerze dedykowali swe heroiczne czyny kobiecie; oddanie to
przybrało tak skrajne formy, że brane dosłownie byłoby absurdalne i
anormalne. Wyznanie kobiecie bezwarunkowej wierności było jednym z
najczęstszych tematów na dworach rycerskich; zgodnie z „teologią zamków”
nie było wątpliwości, że rycerz oddający życie za swą „kobietę” dzielił
tą samą obietnicę błogosławionej nieśmiertelności, którą osiągał
krzyżowiec zginąwszy podczas wyzwalania Świątyni. W tym kontekście,
wierność wobec Boga i wierność wobec kobiety zdają się ze sobą pokrywać.
W niektórych rytuałach „kobieta” rycerza-nowicjusza zdejmowała z niego
szaty i prowadziła do wody, tak aby mógł on oczyścić się przed
mianowaniem. Z drugiej strony, bohaterowie śmiałych wyczynów, w których
również „kobieta” odgrywała rolę, tacy jak Tristan i Lancelot, są
jednocześnie rycerzami Króla Artura oddanymi poszukiwaniu Graala, oraz
członkami tego samego zakonu „niebiańskich rycerzy” do którego należał
hyperborejski „Łabędzi Rycerz”.
W rzeczywistości kryją się za tym treści
ezoteryczne, które przekazywane w przebraniu osobliwych zwyczajów i
erotycznych opowieści ukrywane były przed osądem Inkwizycji czy zwykłym
ludem. To, co mówiliśmy o „kobiecie” rycerza odnosi się również w wielu
przypadkach do „kobiety” sławionej przez gibelińskich „wasali miłości” [Fedeli D'Amore]2,
co wskazuje na jednolity i precyzyjny, tradycyjny symbolizm. Kobieta,
której rycerz przysięga bezwarunkową wierność i dla której poświęca się
nawet krzyżowiec; kobieta prowadząca do oczyszczenia, uznawana przez
rycerza za nagrodę i czyniąca go nieśmiertelnym, jeżeli odda za nią
życie – ta kobieta jest przede wszystkim, jak przyznano dziś odnośnie
„wasali miłości”, wyobrażeniem „Świętej Mądrości”, mniej lub bardziej
dostrzegalnym ucieleśnieniem „transcendentnej, boskiej kobiety”
reprezentującej moc przeobrażenia duchowego oraz życia nieporuszonego
przez śmierć. Motyw ten jest częścią kompletnego, tradycyjnego systemu;
odnaleźć go można zresztą w obszernym cyklu legend i mitów. Ten sam
temat przewija się w opowieściach o wiecznie młodej Hebe, która zostaje
olimpijską żoną bohaterskiego Heraklesa; o Idunn (której imię oznacza
„odmłodzenie”, „odnowienie”) i o Gunnlöd, strażniczce magicznego napoju
Odrörir; o jasnej bogini Freyji, stale pożądanym celu „bytów
elementarnych”, bezskutecznie próbujących go osiągnąć; o Sigrdrifie i
Brunhildzie, wyznaczonej przez Odyna na ziemską oblubienicę bohatera,
który odważy się przejść przez ścianę ognia otaczającą jej komnatę3;
o kobiecie „Krainy żywych” i „Zwycięstwa” (Boagad), uwodzącej
galijskiego bohatera Conalla Cernacha; o egipskich kobietach
ofiarujących „klucz życia” i lotos odrodzenia; o azteckiej Teoyamiqui
prowadzącej zmarłych wojowników do „Domu Słońca”; o „silnych i pięknych
dziewczętach” przeprowadzających duszę prawego człowieka przez most
Kivad i stawiających ją w obliczu niebiańskich bóstw4; o
„silnej i świętej, pochodzącej od boga światła” Ardwisurze Anahicie,
którą człowiek prosi o „chwałę należącą do aryjskiej rasy i świętego
Zarathusztry”5, tzn. o mądrość i zwycięstwo; o będącej
emanacją „zwycięskiej Dolmy” oblubienicy tybetańskiego bohatera Gesara,
