Pomimo ogłoszenia we czwartek
pięciodniowego zawieszenia operacji tureckiej w Syrii przeciwko Kurdom,
agencja Associated Press donosi o sporadycznych walkach. Jednocześnie,
gdy prezydent USA świętuje chwilowe zwycięstwo swojej delegacji,
amerykańscy kongresmeni zapowiadają dalsze sankcje. Syrii grozi
powtórzenie scenariusza z Iraku po inwazji amerykańskiej w 2003 r., gdy
zapanował chaos sprzyjający powstaniu Al Kaidy i w konsekwencji ISIS.
Turcja zgodziła się w czwartek na 120-godzinne zawieszenie operacji przeciwko kurdyjskim bojownikom w północnej Syrii, ogłosił wczoraj wiceprezydent USA Mike Pence, po szeroko zakrojonych rozmowach z prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem.
Pence powiedział, że przerwa po tygodniowej ofensywie Turcji ma pozwolić kurdyjskim bojownikom YPG (Powszechne Jednostki Ochrony), tworzącym główny człon Syryjskich Sił Demokratycznych sprzymierzonych z koalicją amerykańską w walce przeciwko dżihadystom Państwa Islamskiego, spokojnie wycofać się ze strefy buforowej o szerokości około 32 km na południe od granicy tureckiej.
Wiceprezydent amerykański podkreślił, że zatrzymanie działań wojennych miało na celu zapewnienie „pokoju i bezpieczeństwa na porządku dziennym” w niestabilnym regionie i udało się je wynegocjować po pięciu godzinach rozmów między tureckimi a amerykańskimi urzędnikami.
Jednak lokalne kurdyjskie media donosiły, iż syryjski kurdyjski polityk, Aldar Xelil, który często wypowiadał się w imieniu syryjskich Kurdów stwierdził: - Wcześniej uznaliśmy, że propozycja wejścia Turcji na głębokość 30 km na terytorium Syrii została odrzucona. Dodał, że Kurdowie będą się bronić, jeśli zostaną zaatakowani podczas zawieszenia broni.
Pence wyjaśnił, że Turcja i Stany Zjednoczone „wspólnie zgodziły się” na prowadzenie rozmów pokojowych na temat losów terytorium i kontynuacji walki z bojownikami ISIS , z których część uciekła od czasu rozpoczęcia przez Turcję ofensywy.
Dnald Trump po ogłoszeniu zawieszenia broni oznajmił, że w tej sytuacji zaplanowane sankcje gospodarcze wobec Ankary nie są już konieczne. Wyjaśnił, że trochę „twardej miłości” wobec Turcji przyniosło efekty. Wyraził także dumę ze Stanów Zjednoczonych i ze swojej „niekonwencjonalnej ścieżki”, która pozwoliła na uratowanie „wielu milionów istnień”.
Pence'owi podczas czwartkowych rozmów towarzyszyli sekretarz stanu Mike Pompeo i doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Białego Domu Robert O'Brien.
Kongresmeni postrzegają zawieszenie broni jako porażkę i rezygnację z amerykańskich celów w Syrii
Mimo zawieszenia broni przywódcy Senatu amerykańskiego nie próżnują i ogłosili plany legislacyjne z szeroko zakrojonymi sankcjami wobec Turcji za ofensywę przeciwko bojownikom kurdyjskim, ale także za zakup rosyjskiego systemu obrony przeciwrakietowej wbrew życzeniom USA.
Od czasu rozpoczęcia tureckiej operacji, której jednym z celów była zmiana demograficzna – w miejsce Kurdów Turcy chcą osadzić Arabów, wyznających islam sunnicki – przesiedlono wg ONZ około 160 tys. osób, a wg Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka, nawet 300 tys. osób.
Speaker Izby Reprezentantów Nancy Pelosi (Demokraci) i lider mniejszości Senatu Charles Schumer (Demokraci) zaatakowali prezydenta Trumpa za to, że zgodził się nie stosować sankcji wobec Turcji za „pozorne zawieszenie broni”.
„Decyzja prezydenta o cofnięciu sankcji wobec Turcji za brutalne atakowanie naszych kurdyjskich partnerów w zamian za pozorne zawieszenie broni, poważnie podważa wiarygodność amerykańskiej polityki zagranicznej i wysyła niebezpieczny komunikat do naszych sojuszników oraz przeciwników, że nie można ufać naszemu słowu” – napisali kongresmeni we wspólnym oświadczeniu.
