Bodajże w zeszłym roku albo dwa lata temu Robert Winnicki powiedział na
zakończenie Marszu Niepodległości, że "PiS toruje narodowcom drogę do
władzy". Słów tych nie dało się oczywiście traktować poważnie, bo
narodowcom brakowało wówczas i brakuje też dziś tożsamości
ideowo-politycznej odróżniającej ich wyraźnie od PiS.
Wystarczy zajrzeć do programu RN, gdzie brak jest na przykład zapisów o
wyprowadzeniu naszego kraju z NATO i usunięciu z naszej ziemi wojsk
amerykańskich, a jedynie stwierdzenie że "nie mogą być one jedynym
filarem bezpieczeństwa". Czyli - zdaniem RN - obce wojska w naszym kraju
to "filar bezpieczeństwa", a nie ograniczenie podmiotowości. Gdzie tu
zatem różnica z PiS?
Generalnie, PiS zabrał narodowcom część idei (odkłamanie historii
powojennego podziemia antykomunistycznego), ale przede wszystkim
skutecznie zaraził je własnymi "ideami" (paranoja antykomunistyczna
rodem z IPN, insurekcjonizm).
Teraz premier Morawiecki powtórzył już któryś raz, że na 11 listopada
"powinien iść jeden, może nawet 200-tysięczny, marsz dla wszystkich". W
domyśle - z udziałem i pod faktycznym kierownictwem PiS. Oczywiście,
"marsz bez faszyzmu, ksenofobii, antysemityzmu". W domyśle - bez
akcentów np. kresowych i bez przypominania o Polakach na Wileńszczyźnie,
czy o Rzezi Wołyńskiej, bez symboli ONR-owskich etc. Równocześnie
PiS-owski kandydat na prezydenta Warszawy chciałby zdelegalizować ONR -
oczywiście za to wszystko, czego PiS nie chciałby na tegorocznym MN,
żeby np. Georgette Mosbacher się nie oburzyła i nie zaraportowała
nieprzychylnie do Waszyngtonu.
Czy tylko mi się wydaje, że rozgrywa się tu większą grę dla
przechwycenia MN i wykastrowania go z niewygodnych dla amerykańskiego
hegemona i jego warszawskich podwykonawców treści i środowisk? Bo
wszystkie te puzzle jakoś zaskakująco się układają.
Dla PiS coś takiego jak niezależny MN jest niebezpieczne, bo odkleja go
od prawej ściany i wychowuje pokolenie, które przynajmniej na poziomie
symboli jest na prawo od PiS i którego PiS bezpośrednio nie kontroluje. A
biorąc pod uwagę, co dzieje się w Niemczech (AfD, Chemnitz), Austrii
(Kurz, Strache), Francji (Le Pen), Włoszech (Salvini), Holandii
(Wilders), Belgii (Nowy Sojusz Flamandzki), to Waszyngton i jego
namiestnicy z PiS mogą bać się wyrośnięcia w Polsce prawicy skłonnej do
większej niezależności wobec USA niż prawica postsolidarnościowa.
Dlatego drodzy koledzy narodowcy, jak powiedział Zbigniew Stonoga: "PiS
będzie was tak ruchał, jak was PO nie ruchała - aż was będą kukle
swędziały!". PiS nie tylko nie otworzy wam drogi do władzy, ale chce was
wygnać z waszego własnego marszu (delegalizacja ONR, zakaz ksenofobii
etc.) i przejąć go samemu (wypowiedzi Morawieckiego).