nie bez związku z podwójnym znaczeniem sanskryckiego terminu śakti,
oznaczającego zarówno „oblubienicę” jak i „moc”; o fravashi,
niebiańskich kobietach, które (tak jak Walkirie) są zarazem
transcendentnymi częściami ludzkiej duszy jak i bytami „obdarzającymi
zwycięstwem tych, którzy je przywołują, sprzyjającymi tym, którzy je
kochają, dającymi zdrowie tym, którzy są chorzy”6; itd. Motyw
powtarzający się w powyższych przykładach może pomóc nam zgłębić
ezoteryczny wymiar tej części literatury rycerskiej, która dotyczy
„kobiety” i jej kultu. Indoaryjska tradycja mówi, iż: Godność wojownika jest cenna nie dla miłości wojowniczej natury [w materialnym sensie], lecz dla miłości ducha [tej zasady Jaźni, która jest "światłem i nieśmiertelnością"] … Opuściła ona tego, kto dostrzega ją w czymkolwiek innym niż w Duchu7. Idea ta może pomóc w zrozumieniu rozpatrywanego tutaj, szczególnego aspektu rycerstwa.
Należy zwrócić uwagę na to, że w
niektórych przypadkach symbolika „kobiety” może przybrać negatywny,
„ginekokratyczny” charakter, sprzeczny ze związanym z rdzeniem rycerstwa
ideałem „duchowego męstwa”; wrócę do tego później. Typowe dla cyklów
typu heroicznego ciągłe, powtarzające się wykorzystywanie symboliki
kobiecej wyraża w rzeczywistości jedno: nawet w obliczu mocy, która może
go oświecić i poprowadzić ku czemuś więcej niż ludzkiemu, jedynym
ideałem bohatera i rycerza jest to aktywne i potwierdzające podejście,
które w każdej normalnej cywilizacji charakteryzuje prawdziwego
mężczyznę w przeciwieństwie do kobiety. To jest owa „tajemnica”, która w
mniej lub bardziej ukrytej formie ukształtowała część średniowiecznej
literatury rycerskiej i która bliska była tak zwanym Sądom Miłości,
zdolna nadać głębsze znaczenie często dyskutowanej kwestii czy „kobieta”
powinna preferować „kleryka” czy „rycerza”.8
Nawet osobliwe stwierdzenia niektórych
kodeksów rycerskich, według których rycerz (uznawany za posiadającego
nieomal kapłańską godność lub za „rycerza niebiańskiego” [Chevalier céleste])
ma prawo uczynić cudzą kobietę swą własną, włączając w to kobiety swego
suwerena, tak długo jak udowadnia, że jest najsilniejszy, i według
których posiadanie „kobiety” automatycznie wywodzi się z jego zwycięstwa
– wiązać należy z treściami, które omówiłem objaśniając legendę Króla
Lasu Nemi.
Wkraczamy tutaj w obręb realnego
doświadczenia, trzeba więc odrzucić pogląd, że są to wyłącznie oderwane
od działania, abstrakcyjne symbole. Muszę odesłać czytelników do swej
pracy Metafisica del sesso, gdzie stwierdziłem, że „kobieta
wtajemniczająca”, lub „kobieta ukryta” mogła być ewokowana w kobiecie
rzeczywistej; w książce tej wyjaśniłem również, że Eros, miłość oraz
seks znane i wykorzystywane były podług swych rzeczywistych,
transcendentnych możliwości. Wiele tradycyjnych nauk wskazywało na ten
potencjał, tak dalece jak określał on szczególny rodzaj ścieżki wiodącej
do skutecznego usunięcia ograniczeń empirycznej jaźni i partycypacji w
wyższych formach bytu. Natura wojownika okazywała w rzeczywistości
szczególną zdolność do tej ścieżki. Nie mogę tutaj jednak rozwinąć tego
punktu szerzej.
