środa, 10 maja 2017

Filip Paluch: Kilka porad, jak nie odejść z organizacji


1481513560827
      Każdego z nas dopadają nieraz kryzysy. Nie ma się czego wstydzić, zwątpienie, niewiara, znudzenie i zniechęcenie, nie są, jak wielu się wydaje, wynalazkami XXI wieku, lecz były obecne tu zawsze, wiążą się bowiem z ułomną naturą człowieka. Jak sobie z nimi radzić? Czy faktycznie dobrym rozwiązaniem jest oświadczyć ja już z tego wyrosłem! To zabawa dla młodych, którzy nie mają rodziny, pracy itd. Czy to, że wielu ludzi rezygnuje z działalności narodowej, jest faktycznie spowodowane przejściem na wyższy poziom pracy dla Narodu, czyli posiadania rodziny? A może faktycznie jest coś takiego w naszym „ruchu” co nie pozwala ludziom zostać na dłużej. Jedni wytrzymują kilka miesięcy, drudzy kilka, czasami kilkanaście lat. Nie spotkałem jednak na swojej drodze nikogo, kto byłby przy zupełnie zdrowych zmysłach i zajmował się działalnością nacjonalistyczną lat kilkadziesiąt. Inną rzeczą jest, że mówiąc o kilkudziesięciu latach stażu, cofamy się przed rok 1989 i dalej, próżne więc nasze poszukiwania. Osobiście uważam, że ogromną szkodą dla wszystkich organizacji jest brak starszego pokolenia. Ojców, którzy mogli by doradzić młodym. Doświadczonych, którzy pomagaliby omijać błędy i zagrożenia, których sami doświadczyli, którzy stanowili by wzór stałości i niezachwiania.

Możemy powiedzieć, że prawda jest niestety gorzka, choć wolę ją określić śmieszną, wręcz komiczną. Zawsze myślałem, że w określonych środowiskach następuje naturalne krążenie elit, zmiany w kadrach następują dla dobra ruchu i za obopólnym porozumieniem. Z moich obserwacji środowiska wynika, jednak, że ta fluktuacja wynika z kompromitacji. Moglibyśmy stworzyć nowy termin: fluktuacja kompromitacji. Tak jak gdyby wewnętrzna siła nie pozwalała zbyt długo działać w stanie progresywnej stabilności. Ktoś nie wyloguje się z facebooka, ktoś zamieszka w lokalu organizacyjnym, ktoś w skutek wielkich snów o potędze skłóci ze sobą wszystkich, inny będzie miał takie parcie na szkło, że będzie chciał wyskoczyć z lodówki. Można załamywać ręce, albo krzyczeć caps lockiem: A TY CO ZROBIŁEŚ DLA SPRAWY !!!!1111JEDEN  Pozwolę sobie przypomnieć, jednak, że śmiech jest zdrowszy. Wróćmy do początku: mamy kryzysy i nie zawsze wiemy jak sobie z nimi radzić. Postaram się dać Wam kilka porad, które wielokrotnie ratowały mnie od rzucenia tego wszystkiego kąt, jak źle skręconego papierosa. Sądzę, że po dziewięciu latach pracy organizacyjnej, (policzyłem bo właśnie znalazłem swoje pierwsze wezwanie na przesłuchanie), mam kilka ciekawych spostrzeżeń, choć nie mniej ciekawe mogą być Wasze, o które proszę byście zostawili w komentarzu.
