Modernistyczne "duchowieństwo" |
Seksualność, zmysłowość, erotyka, przyjemność małżonków – w
Kościele (gwoli ścisłości trzeba zaznaczyć iż w artykule jest mowa o kościele modernistycznym, niestety utożsamianym przez większość ludzi z katolickim - przyp. Redakcji RCR) mówi się na ten temat coraz więcej. Katolik niemal każdego dnia
bombardowany jest wielką ilością tekstów o tej tematyce, nawet jeśli
odwiedza wyłącznie katolickie portale internetowe. Czy tak rzeczywiście
powinno być? Jak to się stało, że nagle zapomnieliśmy o ascezie i
skromności?
Od początku swojej historii Kościół nauczał życia ascetycznego i
praktykował je. W rzeczywistości jest to jedna z cech, która odróżnia go
od świata i która w istocie potwierdza samą autentyczność jego wiary.
Albowiem w jaki sposób mógłby on trwać i nawrócić takie mnóstwo na życie
w czystości i umartwieniu, które jest tak niezgodne z upadłą naturą,
gdyby wiara, jakiej naucza, była nieprawdziwa?
Do XX wieku duch ascetyzmu w Kościele dominował: do czasu aż zaczął
on być osłabiany przez przeciwnego ducha – ducha świata, a mianowicie upadłą naturę.
Ten drugi duch w ciągu stuleci zwiększył zasięg i nabrał mocy, a teraz
przenikał do umysłów i dusz samych duchownych. Wahająca się wiara, marna
formacja doktrynalna, słabość moralna, brak odwagi, powierzchowność i
sentymentalizm ze strony hierarchii – to wszystko z pewnością odegrało
rolę w ich konsekwentnych próbach pogodzenia tego ducha z wiarą
katolicką. Moment jego oficjalnego wejścia do Kościoła zaznaczał Sobór
Watykański II.
Jeśli chodzi o seksualność, duch ten jest widoczny w nowym
akcentowaniu nieokreślonej „miłości” w samym centrum etyki małżeńskiej.
To akcentowanie jest najpierw widoczne w ostatnim Magisterium w dokumencie soborowym Gaudium et spes
(§ 48), a później zostało skodyfikowane przez prawo kanoniczne (CIC,
1983) w odwróceniu porządku celów małżeństwa. Na nauczanie Magisterium
na temat seksualności później zwłaszcza wpływ miło i przyczyniło się do
jego rozwoju oficjalne rozporządzenie dotyczące przyjmowania Komunii
Świętej i „teologia ciała”.
Zastanówmy się więc, jak wygląda dziś:
1) nowa koncepcja miłości w Gaudium et spes, a następnie w prawie kanonicznym;
2) relacja pomiędzy grzechem śmiertelnym a przyjmowaniem Komunii Świętej;
3) tak zwana „teologia ciała”
1. „Miłość”
A. Gaudium et Spes
W trakcie Soboru Watykańskiego II było dążenie do umieszczenia dwóch
celów małżeństwa (prokreacji i miłości małżeńskiej – por. niżej) na tym
samym poziomie, przeciwnie do stałego nauczania Tradycji, którego
kulminacją była deklaracja komisji kardynałów, jaką powołał Pastor Angelicus i
jego własna wyraźna deklaracja tylko dziesięciolecie przed Soborem.
Mistrz generalny dominikanów, kard. Browne, powstał ze słowami „Caveatis! Caveatis!”
i ostrzegł zgromadzenie, że przyjęcie tej definicji byłoby pójściem
wbrew całej Tradycji Kościoła i wypaczeniem całego sensu małżeństwa, ale
jego słowa spotkały się z rozbawieniem ojców soborowych.
Po zagorzałej debacie, zgodzono się na niejasne stwierdzenie
kompromisowe, mianowicie takie: „Z samej zaś natury swojej instytucja
małżeńska oraz miłość małżeńska nastawione są na rodzenie i wychowanie
potomstwa” (GS, 48). W świetle tradycyjnej etyki małżeńskiej to
stwierdzenie jest ortodoksyjne, gdyż utrzymuje, że zarówno instytucja
małżeńska, jak i miłość małżeńska są skierowane na prokreację i
wychowanie dzieci. Jest ono natomiast otwarte na heterodoksję, gdyż
tworzy bliską więź pomiędzy małżeństwem a miłością, które to powiązanie w
rzeczywistości może wspierać doktrynę, że małżeństwo to miłość (jak w
opisie małżeństwa jako „głębokiej wspólnoty życia i miłości małżeńskiej”
na początku tego samego fragmentu GS) albo doktrynę, że małżeństwo ma
miłość za swój główny cel (jak już jest widoczne to w Humanae Vitae i jak daje się do zrozumienia w nowym kodeksie, co zobaczymy poniżej).