Zmaterializowane i rozproszone fragmenty
starożytnej symboliki odnaleźć można również w innych przypadkach,
takich jak fakt, iż tytuł „rycerza” związany jest ze szczególnym
prestiżem i że rycerz wydaje się być czasami tak bliski swego konia, że
dzieli z nim zarówno niebezpieczeństwo, jak i chwałę i może zostać
rytualnie zdegradowany jeżeli dopuści do tego, by zrzucono go z siodła.
Fakty te, powiązane z innymi źródłami starożytnego symbolizmu konia,
pozwalają wykroczyć poza wymiar czysto materialny. Koń pojawia się w
znanych mitach o Perseuszu i Bellerofoncie jako skrzydlate stworzenie
zdolne wznieść się do nieba, którego ujeżdżanie jest dla niebiańskich
bohaterów próbą. Symbolika staje się jeszcze bardziej przejrzysta w
platońskim micie, w którym wynik wyboru pomiędzy białym a czarnym koniem
determinuje transcendentny los ducha reprezentowanego przez jeźdźca
rydwanu9, oraz w micie o Faetonie, zrzuconym w porywczym
pędzie swych koni do rzeki Eridanos podczas przemierzania nieba w
słonecznym rydwanie. W swym tradycyjnym związku z Posejdonem, bogiem
żywiołu wodnego, koń odgrywał rolę symbolu elementarnej siły życiowej;
również w relacji z Marsem – kolejnym konnym bogiem klasycznej
starożytności – koń był ekspresją szczególnej siły, która w antycznym
Rzymie podlegała wojowniczej zasadzie. Jasny stanie się teraz sens dwóch
wyobrażeń mających w tym kontekście szczególne znaczenie. Po pierwsze, w
niektórych klasycznych przedstawieniach „bohaterski”, przeobrażony duch
ukazywany był jako rycerz lub w towarzystwie konia10. Drugim
wyobrażeniem jest tak zwany awatara Kalki: według indoaryjskiej
tradycji siła, która położy kres „ciemnemu wiekowi” ucieleśniona będzie w
formie białego konia; zniszczy on swych wrogów, zwłaszcza zaś mlecchas – zdegradowanych wojowników oderwanych od świętości11.
Nadejście awatary-Kalkiego zainauguruje odnowienie pierwotnej
duchowości. Ślady owych symbolicznych motywów można by prześledzić od
czasów świata rzymskiego aż po Średniowiecze.
Na bardziej relatywnej, historycznej
płaszczyźnie formalną podstawą europejskiego, arystokratycznego
rycerstwa był ryt mianowania sprecyzowany około dwunastego stulecia. Ryt
ten miał miejsce w czasie zbiegającym się z Wielkanocą lub
Pięćdziesiątnicą (wskazującym na ideę odrodzenia lub „zesłania Ducha”)
po dwu siedmioletnich okresach w służbie u księcia (w wieku od siedmiu
do czternastu, oraz od czternastu do dwudziestu jeden lat), podczas
których młodzieniec dowieść miał swej lojalności, wierności i męstwa12.