Amerykańska delegacja w zamian za zawieszenie broni, które miałoby być przedłużone po ewakuacji Kurdów, zgodziła się znieść sankcje nałożone w poniedziałek i nie nakładać nowych ograniczeń.
Zawieszenie broni było ostatnim zwrotem akcji w trwającej kilka dni politycznej batalii między Trumpem a prawodawcami na Kapitolu.
Członkowie obu partii ostro skrytykowali decyzję prezydenta o wycofania wojsk amerykańskich z północnej Syrii, torującej drogę inwazji tureckiej. Schumer i Pelosi dodali w czwartek, że Erdoğan „nic nie dał”, a Trump „dał mu wszystko”.
„ISIS wciąż stanowi zagrożenie, z pewnością teraz bardziej niż wcześniej, zanim prezydent Trump dał Erdoganowi zielone światło na inwazję w Syrii” – zaznaczono w oświadczeniu.
„Jedynymi beneficjentami polityki prezydenta są nasi przeciwnicy: ISIS, Baszar Assad, Władimir Putin i Iran. Dzisiejsza decyzja dodatkowo stanowi argument, że prezydent Trump nie uważa Putina za zagrożenie dla naszego kraju” –kontynuowali.
Sen Mitt Romney przestrzegał, że zawieszenie broni jest „dalekie od zwycięstwa”. Senator Chris Van Hollen który wprowadził ustawę o sankcjach z senator Lindsey Graham wcześniej w czwartek, obiecał, że będzie nadal naciskał na swój projekt. Senator Chris Murphy członek Senackiej Komisji Spraw Zagranicznych dodał, że „to zasadniczo daje Erdoğanowi wszystko, czego chce”. - To nie jest zwycięstwo dyplomatyczne. To zwieńczenie porzucenia Kurdów przez Trumpa – ostrzegał.
Jednostronna decyzja prezydenta Trumpa o wycofaniu wojsk amerykańskich z regionu kurdyjskiego w północnej Syrii - zdaniem amerykańskich polityków - poważnie zagroziła wszystkim amerykańskim celom w Syrii. Obejmowały one ochronę autonomicznej enklawy kurdyjskiej jako quid pro quo dla wyjątkowego militarnego wkładu milicji kurdyjskiej w likwidację Państwa Islamskiego i zdobycie jego stolicy, Rakki, kosztem tysięcy istnień ludzkich. Obejmowały one również zapobieganie ponownemu przywróceniu kontroli przez rząd Baszara el-Asada w północnej Syrii (bardzo ważnym celem USA w Syrii było ograniczenie zasięgu i wpływów Rosji oraz Iranu w tym kraju). Wreszcie jednym z głównych celów polityki amerykańskiej w Syrii i Iraku było zapobieganie odrodzeniu się ISIS. Wszystkie te cele teraz zostały pogrzebane – wskazują kongresmeni.
Zawiedziona przez USA YPG desperacko zawarła sojusz z rządem Asada. Mówi się, że syryjskie siły rządowe szybko przemieszczają się do enklawy kurdyjskiej w kierunku granicy z Turcją. Kurdowie uzasadnili swoją decyzję oświadczeniem, iż obowiązkiem rządu syryjskiego jest ochrona integralności terytorialnej państwa. Jest to poważna zmiana wcześniejszego stanowiska YPG, która walczyła z Asadem o zdobycie autonomii i chciała zapobiec wtargnięciu wojsk reżimowych do proto-państwa kurdyjskiego.
Szefostwo YPG miało nadzieję, że amerykańska obecność wojskowa na tym obszarze nie tylko powstrzyma atak turecki, ale także zniechęci reżim Asada do wysłania swoich wojsk na terytorium kurdyjskie.
Wg niektórych analityków od polityki bliskowschodniej, wydaje się, że YPG i jej ramię polityczne, PYD porzuciły swój cel autonomii w zamian za zapewnienie przetrwania narodu kurdyjskiego w obliczu napadu tureckiego, który – jak się obawiano – przybierze ludobójcze rozmiary.
YPG i kierowane przez nią Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF), były do niedawna postrzegane przez decydentów w Waszyngtonie jako bariera powstrzymująca wpływy rosyjskie i irańskie w północnej Syrii. Teraz, gdy YPG jest sprzymierzona z Asadem, to tylko kwestia czasu, jak rosyjscy doradcy wojskowi i wspierane przez Iran szyickie bojówki zaczną działać w enklawie kurdyjskiej.