  1. Pierwszy kryzys zawodowy, statystycznie pojawia się po 2-3 latach pracy. Coraz częściej pokolenie milenialsów chce zrezygnować z wykonywanego zawodu już po roku od zatrudnienia. To co nas zniechęca to rutyna, brak natychmiastowych efektów naszych działań lub w ogóle ich nieefektywność. Dla pracy organizacyjnej poświęcamy sporą część naszego życia i nie chcemy mieć wrażenia, że to czas zmarnowany, to zrozumiałe! Pierwszy kryzys ma często charakter powierzchowny – łatwo go zatem zażegnać. W tym momencie musimy zdać sobie sprawę, że jesteśmy tylko śmiesznie małym wycinkiem czasu, jednym mgnieniem wiosny, która przecież jest częścią całego cyklu zmieniania się pór roku. Warto zastanowić się nad efektem działań, które podejmujemy. Może zniechęcenie wypływające z zarywania dwóch nocy w tygodniu na rozklejanie plakatów, nie widząc wzrostu frekwencji na akcjach i spotkaniach, jest uzasadnione. Może warto na co dzień inwestować w rzeczy trwałe takie jak rozwój osobisty, podejmowanie działań lokalnych, intensywne mobilizacje zostawiając na wydarzenia szczególne? Może warto zdać sobie sprawę z tego, że rozwój nacjonalizmu to także rozwój naszej osoby. Wykształcenie, dom, praca, rodzina i związki – to rzeczy bardzo istotne. Jedno nie powinno przysłaniać drugiego! Działaj rozsądnie i pamiętaj: nikt nie jest wstanie jechać zbyt długo na najwyższym biegu.
  2. Gdziekolwiek byś nie działał pamiętaj, nigdy nie jesteś w organizacji sam jedyny. Każda grupa to zbiór różnych osobowości i poglądów. Łączą was nacjonalistyczne imponderabilia i wartości, dzielić was może wszystko inne. Narzucając swoje zdanie innym, nie widząc przy tym entuzjastycznej realizacji Twoich wymarzonych planów, możesz szybko się zniechęcić. Szanuj innych i zawsze staraj się dążyć do konstruktywnego porozumienia. I w drugą stronę: nie pozwalaj narzucać sobie zdania, które nie jest Twoje. Pracując na rzecz czyichś pomysłów, których nie czujesz, nigdy nie osiągniesz satysfakcji. Nie obrażaj się, ale dąż do porozumienia i pamiętaj: Twoje zdanie jest ważne, jednak zawsze w organizacji musi zostać zachowana hierarchia – nieraz trzeba podporządkować się przełożonym. To nie powód do zniechęcenia.
  3. Mierz siły na zamiary. Zbyt długo bujając w obłokach, marząc o prezydenckim fotelu, rzeczywistość może kopnąć Cię ostro w cztery litery i pomieszać Ci zmysły. Zdaj sobie sprawę z tego co jesteś w stanie osiągnąć, a co na razie jest poza Twoim zasięgiem. Szkoda tracić czasu i energii na senne marzenia. Zamiast marzyć o Belwederze, zastanów się czy może mógłbyś wnieść coś wartościowego do życia Twojej dzielnicy czy parafii. W ten sposób zdobędziesz doświadczenie, które kiedyś może popchnąć Cię do rzeczy bardziej spektakularnych, a przede wszystkim przysłużysz się faktycznie Twojej lokalnej społeczności. Widząc efekty swoich działań zaczniesz czerpać radość z tego co robisz.
  4. Racjonalne podejście do działalności to podstawa. Nie zapominaj jednak o tym, że choć mówi się o pozytywistycznym aspekcie idei narodowej, to duch romantyzmu zawsze będzie się gdzieś unosił. Ułańska fantazja to to co nieraz rozpala nasze serca. Czy wdrapywanie się po rynnie na drugie piętro by zerwać flagę unii europejskiej jest mądre? Nie. Czy bawi? Jeszcze jak!
  5. Nie patrz na innych. W organizacji zawsze są woły pociągowe, które ciągną ten wózek do przodu, osoby które na nim jadą i Ci którzy zostają w tyle. To zupełnie normalne. Jeśli będziesz oglądał się za siebie i myślał o tym, że skoro koledzy nie muszą, to czemu Ty masz dawać z siebie wszystko, nigdy nie będziesz zadowolony. Staraj się działać tak by być indywidualnym wzorem dla innych. Jeśli nie Ty, to kto?