Najpierw następował okres postu i pokuty, następnie zaś symboliczne
oczyszczenie poprzez kąpiel, tak aby – jak mówi Redi – „rycerze ci wieść
zaczęli nowe życie i przyjęli nowe obyczaje”. Później następowało
„zbrojne czuwanie” (będące czasami pierwszym w kolejności): nowicjusz
spędzał noc w kościele modląc się na stojąco lub na kolanach (siedzenie
było ściśle zabronione), by Bóg pomógł mu osiągnąć to, czego mu
brakowało do powołania. Po rytualnej kąpieli rycerz, niczym neofici
antycznych Misteriów, wdziewał białą szatę jako symbol swej odnowionej i
oczyszczonej natury; czasami zakładał również czarne okrycie
przypominające o rozkładzie natury śmiertelnej oraz czerwoną część
stroju odnoszącą się do czynów, których miał się podjąć za cenę
przelania własnej krwi13. Kolejna była kapłańska konsekracja
położonej na ołtarzu broni, kończąca ryt, mający wzbudzić szczególny
wpływ duchowy i umocnić „nowe życie” wojownika, będącego teraz
wyniesionym do rycerskiej godności i przekształconym w członka
uniwersalnego zakonu reprezentowanego przez rycerstwo14. W
Średniowieczu miał miejsce prawdziwy rozkwit traktatów przedstawiających
broń rycerską jako symbol przymiotów duchowych lub etycznych; symbole
te miały w widoczny sposób przypominać rycerzowi o owych cnotach, łącząc
jednocześnie wszelki rycerski czyn z czynem wewnętrznym.
Łatwo byłoby wskazać odpowiednik
powyższego w mistycyzmie oręża odnajdywanym w innych tradycyjnych
cywilizacjach. Ograniczę się tutaj do przykładu japońskiej arystokracji
samurajskiej, dla której miecz (katana) był przedmiotem świętym.
Proces jego tworzenia był w Japonii podporządkowany ścisłym regułom;
wytwarzający go płatnerz nosił ceremonialne szaty, kuźnia zaś musiała
być rytualnie oczyszczona. Technika hartowania trzymana była w
całkowitej tajemnicy i przekazywana wyłącznie uczniowi przez mistrza.
Głownia miecza była symbolem duszy samuraja15 zaś jego
wykorzystanie podlegało ścisłym regułom; szkolenie w jego użyciu,
podobnie jak w przypadku innego oręża (np. łuku) mogło, poprzez związek z
Zen, wprowadzić osobę w wymiar inicjacyjny.
W spisie rycerskich cnót dokonanym przez
Rediego pierwszą jest mądrość, kolejnymi wierność, hojność i siła.
Według legendy Roland był znawcą dyscypliny teologicznej i o niej
właśnie dyskutował przed walką ze swym wrogiem Ferragusem. Gotfryd z
Bouillon przez niektórych współczesnych sobie zwany był lux monachorum (Światłem Mnichów); Hugo z Tyberiady, w swym Ordene de Chevalerie
przedstawił rycerza jako „zbrojnego kapłana”, który z racji dwóch
godności (wojskowej i kapłańskiej), miał prawo wejść do kościoła i za
pomocą swego świętego miecza strzec w nim porządku16. W indoaryjskiej tradycji widzimy członków wojowniczej arystokracji rywalizujących w mądrości i odnoszących zwycięstwo nad brahmana
(tj. reprezentantami kasty kapłańskiej, np. Ajataśatru przeciw Gargya
Balakiemu, Pravahana Jaivali przeciw Arunie; Sanatkumara przeciw
Naradzie, itd.); stających się brahmana, lub tak jak inni brahmana, będąc „tymi, którzy doglądają świętego ognia”17. Potwierdza to wewnętrzny charakter rycerstwa, w szerszym zaś sensie wojowniczej kasty świata Tradycji.
Wraz z upadkiem rycerstwa europejska
szlachta utraciła duchowy element będący punktem odniesienia dla jej
wyższej „wierności” i stała się częścią organizmu czysto politycznego,
tak jak w przypadku arystokracji państw narodowych, które wyłoniły się
po zmierzchu cywilizacji średniowiecznej. Zasady honoru i wierności
utrzymały się przy życiu nawet wtedy, gdy szlachcic nie był już nikim
więcej niż „oficerem króla”; jednakże wierność jest ślepa, jeżeli nie
odnosi się, choćby pośrednio, do czegoś wykraczającego ponad wymiar
ludzki. Toteż cechy, które przetrwały w europejskim szlachectwie i które
nie były odnawiane w swym pierwotnym duchu, ulec musiały zgubnej
degeneracji. Upadek duchowości monarszej niechybnie pociągał za sobą
upadek samego szlachectwa i otwierał drogę siłom niższego rzędu.