Mogą zyskać Rosjanie i Irańczycy. Zagrożenie przegrupowania bojowników i odtworzenia ISIS
Prezydent Asad był w stanie odwrócić losy wojny domowej w Syrii, głównie dzięki pomocy rosyjskiego lotnictwa i waleczności wspomagających go bojowników Hezbollahu wspieranych przez Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej i irańskie siły specjalne Kuds (jednostka specjalna w strukturze irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej).
Zarówno Rosja, jak i Iran są zainteresowane zdobyciem przyczółków w północnej Syrii, i opowiadają się za skonsolidowaniem kontroli w całej Syrii przez Asada. Rosja jest również zainteresowana uzyskaniem dostępu do terytorium w pobliżu granicy z Turcją w celu wzmocnienia swojej siły przetargowej z Ankarą w sprawie enklawy Idlib w północno-zachodniej Syrii. Podczas gdy region Idlib znajduje się pod nominalną ochroną Turcji, atakuje go kilka frakcji islamistycznych, które Turcji trudno kontrolować.
Te grupy islamistyczne są zagorzałymi wrogami zarówno Asada, jak i Rosji. Moskwa chciałaby albo całkowicie je wyeliminować, albo wypędzić z terytorium Syrii. W tym celu przeprowadziła kilka ataków lotniczych na enklawę Idlib z naruszeniem podpisanej w zeszłym roku w Soczi umowy z Turcją. Kreml twierdził, że Ankara nie była w stanie dotrzymać swojej części zobowiązania dot. rozbrojenia frakcji islamistycznych i zaprowadzenia porządku w Idlib.
Strategiczna pozycja Rosji w stosunku do Idlib prawdopodobnie zostanie wzmocniona, gdy tylko uzyska ona dostęp do kurdyjskiego regionu w północnej Syrii, który graniczy z Idlib.
Również Iran mógłby znacznie zyskać na przywróceniu kontroli Asada nad enklawą kurdyjską. Sam Teheran boryka się z własnymi problemami kurdyjskiej mniejszości dążącej do secesji. Kurdyjska enklawa w Syrii była źródłem inspiracji nie tylko dla Kurdów w południowo-wschodniej Turcji, ale także dla Kurdów w północno-zachodnim Iranie. Wyeliminowanie autonomii kurdyjskiej w Syrii osłabiłoby dążenia separatystyczne tej mniejszości także w Iranie Rozszerzenie kontroli Asada na obszary kurdyjskie oznaczałoby również pośrednie rozprzestrzenianie się wpływów i obecności Iranu w regionie, w tym w syryjskiej strefie graniczącej z Turcją, z której Iran wcześniej został wykluczony.
Wreszcie chaos wywołany, wskutek inwazji tureckiej, w połączeniu z wycofaniem się amerykańskiej obecności wojskowej w północnej Syrii jest „dobrodziejstwem” dla radykalnych bojowników Państwa Islamskiego, które posiada uśpione komórki w regionie. Tysiące członków organizacji zostało uwięzionych w enklawie kurdyjskiej i byli strzeżeni przez siły YPG/SDF.
Już wiadomo, że setki z nich uciekło z obozów, w których byli przetrzymywani przez Kurdów zmuszonych do obrony w związku z ofensywą turecką. Najprawdopodobniej przegrupują się. Odnotowano już kilka ataków terrorystycznych przypisywanych ISIS w północnej Syrii. Ich liczba prawdopodobnie wzrośnie w najbliższej przyszłości.
Niektórzy obserwatorzy obawiają się powtórki sytuacji z Iraku po inwazji amerykańskiej w 2003 r., która pozostawiła duże połacie terytorium w chaosie, stwarzając dogodne warunki do tworzenia się licznych grup terrorystycznych, w tym do rozwoju Al Kaidy i przekształcenia się jej w ISIS.
Jak na razie Baszar Asad zapowiedział zdecydowaną konfrontację z tureckimi wojskami na wszystkich frontach, w dowolnym miejscu w Syrii, przy użyciu wszelkich legalnych środków, którymi dysponuje.