B. Prawo kanoniczne
W Kodeksie prawa kanonicznego z r. 1917 (kan. 1013) czytamy:
„Podstawowym celem małżeństwa jest prokreacja i wychowanie potomstwa;
drugorzędnym celem jest wzajemna pomoc i remedium na pożądliwość”. W Kodeksie
z roku 1983 (kan. 1055) czytamy natomiast: „Małżeńskie przymierze (...)
[jest] wspólnotą (...) skierowaną ze swej natury do dobra małżonków
oraz do zrodzenia i wychowania potomstwa”.
Późniejszy kanon różni się od wcześniejszego tym, że:
i) cel, który według wcześniejszej nauki był celem podstawowym
(prokreacja i wychowanie dzieci), jest umieszczony po tym, który według
poprzedniej nauki był celem drugorzędnym (dobro małżonków);
ii) dobro małżonków nie jest już w ogóle zdefiniowane: czy to jako „miłość”, czy jako coś innego;
iii) dobro małżonków nie jest określone jako „podstawowe” ani dobro
dzieci nie jest określone jako „drugorzędne”, chociaż odwrócenie ich
porządku to sugeruje;
iv) remedium na pożądliwość nie jest już wspominane;
v) słowo „cel” także nie jest już stosowane.
Zajmiemy się teraz krótko – w ich relacji do nowego kanonu:
a) „dobrem małżonków”,
b) „remedium na pożądliwość”,
c) pojęciem celowości.
a) Dobro małżonków
Zauważamy, że określenie „dobro małżonków”, które oznacza miłość,
zaczyna być z braku definicji rozumiane jako miłość uczuciowa, a w
szczególności jako miłość seksualna. Powodem tego jest to, że miłość
uczuciowa jest najoczywistszym sensem „miłości”, a w kontekście
małżeńskim najoczywistszym typem miłości uczuciowej jest miłość natury
seksualnej.
To, że zamiarem autora kanonu było dobro małżonków w rozumieniu
seksualnym, potwierdza umieszczenie „dobra małżonków” przed „zrodzeniem i
wychowaniem potomstwa”, tym samym sugerując, że miłość, do której
nawiązuje, jest w istocie miłością seksualną: jako środek do celu
prokreacyjnego.
Jednym słowem kanon, zapowiedziany w Gaudium et spes,
posiada tak erotyzującą tendencję, że „życie seksualne (...) nabiera w
umyśle i sumieniu przeciętnego czytelnika wrażenia i wartości celu
samego w sobie”. Ta tendencja miała się nasilić w późniejszym
Magisterium.
Według natomiast tradycyjnej doktryny dobro małżonków (miłość
małżeńska) jest rozumiane przede wszystkim jako „wzajemna pomoc” i tylko
w drugiej kolejności jako „remedium na pożądliwość”. Ponieważ wzajemna
pomoc jest określona jako „prokreacja i wychowanie potomstwa”, musi
wyraźnie nade wszystko polegać na ich współpracy dla podstawowego celu
ich małżeństwa: to znaczy prokreacji, a w szczególności wychowania ich
potomstwa. Fakt, że „remedium na pożądliwość” wymienia się po „wzajemnej
pomocy”, oznacza, że rola, jaką seksualność odgrywa w małżeństwie, jest
podrzędna.
b) Remedium na pożądliwość
Kościół uczy, że seksualność jest nieuporządkowana w konsekwencji
grzechu pierworodnego. Grzech ten był przyczyną, oprócz innych,
pożądliwości ciała, która jest nieładem, brakiem panowania i dążeniem
zmysłów i uczuć do ich własnego zaspokojenia niezależnie od rozumu.
Małżeństwo zapewnia „remedium na pożądliwość” ofiarując odpowiedni i
uczciwy kontekst dla korzystania z tej zdolności. W tradycyjnym
nauczaniu Kościoła ten aspekt małżeństwa jest określany albo jako
trzecia celowość małżeństwa, albo – tak jak tutaj – jako część drugiej
celowości.
Zatajając ten aspekt małżeństwa innowatorzy zdają się traktować
seksualność jako czysto naturalne zjawisko i coś ze swej istoty dobrego,
abstrahując od doktryny o grzechu pierworodnym i od negatywnego
światła, jakie rzuca on na tę zdolność.
c) Celowość
Zauważyliśmy, że słowo finis (cel albo celowość) jest nieobecne w nowej definicji (jak już to było w Gaudium et spes).