Wspomniałem o tym, że zarówno w swym
duchu jak i etyce rycerstwo jest organiczną częścią imperium, nie zaś
Kościoła. Prawdą jest, że rycerz niemal zawsze włączał do swych ślubów
obronę wiary. Powinno się to jednak uznawać raczej za ogólną oznakę
wojowniczego oddania czemuś ponadosobowemu, niż za świadome wyznanie
wiary w jego ścisłym, teologicznym sensie. Gdy spojrzeć pod tegoż
powierzchnię staje się jasne, że najsilniejsze „pędy” kiełkującego
rycerstwa czerpały swój „sok” z zakonów i ruchów mających do tego
stopnia woń herezji dla Kościoła, by ów nie omieszkał ich prześladować.
Doktryny Albigensów nawet z tradycyjnego punktu widzenia nie mogą być
uznane za nienaganne; nie możemy jednak nie zauważyć, zwłaszcza w
odniesieniu do Fryderyka II i Aragonów, pewnego związku pomiędzy
Albigensami a stojącym wbrew rzymskiej Kurii w obronie ideału
imperialnego nurtem rycerstwa, który podczas krucjat odważył się dojść
(nie bez powodu) aż do Jerozolimy, postrzeganej niemal jako centrum
duchowości wyższej niż ta, która ucieleśniona była w papieskim Rzymie.
Jednak najbardziej charakterystyczny
przypadek stanowią templariusze, ascetyczni wojownicy, którzy porzucili
przyjemności świata w celu podjęcia dyscypliny niepraktykowanej w
klasztorach, lecz na polach bitew, i którzy kierowali się wiarą
uświęconą bardziej przez krew i zwycięstwo niż przez modlitwę.
Templariusze posiadali swą własną ukrytą inicjację o nader istotnych
szczegółach, choć przedstawianych przez oskarżycieli w odcieniach
bluźnierstwa. We wstępnej części rytuału kandydaci do najwyższego
stopnia świątynnego wtajemniczenia mieli ponoć, pośród innych rzeczy,
odrzucać symbol krzyża i potwierdzać, że doktryna Chrystusa nie prowadzi
do zbawienia. Templariusze byli również posądzani o podejmowanie
niejawnych kontaktów z „niewiernymi” i o odprawianie niegodziwych
rytuałów. Były to jednak, jak nadaremnie powtarzano podczas ich procesu,
tylko symbole. Według wszelkiego prawdopodobieństwa nie była to kwestia
bluźnierczej bezbożności, lecz potwierdzenia niższego charakteru
egzoterycznej tradycji reprezentowanej przez dewocyjne chrześcijaństwo,
co konieczne było w celu wzniesienia się do wyższych form duchowości.
Jak celnie zauważono, na transcendencję wskazuje samo miano
„templariuszy”. „Świątynia” jest bardziej wzniosłym, pełnym i wiążącym
pojęciem niż „kościół”. Świątynia dominuje nad kościołem. Kościoły
popadają w ruinę, świątynia trwa jednak jako symbol pokrewieństwa
religii i przenikającego je wiecznego ducha.18
Kolejnym charakterystycznym punktem odniesienia rycerstwa był Graal.19
Legenda o Graalu dobrze odzwierciedla ukryte dążenia gibelińskich
rycerzy; również ona zawiera ukryte treści, których nie można przypisać
samemu Kościołowi lub chrześcijaństwu. Nie tylko Graal nie uznawany jest
przez oficjalną tradycję katolicką, lecz zasadnicze elementy tej
legendy związane są z tradycjami przedchrześcijańskimi, a nawet
nordycko-hyperborejskimi. Mogę tutaj tylko przypomnieć czytelnikowi, że w
najbardziej istotnych wersjach legendy Graal przedstawiany jest raczej
jako kamień (niebiański lub „lucyferyczny”) niż mistyczny
kielich; że wydarzenia związane z Graalem mają niemal bez wyjątku
bardziej heroiczny i inicjacyjny, niż chrześcijański i eucharystyczny
charakter; że Wolfram von Eschenbach mówi o Rycerzach Graala jako o
„Templeisen”; i w końcu, że Świątynne insygnia (czerwony krzyż na białym
tle) odnaleźć można na okryciu niektórych rycerzy Graala oraz na żaglu
statku, którym odpływa Perlesvaux (Parsifal), by nigdy nie powrócić.