W czasie trwania tureckiej ofensywy izraelskie siły przeprowadziły nalot na bazy wojskowe w pobliżu miasta Abu Kamal. Celem ataków miały być irańskie i proirańskie bojówki.
Źródło: thehill.com/voanews.com/al.-momitor.com/isnblog.ethz.ch/apnews.com/uawire.org
Agnieszka Stelmach
Turcja zgodziła się w czwartek na 120-godzinne zawieszenie operacji przeciwko kurdyjskim bojownikom w północnej Syrii, ogłosił wczoraj wiceprezydent USA Mike Pence, po szeroko zakrojonych rozmowach z prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem.
Pence powiedział, że przerwa po tygodniowej ofensywie Turcji ma pozwolić kurdyjskim bojownikom YPG (Powszechne Jednostki Ochrony), tworzącym główny człon Syryjskich Sił Demokratycznych sprzymierzonych z koalicją amerykańską w walce przeciwko dżihadystom Państwa Islamskiego, spokojnie wycofać się ze strefy buforowej o szerokości około 32 km na południe od granicy tureckiej.
Wiceprezydent amerykański podkreślił, że zatrzymanie działań wojennych miało na celu zapewnienie „pokoju i bezpieczeństwa na porządku dziennym” w niestabilnym regionie i udało się je wynegocjować po pięciu godzinach rozmów między tureckimi a amerykańskimi urzędnikami.
Jednak lokalne kurdyjskie media donosiły, iż syryjski kurdyjski polityk, Aldar Xelil, który często wypowiadał się w imieniu syryjskich Kurdów stwierdził: - Wcześniej uznaliśmy, że propozycja wejścia Turcji na głębokość 30 km na terytorium Syrii została odrzucona. Dodał, że Kurdowie będą się bronić, jeśli zostaną zaatakowani podczas zawieszenia broni.
Pence wyjaśnił, że Turcja i Stany Zjednoczone „wspólnie zgodziły się” na prowadzenie rozmów pokojowych na temat losów terytorium i kontynuacji walki z bojownikami ISIS , z których część uciekła od czasu rozpoczęcia przez Turcję ofensywy.
Dnald Trump po ogłoszeniu zawieszenia broni oznajmił, że w tej sytuacji zaplanowane sankcje gospodarcze wobec Ankary nie są już konieczne. Wyjaśnił, że trochę „twardej miłości” wobec Turcji przyniosło efekty. Wyraził także dumę ze Stanów Zjednoczonych i ze swojej „niekonwencjonalnej ścieżki”, która pozwoliła na uratowanie „wielu milionów istnień”.
Pence'owi podczas czwartkowych rozmów towarzyszyli sekretarz stanu Mike Pompeo i doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Białego Domu Robert O'Brien.
Kongresmeni postrzegają zawieszenie broni jako porażkę i rezygnację z amerykańskich celów w Syrii
Mimo zawieszenia broni przywódcy Senatu amerykańskiego nie próżnują i ogłosili plany legislacyjne z szeroko zakrojonymi sankcjami wobec Turcji za ofensywę przeciwko bojownikom kurdyjskim, ale także za zakup rosyjskiego systemu obrony przeciwrakietowej wbrew życzeniom USA.
Od czasu rozpoczęcia tureckiej operacji, której jednym z celów była zmiana demograficzna – w miejsce Kurdów Turcy chcą osadzić Arabów, wyznających islam sunnicki – przesiedlono wg ONZ około 160 tys. osób, a wg Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka, nawet 300 tys. osób.
Speaker Izby Reprezentantów Nancy Pelosi (Demokraci) i lider mniejszości Senatu Charles Schumer (Demokraci) zaatakowali prezydenta Trumpa za to, że zgodził się nie stosować sankcji wobec Turcji za „pozorne zawieszenie broni”.
„Decyzja prezydenta o cofnięciu sankcji wobec Turcji za brutalne atakowanie naszych kurdyjskich partnerów w zamian za pozorne zawieszenie broni, poważnie podważa wiarygodność amerykańskiej polityki zagranicznej i wysyła niebezpieczny komunikat do naszych sojuszników oraz przeciwników, że nie można ufać naszemu słowu” – napisali kongresmeni we wspólnym oświadczeniu.
Amerykańska delegacja w zamian za zawieszenie broni, które miałoby być przedłużone po ewakuacji Kurdów, zgodziła się znieść sankcje nałożone w poniedziałek i nie nakładać nowych ograniczeń.
