Jak stwierdza Michał Kołodziejczak, od
roku w rolnictwie nie zmienia się nic. Nadal w polskich chlewniach
popłoch sieje wirus ASF, fatalnie wygląda sytuacja na rynku wołowiny, a w
najbliższym czasie kryzys ma dotknąć branżę mleczarską. Wg lidera
partii Prawda, nadal istnieje problem sprzedaży importowanych warzyw pod
polską flagą. Dlatego też działacz zapowiedział kolejne działania,
które mają zamanifestować rosnące problemy polskiego rolnictwa.
W nagranym wczoraj materiale filmowym
Michał Kołodziejczak przypomina co działo się niemal dokładnie rok temu,
bo 17 lipca, w Dawidach na Lubelszczyźnie. Wówczas to dzisiejszy lider
partii Prawda, a wówczas działacz Unii Warzywno-Ziemniacznej i lider
rodzacej się Agro Unii, stanął na czele protestu w tej miejscowości,
który miał na celu zablokowanie wybijania zdrowych świń pod pretekstem
prewencyjnych działań w związku z panującym na tych terenach wirusem
ASF. - Udało się uchronić kilka gospodarstw przed wybiciem zdrowych
świń, żeby przypadkiem w najbliższym czasie nie zachorowały na ASF.
Dzięki tej interwencji udało się zablokować ASF na tym terenie na długi
czas. Co się okazało po roku? Po roku ASF wraca ze zdwojoną siłą.
Codziennie obserwujemy występowanie ASF w kolejnych gospodarstwach. Co
kilka dni słyszymy, że przyczyną tego jest niedopełnienie zasad bioasekuracji
przez rolników. Co kilka dni słyszymy, że pieniądze nie będą wypłacane
rolnikom za zabite świnie, bo maja ognisko w swoim gospodarstwie, bo nie
dopełnili wszystkich odpowiednich formalności. W każdym gospodarstwie można znaleźć jakieś niedociągnięcia
tylko dlatego, że tak są skonstruowane przepisy. Po roku obserwujemy,
że wieprzowiny w Polsce brakuje i jest jej o wiele za mało, a branża
została zniszczona. Obserwujemy kolejne gospodarstwa, które są zamykane.
Wczoraj w jednym z gospodarstw zabito 500 loch w gospodarstwie, które
prowadzi reprodukcje świń, a później te warchlaki były sprzedawane
okolicznym producentom tuczników, żeby produkować zdrową wieprzowinę. Co
słyszymy dzisiaj? Rolnik jest przesłuchiwany przez weterynarię przez
kilka godzin w ciągu całego dnia. Coś nie do pomyślenia. Rolnik, który
powinien być broniony przez system, jest oskarżany. Mówimy rolnik, a to
gospodarstwo rodzinne z czwórką dzieci. Przed nimi widmo upadku i
bankructwa, bo wirus, który powinien zostać zatrzymany przez działania
państwa nadal niszczy gospodarstwa. Co mamy zrobić? Kolejny raz mamy wychodzić na ulice i dopominać się żeby rolnikowi zostały wypłacone pieniądze?
Rok temu kilkaset osób wyszło na ulice w miejscowości Dawidy. Jakie
były tego konsekwencje? Weterynaria zgłosiła do prokuratury, że rolnicy
nie pozwolili przejechać samochodowi, który miał zawieźć weterynarię, by
ta zabiła świnie. Później sąd nas uniewinnił. Ale czy mamy takimi
wyjściami na ulicę zawsze się bronić? - pyta Kołodziejczak.
W swoim wystąpieniu lider Prawdy
przypomniał, iż działania ruchu, który inicjował, rozpoczęły się od
obrony rynku polskich warzyw i ziemniaków. - Wychodziliśmy na ulice bo były przepakowywane ziemniaki z południa i zachodu Europy w polskie opakowania. Codziennie dostaję sygnały, że przepakowywane są ziemniaki z rumuńskich opakowań w polskie i są sprzedawane jako krajowe. Czy my znowu mamy wychodzić na ulice? Czy państwo nie działa? - pyta raz jeszcze działacz.
- Mamy rynek wołowiny w zapaści.
Wielu rolników dzwoni i skarży się, że nie będą sprzedawali bydła za
4,40 zł/kg, gdy w sklepie mięso to jest sprzedawane kilka razy drożej.
To jest nie do pomyślenia, to jest coś nienormalnego. Mamy też wychodzić
na ulice i dochodzić swoich praw? Inne niepokojące sygnały dochodzą z
rynku mleka. Mleko tanieje i będzie coraz tańsze. Czy to jest normalne, że państwo nie staje po stronie obywateli i nie będzie bronić produkcji żywności? - zadaje
kolejne pytania Kołodziejczak. Dodaje, że do niedawna rolnikom
wmawiano, że mamy do czynienia z zasadami wolego rynku i powinni się oni
dostosować do panujących reguł. - Widzimy, że jak nie ma krajowej żywności, to ceny szybują i będą nadal szły w górę.
Jeżeli rolnictwo nie zostanie docenione, to za niedługo żywność będzie
wyjątkowo droga. Nikt nie jest głupi i naiwny, żeby za półdarmo
przywozić nam żywność zza granicy – zauważa Kołodziejczak i dodaje,
że wielu grupom zależy żeby zarabiać i wykończyć polskie rolnictwo.
Stwierdził, że istnieje lobby, które chce doprowadzić do tego aby
zablokować polski eksport wołowiny. Dodaje, że nie pozostanie bierny w
tej sytuacji i zapowiedział „działania z pazurem”, które będą odpowiedzią na obecną sytuację w rolnictwie.
Paweł
Hetnał – absolwent Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej.
Wieloletni dziennikarz portali i gazet lokalnych z terenu Podbeskidzia.