Warto wspomnieć, że nawet w najbardziej schrystianizowanych wersjach
legendy wciąż odnaleźć można pozakościelne odniesienia. Graal jako
świetlany kielich, którego obecność wywołuje magiczny entuzjazm i
antycypację ponadludzkiego życia, miał zostać zabrany po Ostatniej
Wieczerzy i śmierci Jezusa przez anioły do niebios, skąd powróci dopiero
wtedy, gdy na ziemi powstanie ród bohaterów zdolnych do jego obrony.
Głowa tego rodu ustanowić ma zakon oddanych temu celowi „doskonałych”
lub „niebiańskich rycerzy”. Odnalezienie Graala w jego nowej ziemskiej
siedzibie i przynależność do takiego zakonu, identyfikowanego często z
Rycerzami Okrągłego Stołu Króla Artura, było „mitem” i najwyższym
ideałem średniowiecznego rycerstwa. Zważywszy na to, że Kościół
Katolicki wywodzi się bezpośrednio i nieprzerwanie z pierwotnego
chrześcijaństwa, fakt, iż schrystianizowany Graal pozostanie zaginiony
do czasu ustanowienia rycerskiego raczej, niż kapłańskiego zakonu
poświadcza najwyraźniej, że stoi za nim inna tradycja niż katolicka czy
apostolska. Co więcej, w niemal wszystkich tekstach dotyczących Graala
symbol „świątyni” (wciąż dość kapłański) porzucony jest na rzecz symbolu
dworu lub królewskiego zamku jako tajemniczego, niedostępnego i dobrze
bronionego miejsca, w którym Graal był trzymany. Centralną treścią
„tajemnicy” Graala, poza próbą ponownego zespolenia złamanego miecza,
jest restauracja królestwa; oczekuje się tu rycerza, który przywróci
autorytet upadłego królestwa oraz pomści lub uleczy króla, który jest
ranny, sparaliżowany, lub w stanie katatonicznym. Krzyżujące się
odniesienia wiążą te wątki zarówno z mitem imperialnym jak i z samą ideą
najwyższego, niewidocznego, „polarnego” centrum świata. Oczywiste jest,
że w owym cyklu, wywierającym rzeczywisty wpływ na świat
średniowiecznego rycerstwa, aktywna była szczególna tradycja. Miała ona
niewiele wspólnego z tradycją religii panującej i mimo iż adoptowała
czasami niektóre elementy chrześcijaństwa, mogła to robić w celu
lepszego wyrażenia swych treści, lub przeciwnie, w celu ich ukrycia.
Graal jest w rzeczywistości mitem „religii królewskiej”, potwierdzającym
to, co powiedziano wyżej o ukrytej duszy rycerstwa.
Jeżeli spojrzeć na zewnętrzną sferę
powszechnego wyobrażenia życia i etyki, uwzględnić należy ogólne ramy
twórczego i korygującego przeobrażenia podjętego pod wpływem świata
rycerskiego przez chrześcijaństwo. Nie mogło ono pojednać się z etosem
rycerstwa i opowiedzieć za ideą „świętej wojny” inaczej niż przez
odejście od zasad tej dualistycznej i eskapistycznej duchowości, przez
którą było charakteryzowane w odróżnieniu od tradycyjnego świata
klasycznego. Chrześcijaństwo musiało zapomnieć o słowach Augustyna: „Ci,
którzy mogą myśleć o wojnie i znosić ją bez wielkich cierpień, doprawdy
stracili poczucie człowieczeństwa”; o bardziej radykalnym wywodzie
Tertuliana i jego ostrzeżeniu: „Pan rozbroił żołnierzy, gdy nakazał
Piotrowi odłożyć miecz do pochwy”20; o męczeństwie św.