Koresponduje to z awersją do myślenia scholastycznego i terminologią,
jaka charakteryzuje Sobór Watykański II oraz ostatnie Magisterium jako
całość. Skutkiem tego jest brak precyzji i jasności w ogóle, a w tym
kanonie w szczególności. Cel czy celowość danej rzeczy określa jej
naturę. Kościół zawsze uczył, że (podstawowym) celem małżeństwa jest
prokreacja. To określa jego naturę: Bóg ustanowił małżeństwo dla
potomstwa.
Co oznacza stwierdzenie, że małżeństwo jest „skierowane ze swej
natury do dobra małżonków oraz do zrodzenia i wychowania potomstwa”? Czy
oba te elementy są na tym samym poziomie, jak innowatorzy pragnęli
ogłosić na Soborze? Ale jeśli tak, to jak natura jednej rzeczy może być
określana przez dwa odmienne cele? Czy też pierwszy element jest
głównym, gdyż jest wspomniany jako pierwszy? Ale jeśli tak, to co
oznaczałoby stwierdzenie, że głównym celem małżeństwa jest „dobro
małżonków” albo miłość seksualna, jak sugeruje kanon (por. wyżej)? Czy
seksualność nie jest sama w sobie skierowana na prokreację, jak żołądek
na trawienie, a oko na widzenie? I czy nie wiąże się to z tym, że celem
małżeństwa jest w końcu prokreacja? A w tym przypadku – dlaczego nie
umieścić prokreacji na pierwszym miejscu?
*
W tym podrozdziale zwróciliśmy uwagę na przyciemnienie tradycyjnego
nauczania oraz to, w jaki sposób „miłość”, a w szczególności miłość
seksualną, wyeksponowano kosztem pożądliwości, celowości i prokreacji.
Jednym słowem, zauważyliśmy, w jaki sposób subiektywizm zdobył przewagę
nad obiektywną rzeczywistością, a „pozytywne” elementy nad elementami
„negatywnymi”.
*
Nim przejdziemy do następnego podrozdziału, niech nam będzie wolno
krótko pokazać, w jaki sposób późniejsze Magisterium potwierdziło
znaczenie przyznane tutaj miłości seksualnej. Nowa koncepcja małżeństwa
skodyfikowana w prawie kanonicznym (CIC 1983) była przytaczana w różnych
encyklikach papieskich, takich jak Familiaris consortio i Katechizmie Kościoła Katolickiego (§ 1601)
W Katechizmie tym znajdujemy także doktrynę, że „płciowość
jest podporządkowana miłości małżeńskiej mężczyzny i kobiety” (2360).
Tutaj miłość małżeńska jest rozumiana jako miłość seksualna i nie ma
nawet już wzmianki o prokreacji.
Inną nową doktrynę na temat seksualności odnaleźć można w Katechizmie w
paragrafie 2332: „Płciowość wywiera wpływ na wszystkie sfery osoby
ludzkiej w jedności jej ciała i duszy. Dotyczy ona szczególnie
uczuciowości, zdolności do miłości oraz prokreacji i – w sposób
ogólniejszy – umiejętności nawiązywania więzów komunii z drugim
człowiekiem.
Ale, co to oznacza, że „płciowość wywiera wpływ na wszystkie
aspekty osoby ludzkiej”? W jaki sposób może ona wpłynąć na czysto
duchowy aspekt osoby, zaangażowanej na przykład w swoją relację z
Bogiem? I w jaki sposób dotyczy to „umiejętności nawiązywania więzów
komunii z drugim człowiekiem”? Więzy komunii mogą być tworzone lub
wzmacniane: albo racjonalnie, jak wówczas, gdy udzielam komuś jałmużny,
albo emocjonalnie, jak wtedy, gdy wyrażam swoje uczucie dla kogoś.
Jednak seksualność z pewnością nie dotyczy pierwszego przypadku ani siłą
rzeczy nie dotyczy również tego ostatniego. Ten ostatni przypadek
obejmuje miłość zmysłową, ale miłość seksualna nie jest jedyną formą
miłości zmysłowej, jaka istnieje. Istnieje również miłość rodzinna, na
przykład wówczas, gdy matka bierze dziecko w objęcia.
Tutaj ponownie seksualności przyznaje się znaczenie, tym razem
poprzez jej upowszechnianie, bardziej w zgodzie z psychologią freudowską
niż jakąkolwiek zdrową – nie mówiąc już o katolickiej – antropologią.
Nie sposób zaprzeczyć, że od czasu ogłoszenia Gaudium et spes widzimy przenikającego do Kościoła i nasilającego się ducha erotyczności w nauce o etyce małżeńskiej.
( Powyższy tekst stanowi fragment szerszego artykułu poświęconego
nauce Kościoła o małżeństwie. Dalszy ciąg opublikujemy na naszych
łamach już wkrótce).
Don Pietro Leone
Źródło: Rorate Caeli
tłum. Jan J. Franczak