  6. Już tego nie czujesz? Każdy działacz nieraz zastanawia się nad tym pytaniem. Czy może już z tego wyrosłem? Czy nie warto by było poświęcić czas na coś innego? Czy moje zdarte na manifestacji gardło cokolwiek zmieni? Nacjonalizm to pełna paleta barw. Nie musisz korzystać ze wszystkich z nich! Każdy z nas woli jedną bądź drugą paletę kolorów. Zastanów się nad tym co sprawia Ci największą satysfakcję. Na tej palecie kolorów znajdź jeden, który Cię w pełni odzwierciedla i sprawia, że szybciej zaczyna Ci bić serce. Można organizować zgromadzenia publiczne lub konferencje, być prelegentem lub słuchaczem, publicystą i czytelnikiem. Nie musisz być wszystkim na raz, nie wszystkim musisz się interesować.
  7. Nacjonalizm to nie jest sztywny kanon postaci i dzieł. Koledzy zaczytują się w Degrellu i Dziennikach Turnera? To świetnie, ale jeśli Ciebie to nie bawi to nic złego, że wolisz Wyspiańskiego czy Łysiaka. Podstawy trzeba mieć, to nie ulega wątpliwości, nie każdy musi być jednak wybitnym znawcą. Tyle.
  8. Rozbijaj schematy! Wykonywanie tych samych czynności przez zbyt długi czas, może zmęczyć. Staraj się zmieniać miejsca spotkać, wychodzić z szablonów działania. Wspólna gra w piłkę jest tak samo ważna jak referat odczytany na spotkaniu. Czasami można z jednego bądź drugiego zrezygnować.
  9. Integruj się! Nacjonalizm to przyjaźń. Możesz oczywiście być samotnym wilkiem, który zamiast wspólnego wyjścia na piwo woli wojować po społecznościowych forach, ale szybko staniesz się… Szurem. Zgrana ekipa, to trwała ekipa.
  10. Jeżeli żadna z tych rad nie trafiła do Ciebie i dalej jesteś zrezygnowany jak żaba Pepe, to znaczy że coś się dzieje. Daj sobie chwilę luzu i się zastanów. Ostatecznie lepiej odejść z organizacji i zrzucić z serca ten ciężar obowiązku, do którego się nie poczuwasz. Nie oszukując siebie, będziesz szczęśliwszym człowiekiem. Nie oszukując kolegów, będziesz po prostu fair. Pamiętaj jednak, że to, iż te porady do Ciebie nie trafiają, to nie znaczy, że problem nie jest do rozwiązania. Nacjonalizm to wielka idea, której nie da się ogarnąć w kilku słowach. Samo wypisanie pojęć, które ją definiują, zajęło by kilka stron maszynopisu. Im bardziej rozumiemy czym jest nacjonalizm, tym bardziej staje się on dla nas ideą fascynującą, dodającą skrzydeł do wielkich idealistycznych dzieł. Gdy dołożymy do tego szczyptę wiary w to, że nasze poglądy nie tylko są słuszne, ale obiektywnie dobre, Nacjonalizm staje się przygodą na całe życie, która dzień po dniu nas zaskakuje. Jako katolicy mamy obowiązek nieustannie pogłębiać swoją wiarę także na poziomie znajomości faktów, teologii, nauki Kościoła. Jako narodowcy również musimy to robić względem naszej idei. Człowiek, który nieustannie poszerza swoją wiedzę, nie popada tak łatwo w zwątpienie, które przecież czyha na nas każdego dnia. Niech końcowym mottem tego tekstu będą słowa wybitnego francuskiego naukowca Ludwika Pasteur, które możemy odnieść także do nas: Mało wiedzy oddala od Boga. Dużo wiedzy sprowadza do Niego z powrotem.
Za:  http://3droga.pl/idea/filip-paluch-kilka-porad-jak-nie-odejsc-z-organizacji/