Maksymiliana i Teogona, którzy woleli raczej umrzeć niż służyć w armii;
oraz o przedbitewnych słowach św. Marcina: „Jestem żołnierzem Chrystusa;
nie wolno mi dobywać miecza”. Kościół musiał również nadać rycerskiej
zasadzie honoru znaczenie dość różne od tego, które zgodne byłoby z
chrześcijańską zasadą miłości; ponadto, musiał on dostosować się do
moralności bardziej heroicznej i pogańskiej niż ewangelicznej, oraz
„przymknąć oko” na wypowiedzi takie jak Jana z Salisbury: „wojenny fach,
godny uznania i konieczny, ustanowiony został przez samego Boga”;
musiał w końcu dostrzec w wojnie ścieżkę mogącą mieć znaczenie
ascetyczne i unieśmiertelniające.
Co więcej, to właśnie dzięki odstępstwu
Kościoła od dominujących w pierwotnym chrześcijaństwie założeń
średniowieczna Europa w wielu swych aspektach doświadczyła ostatniego
przejawu świata tradycyjnego.
- Por. Hue le Maine, „Quis plus craient mort que honte n’a droit en seignorie” (Kto bardziej niż hańby obawia się śmierci, nie ma prawa do szlachectwa); Aye d’Avignon, „Miex vauroie morir que ä honte extre en vie” (Lepiej umrzeć, niż żyć w hańbie) (w: L. Gautier, La Chevalerie, Paryż, 1884, s. 29). Rycerską przysięgą były słowa: „W imię Boga, który nie kłamie!”, odpowiadające bezpośrednio aryjskiemu kultowi prawdy, zgodnie z którym bogiem wszystkich przysiąg był Mithra, zaś mistyczna „chwała” opuściła Króla Jimę gdy ów po raz pierwszy skłamał. W Prawach Manu (4.237) czytamy, iż moc ofiary obracana jest przez kłamstwo wniwecz.
- Zob. J. Evola, Lo yoga della potenza, 1949; oraz J. Evola, Metafisica del sesso, 1958.
- Wspomina o tym Edda: Gylfaginning, 26, 42; Hávamál, 105; Sigrdrifumál, 4-8., Gunnlöd strzeże boskiego napoju, tak jak helleńskie Hesperydy złotego owocu. (Czyn, który doprowadził Heraklesa do Hesperyd należy do tych, które dały mu olimpijską nieśmiertelność). Sigrdrifa „budzącemu” ją Sigurdowi jawi się jako kobieta obdarzona mądrością i przekazująca wiedzę o runach zwycięstwa. Możemy również przywołać tradycję „cudownej kobiety” oczekującej na górze na „bohatera lśniącego jak słońce”, który zamieszka z nią na zawsze (Fiölsvinsmál, 35-36, 42, 48-50). Pierścień ognia wokół śpiącej „kobiety” przypomina barierę blokującą według chrześcijańskiego mitu wejście do Edenu po upadku Adama (Gen. 3:24).
- Są to fravashi, opisane w Vendidad, 19.30.
- Yashna, 10.7.
- Yasht, 12.23-24.
- Brhad-aranyaka Upanisad, 2.5-6.
- Ricolfi zauważył (w: Studi sui Fedeli d’Amore [Mediolan, 1933]), że „w trzynastym stuleciu boski intelekt przedstawiany był zazwyczaj w określeniach nie męskich, lecz żeńskich”: nazywany był Mądrością, Wiedzą, lub „Naszą Panią Inteligencją”. Mężczyzna natomiast był czasami symbolem tego, co aktywne; wyraża to ideał związany bardziej ze ścieżką „wojownika” niż „kleryka”.