Zawieszenie broni było ostatnim zwrotem akcji w trwającej kilka dni politycznej batalii między Trumpem a prawodawcami na Kapitolu.
Członkowie obu partii ostro skrytykowali decyzję prezydenta o wycofania wojsk amerykańskich z północnej Syrii, torującej drogę inwazji tureckiej. Schumer i Pelosi dodali w czwartek, że Erdoğan „nic nie dał”, a Trump „dał mu wszystko”.
„ISIS wciąż stanowi zagrożenie, z pewnością teraz bardziej niż wcześniej, zanim prezydent Trump dał Erdoganowi zielone światło na inwazję w Syrii” – zaznaczono w oświadczeniu.
„Jedynymi beneficjentami polityki prezydenta są nasi przeciwnicy: ISIS, Baszar Assad, Władimir Putin i Iran. Dzisiejsza decyzja dodatkowo stanowi argument, że prezydent Trump nie uważa Putina za zagrożenie dla naszego kraju” –kontynuowali.
Sen Mitt Romney przestrzegał, że zawieszenie broni jest „dalekie od zwycięstwa”. Senator Chris Van Hollen który wprowadził ustawę o sankcjach z senator Lindsey Graham wcześniej w czwartek, obiecał, że będzie nadal naciskał na swój projekt. Senator Chris Murphy członek Senackiej Komisji Spraw Zagranicznych dodał, że „to zasadniczo daje Erdoğanowi wszystko, czego chce”. - To nie jest zwycięstwo dyplomatyczne. To zwieńczenie porzucenia Kurdów przez Trumpa – ostrzegał.
Jednostronna decyzja prezydenta Trumpa o wycofaniu wojsk amerykańskich z regionu kurdyjskiego w północnej Syrii - zdaniem amerykańskich polityków - poważnie zagroziła wszystkim amerykańskim celom w Syrii. Obejmowały one ochronę autonomicznej enklawy kurdyjskiej jako quid pro quo dla wyjątkowego militarnego wkładu milicji kurdyjskiej w likwidację Państwa Islamskiego i zdobycie jego stolicy, Rakki, kosztem tysięcy istnień ludzkich. Obejmowały one również zapobieganie ponownemu przywróceniu kontroli przez rząd Baszara el-Asada w północnej Syrii (bardzo ważnym celem USA w Syrii było ograniczenie zasięgu i wpływów Rosji oraz Iranu w tym kraju). Wreszcie jednym z głównych celów polityki amerykańskiej w Syrii i Iraku było zapobieganie odrodzeniu się ISIS. Wszystkie te cele teraz zostały pogrzebane – wskazują kongresmeni.
Zawiedziona przez USA YPG desperacko zawarła sojusz z rządem Asada. Mówi się, że syryjskie siły rządowe szybko przemieszczają się do enklawy kurdyjskiej w kierunku granicy z Turcją. Kurdowie uzasadnili swoją decyzję oświadczeniem, iż obowiązkiem rządu syryjskiego jest ochrona integralności terytorialnej państwa. Jest to poważna zmiana wcześniejszego stanowiska YPG, która walczyła z Asadem o zdobycie autonomii i chciała zapobiec wtargnięciu wojsk reżimowych do proto-państwa kurdyjskiego.
Szefostwo YPG miało nadzieję, że amerykańska obecność wojskowa na tym obszarze nie tylko powstrzyma atak turecki, ale także zniechęci reżim Asada do wysłania swoich wojsk na terytorium kurdyjskie.
Wg niektórych analityków od polityki bliskowschodniej, wydaje się, że YPG i jej ramię polityczne, PYD porzuciły swój cel autonomii w zamian za zapewnienie przetrwania narodu kurdyjskiego w obliczu napadu tureckiego, który – jak się obawiano – przybierze ludobójcze rozmiary.
YPG i kierowane przez nią Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF), były do niedawna postrzegane przez decydentów w Waszyngtonie jako bariera powstrzymująca wpływy rosyjskie i irańskie w północnej Syrii. Teraz, gdy YPG jest sprzymierzona z Asadem, to tylko kwestia czasu, jak rosyjscy doradcy wojskowi i wspierane przez Iran szyickie bojówki zaczną działać w enklawie kurdyjskiej.
