Po sobotnich demonstracjach w Chemnitz, w których udział
brało około 8 tysięcy osób w niedzielę na ulice wyszło jeszcze więcej –
15 tysięcy osób. Znów doszło do starć nazistów z Antify i lewaków z
protestującymi przeciwko polityce imigracyjnej Merkel.
Zamieszki i rozruchy rozpoczęły się w sobotę 26 sierpnia, po tym jak
dwóch nielegalnych imigrantów z Syrii i Iraku zamordowało Niemca w
czasie miejskiego festynu. Od tego czasu przez Chemnitz niemal
codziennie przewalają się demonstracje przeciwko polityce Merkel i
mediom, które przedstawiają protesty jako marsze rasistów i skrajnej
prawicy.
Kontrmanifestacje organizują naziści z Antify i lewackie organizacje,
które starają się blokować legalne marsze mieszkańców Chemnitz. Obydwie
grupy są oddzielane przez kordony policji, ale i tak dochodzi do starć.
W sobotę 1 września rannych zostało 8 osób, w niedzielę już 11.
Kontrmanifestacje wspierane są oficjalnie przez liderów SPD, CDU i
Zielonych. W weekend mieszkańcy Chemnitz zorganizowali „Milczący Marsz”
idą przez miasto m.in z portretami osób zamordowanych przez
nielegalnych, sprowadzonych przez Merkel.
W okolicy XII-wiecznej Roter Turm (Czerwonej Wieży) demonstranci
zostali zaatakowani przez nazistów z Antifi i inne lewackie bojówki. 11
osób zostało rannych i odwiezionych do szpitali. Policja zatrzymała 300.
Chemnitz powoli staje się „poligonem” walki pomiędzy władzą, partiami
establishmentu jak SPD, CDU i Zieloni, które oficjalnie popierają
administrację, a zwykłymi mieszkańcami Chemnitz, po których stronie
opowiada się Alternatywa dla Niemiec.
Niemcy mają też dość kłamliwej propagandy mediów, która przedstawia
ich protesty przeciwko polityce imigracyjnej jako ekscesy rasistów i
„skrajnej prawicy”.