- Platon, Faidros, 254b.
- Tak jak w przypadku płaskorzeźb z Tanagry i Tyru; w drugim przypadku dusza, okryta tylko w chlamys, trzyma konia za uzdę; tuż obok znajduje się istotny symbol drzewa i węża.
- Visnu Purana 4.3.24.
- W nieprzypadkowo obranym czasie Wielkanocnym, jeszcze przed czasami Jezusa wiele ludów zwykło świętować obrzęd „rozpalania ognia”; był to element związany z licznymi tradycjami typu „solarnego”. Odnośnie dwu siedmioletnich okresów rycerskiego nowicjatu, powinniśmy przypomnieć o wychowaniu greckim, nie bez powodu wykorzystującym ten sam rytm (Platon, Alkibiades, 1.121 e, Aksjochos, 366 d): według tradycyjnych nauk liczba siedem kierowała rytmem rozwojowym sił działających wewnątrz człowieka i natury.
- Te trzy kolory, odnajdywane czasem w symbolice trzech szat (np. u Bernarda z Treviso), są kluczowe dla hermetycznej Ars Regia, ponieważ reprezentują trzy momenty inicjacyjnego odrodzenia; „czerwień” koresponduje ze „Złotem” oraz „Słońcem”.
- Jeżeli wykorzystywane w rycerskim mianowaniu określenie adoubler wywodzi się z anglosaksońskiego dubban, „uderzać” (w nawiązaniu do silnego ciosu zadawanemu nowicjuszowi przez osobę powołującą), może to symbolizować rytualne „umartwienie”, którego ludzka natura rycerza musiała doświadczyć przed partycypacją w wyższej naturze. W ukrytym języku „wasali miłości” znajdujemy wzmianki o „byciu zranionym”, „trafionym przez śmierć”, „Miłość”, lub wizję „Kobiety”.
- [Inazo Nitobe, Bushido - Dusza Japonii, Bydgoszcz, 2001, s. 81-84.]
- Pośród dwunastu palatynów znajdował się również zbrojny kapłan, biskup Turpinus, autor zawołania „Chwała naszemu szlachectwu, Montjoie!”. Zob. również legendarny przemarsz Króla Artura przez Montjoie poprzedzający uroczystą koronację w Rzymie; trzeba zwrócić uwagę, że rzeczywista etymologia słowa Montjoie związana jest z Mons Jovis (etymologia ta zasugerowana została przez R. Guénona).
- Visnu Purana 4.2.19.
- Odnośnie etosu Templariuszy, św. Bernard w swym De laude novae militiae (rozdz. 4) pisze: „Żyją skromnie w zgodnej wspólnocie, nie żeniąc się, nie mając dzieci ani żadnej rzeczy na własność, włączając w to swą wolę. … Zwykle nie noszą zdobnych strojów; pokryci są kurzem, z dumnym i surowym spojrzeniem w swych spalonych słońcem twarzach. Przygotowując się do bitwy zbroją się w wiarę wewnątrz, zaś żelazo na zewnątrz, nie nosząc zdobnych insygniów i zbywając na pięknych siodłach dla swych koni. Ich jedyną ozdobą jest oręż, którym posługują się dzielnie w najwyższych niebezpieczeństwach, nie lękając się liczby ani siły wroga. Całą swą wiarę pokładają w Panu Zastępów i walcząc za Niego szukają albo pewnego zwycięstwa, albo świętej i zaszczytnej śmierci na polu bitwy”.
- Tematyka Graala (oraz Templariuszy) została szerzej poruszona w mojej pracy Il mistero del Graal e l’idea imperiale ghibellina.
- Augustyn, O Państwie Bożym, 19.7; Tertulian, De corona, 11.
tłumaczenie z ang. i niem. KS