Mogą zyskać Rosjanie i Irańczycy. Zagrożenie przegrupowania bojowników i odtworzenia ISIS
Prezydent Asad był w stanie odwrócić losy wojny domowej w Syrii, głównie dzięki pomocy rosyjskiego lotnictwa i waleczności wspomagających go bojowników Hezbollahu wspieranych przez Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej i irańskie siły specjalne Kuds (jednostka specjalna w strukturze irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej).
Zarówno Rosja, jak i Iran są zainteresowane zdobyciem przyczółków w północnej Syrii, i opowiadają się za skonsolidowaniem kontroli w całej Syrii przez Asada. Rosja jest również zainteresowana uzyskaniem dostępu do terytorium w pobliżu granicy z Turcją w celu wzmocnienia swojej siły przetargowej z Ankarą w sprawie enklawy Idlib w północno-zachodniej Syrii. Podczas gdy region Idlib znajduje się pod nominalną ochroną Turcji, atakuje go kilka frakcji islamistycznych, które Turcji trudno kontrolować.
Te grupy islamistyczne są zagorzałymi wrogami zarówno Asada, jak i Rosji. Moskwa chciałaby albo całkowicie je wyeliminować, albo wypędzić z terytorium Syrii. W tym celu przeprowadziła kilka ataków lotniczych na enklawę Idlib z naruszeniem podpisanej w zeszłym roku w Soczi umowy z Turcją. Kreml twierdził, że Ankara nie była w stanie dotrzymać swojej części zobowiązania dot. rozbrojenia frakcji islamistycznych i zaprowadzenia porządku w Idlib.
Strategiczna pozycja Rosji w stosunku do Idlib prawdopodobnie zostanie wzmocniona, gdy tylko uzyska ona dostęp do kurdyjskiego regionu w północnej Syrii, który graniczy z Idlib.
Również Iran mógłby znacznie zyskać na przywróceniu kontroli Asada nad enklawą kurdyjską. Sam Teheran boryka się z własnymi problemami kurdyjskiej mniejszości dążącej do secesji. Kurdyjska enklawa w Syrii była źródłem inspiracji nie tylko dla Kurdów w południowo-wschodniej Turcji, ale także dla Kurdów w północno-zachodnim Iranie. Wyeliminowanie autonomii kurdyjskiej w Syrii osłabiłoby dążenia separatystyczne tej mniejszości także w Iranie Rozszerzenie kontroli Asada na obszary kurdyjskie oznaczałoby również pośrednie rozprzestrzenianie się wpływów i obecności Iranu w regionie, w tym w syryjskiej strefie graniczącej z Turcją, z której Iran wcześniej został wykluczony.
Wreszcie chaos wywołany, wskutek inwazji tureckiej, w połączeniu z wycofaniem się amerykańskiej obecności wojskowej w północnej Syrii jest „dobrodziejstwem” dla radykalnych bojowników Państwa Islamskiego, które posiada uśpione komórki w regionie. Tysiące członków organizacji zostało uwięzionych w enklawie kurdyjskiej i byli strzeżeni przez siły YPG/SDF.
Już wiadomo, że setki z nich uciekło z obozów, w których byli przetrzymywani przez Kurdów zmuszonych do obrony w związku z ofensywą turecką. Najprawdopodobniej przegrupują się. Odnotowano już kilka ataków terrorystycznych przypisywanych ISIS w północnej Syrii. Ich liczba prawdopodobnie wzrośnie w najbliższej przyszłości.
Niektórzy obserwatorzy obawiają się powtórki sytuacji z Iraku po inwazji amerykańskiej w 2003 r., która pozostawiła duże połacie terytorium w chaosie, stwarzając dogodne warunki do tworzenia się licznych grup terrorystycznych, w tym do rozwoju Al Kaidy i przekształcenia się jej w ISIS.
Jak na razie Baszar Asad zapowiedział zdecydowaną konfrontację z tureckimi wojskami na wszystkich frontach, w dowolnym miejscu w Syrii, przy użyciu wszelkich legalnych środków, którymi dysponuje.
W czasie trwania tureckiej ofensywy izraelskie siły przeprowadziły nalot na bazy wojskowe w pobliżu miasta Abu Kamal. Celem ataków miały być irańskie i proirańskie bojówki.
Źródło: thehill.com/voanews.com/al.-momitor.com/isnblog.ethz.ch/apnews.com/uawire.org
Agnieszka Stelmach