niedziela, 7 lipca 2019

Projekt „Zatrzymaj Aborcję” wciąż zamrożony, czyli o podkomisji, która nie robi nic

     Podkomisja, która istnieje tylko po to, by istnieć. W ten sposób możemy określić sejmowy sztuczny twór powołany do rozpatrzenia projektu ustawodawczego „Zatrzymaj Aborcję”. 

2 lipca 2018 odbyło się posiedzenie Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Obrońcy życia wstrzymali oddech, oczekując na przyjęcie projektu kładącego kres legalnemu zabijaniu chorych dzieci. Nic z tego. Utworzono podkomisję, która miała rozpatrzyć projekt. Właśnie minął rok od jej powstania. Przez całe 12 miesięcy podkomisja nie przedstawiła żadnych efektów swojej pracy, mało tego – oprócz zebrania, którego wynikiem było wyłonienie przewodniczącego, nie spotkała się ani razu.


Poseł Grzegorz Matusiak (Prawo i Sprawiedliwość) tuż po pierwszym i jedynym posiedzeniu powiedział, że prace nad projektem „Zatrzymaj Aborcję” są priorytetem. Dziś możemy zweryfikować jego słowa. 12 miesięcy to dużo czasu. Przy odrobinie dobrej woli można było z łatwością zamknąć temat i uratować kolejne ludzkie istnienia. Zwoływanie zebrań podkomisji należy do przewodniczącego, a więc to on odpowiada za jej dotychczasową bezczynność.

Bierność posła Matusiaka powoduje konkretne dramaty ludzkie

Regularnie przypominamy posłowi Matusiakowi o tym, o czym najwyraźniej woli nie pamiętać. W wielu miastach odbywają się pikiety sprzeciwiające się jego bezczynności i informujące o horrorze, jaki nadal rozgrywa się na polskich porodówkach. Skutkiem bierności posła jest śmierć 3 dzieci dziennie, co w skali roku daje ponad 1000 ludzkich istnień. Za tymi liczbami kryją się realne dramaty. Jest ograniczona wiarygodność badań prenatalnych i lekarze, którzy na podstawie wątpliwych wyników nachalnie namawiają do aborcji traktując ją jak oczywistość, są zrozpaczeni rodzice bez wsparcia i jest w końcu dziecko – najsłabsze i bezbronne, o którego życiu i śmierci prawo pozwala swobodnie decydować. Za każde odebrane życie odpowiada podkomisja, która nie spełnia swojej funkcji, a konkretnie jej przewodniczący.

Przypomnijmy, jak prosty i jasny jest projekt „Zatrzymaj Aborcję”. Zakłada usunięcie z dotychczasowej ustawy zaledwie jednego podpunktu. Zmiana kosmetyczna, a w istocie oznaczająca nadanie przyrodzonego i niezbywalnego prawa do życia dzieciom, które prawdopodobnie urodzą się obarczone wadami rozwojowymi. Około 96% aborcji w Polsce to aborcje eugeniczne. Czy wszystkie zabijane dzieci są rzeczywiście chore? Z pewnością nie. Nie wykonuje się ponownych badań martwych ciał, by zweryfikować diagnozę, natomiast wiemy o wielu przypadkach zdrowych dzieci, którym przepowiadano śmierć czy kalectwo. Niejednokrotnie wada nie jest tak poważna jak sądzono, że będzie. Mały człowiek przed narodzeniem jest dla nas nadal w dużej mierze zagadką. Trzeba tylko przestać ustalać własne kryteria przyznawania prawa do życia i nie różnicować go ze względu na stan zdrowia. Nasz projekt poparło ponad 830 tysięcy obywateli. Oni wszyscy czekają na jego uchwalenie.

Natalia Klamycka